Ekstraklasa. Problemy Romeo Jozaka. Co w Legii zawodzi najbardziej?

W niedzielę 17 września Legia Warszawa rozegra pierwsze spotkanie pod wodzą nowego trenera, Romeo Jozaka. Mistrzowie Polski zmierzą się na własnym boisku z Cracovią. Stołeczny zespół boryka się z wieloma problemami, co oznacza, że nowego szkoleniowca drużyny czeka dużo pracy.

Legia w tym sezonie prezentuje się bardzo słabo. Warszawski zespół odpadł z kwalifikacji europejskich pucharów, najpierw uznając wyższość FK Astana z Kazachstanu, a następnie Sheriffa Tyraspol z Mołdawii. W Ekstraklasie stołeczny zespół również nie gra najlepiej. Mistrzowie Polski w ośmiu spotkaniach tego sezonu, aż trzykrotnie okazywali się gorsi od przeciwników.

Słabe wyniki i słaby styl gry drużyny sprawiły, że z pracą pożegnał się Jacek Magiera. Jego miejsce zajął chorwacki szkoleniowiec Romeo Jozak. - Zdecydowałem, że potrzebny jest wstrząs, potrzebujemy lidera, który ogarnie szatnię. Romeo Jozak przez lata udowodnił, że jest takim liderem. Po meczu we Wrocławiu pękło coś we mnie, zrozumiałem, że jeżeli chcemy w tym sezonie zdobyć mistrzostwo Polski, to potrzeba wstrząsu - mówił Dariusz Mioduski na konferencji prasowej, na której zaprezentowano nowego trenera.

Jozak w Warszawie stanie przed bardzo trudnym wyzwaniem. Chorwat, który nie ma doświadczenia w trenowaniu seniorskich drużyn, musi poprawić wiele szwankujących w Legii aspektów. Oto one:

Gra w defensywie

Od pierwszego spotkania ligowego z Górnikiem Zabrze, Legia we wszystkich rozgrywkach straciła 14 bramek. Średnia goli zdobywanych przez rywali warszawskiego zespołu na mecz to równe 1 (licząc od meczu z Górnikiem). Patrząc na podobne statystyki w innych drużynach w Ekstraklasie (m.in. Lecha Poznań, który w takiej samej liczbie spotkań dał sobie strzelić tylko jednego gola mniej), jest to wynik przeciętny, utrzymujący się w słabej normie.

Jednak sam sposób i styl, w jakim te bramki były przez przeciwników Legii strzelane pozostawia już wiele do życzenia.

Przede wszystkim zawodzą reprezentanci Polski. Michał Pazdan, który latem prawdopodobnie bardziej skupiony był na oczekiwaniu na atrakcyjne oferty niż na trenowaniu, zawinił przy 1/3 straconych bramek w rozgrywkach Ekstraklasy. W meczu z Koroną Kielce nie upilnował Łukasza Kosakiewicza, który urwał się Pazdanowi i przelobował Arkadiusza Malarza; w spotkaniu z Bruk-Betem Termalicą 29-latek nie potrafił wybić piłki, która ostatecznie trafiła wprost pod nogi Łukasza Piątka; a w starciu z Piastem Gliwice Pazdan przegrał pojedynek główkowy z Michalem Papadopulosem. Dodatkowo w spotkaniach z Sheriffem i Zagłębiem Lubin reprezentant Polski łapał bezsensowne czerwone kartki.

Artur Jędrzejczyk również nie przypomina zawodnika sprzed roku. Doświadczony defensor popełnia głupie błędy, stwarza zagrożenie pod własną bramką, a w ofensywie też nie potrafi pomóc kolegom.

Najlepszym podsumowaniem aktualnej formy Jędrzejczyka był pierwszy mecz w tym sezonie Ekstraklasy, w którym Legia dostała lanie od beniaminka, Górnika Zabrze (1-3), a „Jędza” zawinił przy dwóch golach. 30-latek zagrał również źle w meczu reprezentacji Polski z Danią (0-4), przez co w kolejnym spotkaniu kadry Adama Nawałki z Kazachstanem (3-0), stracił miejsce w składzie na rzecz Macieja Rybusa.

Na pozostałych defensorów w Legii też nie można na razie liczyć. Broź i Dąbrowski prezentują się słabo, Czerwiński jest kontuzjowany, a Hlousek gra w kratkę.

Rozegranie i gra skrzydłami

- Musimy odzyskać stabilizację i nauczyć się rozpoznawać styl gry zarówno rywali jak i nasz własny. Chcę by wahania między naszymi występami były jak najmniejsze. Chciałbym by Legia posiadała coś, co będzie nas wyróżniać - musimy wyrobić pewne automatyzmy. Oczywiście potrzeba na to dużo czasu, ale jestem przekonany, że będzie dobrze – powiedział na konferencji prasowej przed meczem z Cracovią nowy trener Legii, Romeo Jozak.

Automatyzmy to w Legii rzecz niezbędna. Jak do tej pory jedyne co mogliśmy zobaczyć w środku pola warszawiaków to chaos. Doszło nawet do tego, że we Wrocławiu Jacek Magiera wystawił czterech środkowych pomocników – Michała Kopczyńskiego, Thibault Moulina, Cristiana Pasquato oraz Tomasza Jodłowca. Skrzydłowego za to żadnego.

