- Nie, nigdy nie ma łatwych zwycięstw. Każdy musiał wykonać ciężką pracę, żeby pokonać Koronę i strzelić trzy gole. Nie wszystko wyglądało tak, jak sobie wymarzyliśmy, szczególnie w końcówce, kiedy oddaliśmy inicjatywę.
- Oczywiście, trochę to w głowach siedziało, wiedzieliśmy, że ta seria nie wygląda za dobrze. Tym bardziej zwycięstwo z Koroną cieszy.
- Nie. Wiemy, że mimo wszystko w finale czeka nas trudne spotkanie. Każdy mecz jest inny, szczególnie finałowy, to będzie zupełnie coś innego, niż spotkania w lidze. Wiemy jednak, jakie są słabe i mocne strony Arki. Musimy być bardzo skoncentrowani i zaprezentować się z jak najlepszej strony.
- Będziemy, ale głównie skupimy się na finale z Arką. Czekaliśmy na niego długo, trzeba to wygrać.
- Tak, kilka razy zostawałem po treningu z Cristianem Pasquato. On strzelił z Wisłą, ja z Koroną.
- Sam się nie spodziewałem, ale fajnie, że wpadło, fajnie, że wygraliśmy.
- Tak. W każdym spotkaniu mamy okazje do uderzeń z dystansu, wcześniej z nich jednak nie korzystaliśmy, chcieliśmy wejść z piłką do bramki. Teraz to się zmieniło, do strzałów z daleka przykładamy zdecydowanie większą wagę.
- Cieszyłem się tak, żeby nie było widać, że jest spalony. Ale myślałem o tym, że trochę za szybko ruszyłem.
- Może tak, bo Jarek ma z tym problem (śmiech). A mówiąc poważnie - Jarek zrobił swoje, to ja powinienem chwilę poczekać z wyjściem na pozycję.
- Ciężko powiedzieć co się zmieniło. Coś ruszyło, ale nie wiem z jakiego powodu, czy to przez zmianę trenera, czy przez coś innego. Nie chcę też oceniać, to nie rola zawodnika.
Ostatni raz z Arką przegraliście, miesiąc temu. Jesteście teraz silniejsi?
- Jesteśmy silniejsi jako drużyna.