Cafu: - Wbrew pozorom dobrze rozpoczęliśmy spotkanie. W pierwszych 15 minutach gry stworzyliśmy sobie kilka dobrych sytuacji, i gdyby któraś z nich została zamieniona na bramkę, to mecz potoczyłby się zupełni inaczej. Wisła była bardzo zmotywowana, zagrała „na maksa” i w niedzielę była po prostu lepszym zespołem.
- Tak. Wisła była lepsza. Ale jestem przekonany, że to tylko przypadek. W następnym spotkaniu, to my będziemy górą.
- Ciężko powiedzieć. Wszystkie zespoły przyjeżdżają do Warszawy podwójnie zmotywowane, mecze z nami są dla nich jednymi z najważniejszych w sezonie. Tak samo było w przypadku Wisły, która wspięła się na szczyt swoich możliwości.
- To prawda. Jako tak silny zespół i wielki klub, powinniśmy grać zdecydowanie lepiej, powinniśmy odnosić zwycięstwa z większą regularnością, ale tak się niestety nie dzieje. Możemy mieć tylko nadzieję, że wkrótce się to poprawi.
- Tak. Dzięki niej będziemy mieli więcej czasu na to, żeby odpocząć, żeby się zgrać i poprawić to, co jeszcze nie funkcjonuje jak należy.
- Nie, to nie jest tak, że jest z tym jakiś problem. Po prostu można to zgranie jeszcze polepszyć.
- Rzeczywiście, chyba tak. Na pewno nasze nastawienie w meczu z Wisłą było złe. Jak powiedział trener - zabrakło pasji i zaangażowania. Ale ogólnie tak nie jest. Ten aspekt zawiódł tylko w niedzielę. Rywale byli dużo bardziej zmotywowani, bardziej zaangażowani i agresywni, w pozytywnym sensie. Bardziej zależało im na zwycięstwie.
- Nie, absolutnie się z tym nie zgadzam. Środek pola, sama środkowa linia, nie wygra meczu. Decyduje postawa całej drużyny.
- To są tylko statystyki, które nie do końca wszystko pokazują. Czasami biega się dużo mniej od przeciwnika, a wygrywa się mecze, to akurat nie ma najmniejszego znaczenia.
- To mój drugi mecz w Legii, nie jest to więc jeszcze wszystko na co mnie stać. Wiem, że mogę grać lepiej, będzie tak z każdym kolejnym występem. Chcę jeszcze poczekać, i dopiero wtedy oceniać swoje dokonania na boisku.