Ekstraklasa. Legia - Korona. Sebastian Szymański: Nie wszystko wyglądało tak, jak sobie wymarzyliśmy

To nie było łatwe zwycięstwo, nigdy takich nie ma. Nie wszystko wyglądało tak, jak sobie wymarzyliśmy - powiedział po spotkaniu z Koroną Kielce Sebastian Szymański, pomocnik Legii Warszawa.

Z perspektywy trybun zwycięstwo z Koroną wyglądało na dość łatwe. Rzeczywiście takie było?

- Nie, nigdy nie ma łatwych zwycięstw. Każdy musiał wykonać ciężką pracę, żeby pokonać Koronę i strzelić trzy gole. Nie wszystko wyglądało tak, jak sobie wymarzyliśmy, szczególnie w końcówce, kiedy oddaliśmy inicjatywę.

Potrzebowaliście takiego zwycięstwa. Ostatnio u siebie tak przekonująco pokonaliście Śląsk Wrocław. Trochę od tamtego czasu minęło.

- Oczywiście, trochę to w głowach siedziało, wiedzieliśmy, że ta seria nie wygląda za dobrze. Tym bardziej zwycięstwo z Koroną cieszy.

Arka swój piątkowy mecz ligowy z Piastem przegrała aż 5:1. To wpływa na waszą wyobraźnię? [Legia w środę 2 maja zagra z Arką w finale Pucharu Polski]

- Nie. Wiemy, że mimo wszystko w finale czeka nas trudne spotkanie. Każdy mecz jest inny, szczególnie finałowy, to będzie zupełnie coś innego, niż spotkania w lidze. Wiemy jednak, jakie są słabe i mocne strony Arki. Musimy być bardzo skoncentrowani i zaprezentować się z jak najlepszej strony.

?Będziecie obserwować wyniki rywali?

- Będziemy, ale głównie skupimy się na finale z Arką. Czekaliśmy na niego długo, trzeba to wygrać.

W meczu z Koroną pokazałeś, że potrafisz strzelać z dystansu. Trenowałeś ten element?

- Tak, kilka razy zostawałem po treningu z Cristianem Pasquato. On strzelił z Wisłą, ja z Koroną.

Zaskoczyłeś rywali tym strzałem. Po meczu jeden z nich mówił o tym, że nie spodziewali się tego, że masz tak silne uderzenie.

- Sam się nie spodziewałem, ale fajnie, że wpadło, fajnie, że wygraliśmy.

Większa liczba strzałów z dystansu to polecenie trenera Deana Klafuricia?

- Tak. W każdym spotkaniu mamy okazje do uderzeń z dystansu, wcześniej z nich jednak nie korzystaliśmy, chcieliśmy wejść z piłką do bramki. Teraz to się zmieniło, do strzałów z daleka przykładamy zdecydowanie większą wagę.

?W pierwszej połowie Jarosław Niezgoda strzelił gola, ale sędzia nie uznał bramki, ponieważ ty byłeś na spalonym. Wiedziałeś o tym?

- Cieszyłem się tak, żeby nie było widać, że jest spalony. Ale myślałem o tym, że trochę za szybko ruszyłem.

Może Jarek spóźnił się z podaniem?

- Może tak, bo Jarek ma z tym problem (śmiech). A mówiąc poważnie - Jarek zrobił swoje, to ja powinienem chwilę poczekać z wyjściem na pozycję.

Trzy mecze z nowym trenerem, Deanem Klafuriciem, trzy zwycięstwa. Co zmieniło się najbardziej po zwolnieniu Romeo Jozaka?

- Ciężko powiedzieć co się zmieniło. Coś ruszyło, ale nie wiem z jakiego powodu, czy to przez zmianę trenera, czy przez coś innego. Nie chcę też oceniać, to nie rola zawodnika.

Ostatni raz z Arką przegraliście, miesiąc temu. Jesteście teraz silniejsi?

- Jesteśmy silniejsi jako drużyna.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.