Jak się jednak okazało, nawet takie zaryglowanie, a raczej próba zaryglowania środkowej strefy na niewiele się zdała. Sito Riera i Robert Pich nie przejmowali się liczbą rywali w środku boiska i spokojnie prowadzili grę swojego zespołu.

Podobnie było w innych meczach. Rozegranie nie istnieje, Pasquto, który miał być nowym Ofoe na razie nie pokazał kompletnie nic poza jednym, nieudanym strzałem nożycami. Krzysztof Mączyński jest cieniem zawodnika, który na Euro 2016 potrafił zatrzymać najlepszych piłkarzy w Europie, a o reszcie nawet nie warto wspominać.

Ze skrzydłami również najlepiej nie jest. Michał Kuchraczyk przez pewien czas był skonfliktowany z trenerem Magierą, przez co opuścił kilka spotkań. Guilherme latem liczył na zagraniczny transfer i to na tym skupiał głównie swoją koncentrację, a sprowadzony z Ruchu Chorzów Łukasz Moneta, już drugi raz w swojej karierze próbuje udowodnić, że na Legię jest po prostu za słaby.

Skuteczność

Legia w tym sezonie zdobyła w Ekstrakalsie 11 bramek – tylko o jedną więcej niż przedostatnia Cracovia i aż o 7 mniej od Górnika Zabrze, który pod tym względem w lidze jest najlepszy. Indolencja strzelecka piłkarzy ze stolicy najbardziej widoczna była w meczach w europejskich pucharach. W rewanżowych spotkaniach z FK Astana i Sheriffem Tyraspol to Legia była stroną dominującą, jednak nie potrafiła stworzyć sobie dogodnych sytuacji, a nawet jeśli je sobie stwarzała, to zazwyczaj kończyły się one strzałami Armando Sadiku wprost w bramkarza, opcjonalnie w trybuny.

Najlepszymi strzelcami mistrzów Polski są Michał Kucharczyk, Jarosław Niezgoda i wspomniany wcześniej Sadiku. Każdy z tej trójki do tej pory w lidze zaliczył… po dwa trafienia. Liderujący klasyfikacji strzelców Igor Angulo goli strzelił już 10.

Legia nie potrafi poradzić sobie z ogromną wyrwą powstałą po odejściu Nemanji Nikolicia i Aleksandara Prijovicia. Trzeba jednak przyznać, że Jarosław Niezgoda i Armando Sadiku pewien potencjał mają, odpowiednia osoba musi go jednak dobrze wykorzystać.

Koncentracja i atmosfera

W ostatnich miesiącach kluczowi zawodnicy Legii Warszawa skoncentrowani byli przede wszystkim na oknie transferowym, a nie na zbliżających się eliminacjach do Ligi Mistrzów czy inauguracji Ekstraklasy.

Widać to było od pierwszych minut spotkania 1. kolejki Lotto Ekstraklasy. Okienko już jednak zamknięte, a następne otworzy się dopiero w styczniu. Teraz trzeba więc sprawić, by zawodnicy skupili się tylko i wyłącznie na dobrej grze w piłce i na realizacji wspólnych celów. Jak przyznał ostatnio jeden z członków sztabu szkoleniowego warszawiaków – cele indywidualne były, nie było jednak wspólnego. Najwyższy czas więc to zmienić.

Zamieszanie transferowe, złe wyniki, pretensje mediów i kibiców – wszystko to wpływa negatywnie na atmosferę w szatni, a to, że atmosfera w Legii jest zła, było widać już od dawna. Piłkarze grali, bo musieli, Michał Kucharczyk narzekał na brak wolnego, inni również nie sprawiali wrażenia cieszących się każdą sekundą na boisku, a jak pokazuje przykład reprezentacji Polski, atmosfera jest równie ważna jak jakość piłkarska.

- Dowiedziałem się o zespole bardzo dużo, odbyłem indywidualną rozmowę niemal z każdym zawodnikiem i członkiem sztabu, więc mam zdecydowanie większy ogląd. Teraz mam odpowiedzi na wiele pytań i potrafię zdiagnozować problemy poszczególnych graczy. Zawodnicy mają problem albo ze stopami - nie niosą ich nogi, albo z głową - nie potrafią porozumieć się ze sobą na boisku, albo też z sercem - być może obawiali się pewnych rzeczy. Poznałem tło psychologiczne zaistniałej sytuacji. Zobaczyłem wiele pozytywnej energii w moim zespole i jestem dobrej myśli. Być może kilka osób sprawiało wrażenie uśpionych, teraz natomiast wszyscy obudzili się już na dobre – skomentował aktualną sytuację w drużynie Jozak.

Zaufanie do nowych piłkarzy

Dużo się mówi o tym, że Legia w ostatnich okienkach zaliczyła sporo transferowych niewypałów. Problem w tym, że piłkarze, których ochrzczono mianem „niewypałów”, na pokazanie swoich umiejętności tak naprawdę nie otrzymują wystarczająco wielu szans.

Cristian Pasquato nie rozegrał w Legii jeszcze ani jednego pełnego meczu, to samo tyczy się Hildeberto. O ile w przypadku Portugalczyka jest to zrozumiałe, o tyle w przypadku Pasquto, który miał być liderem środka pola warszawiaków, już nie.

Warto jednak spojrzeć jeszcze bardziej wstecz. Następcami Nikolicia i Prijovicia mieli być Daniel Chima Chukwu i Tomas Necid. Zarówno Nigeryjczyk jak i Czech w Legii są/byli niebywale krytykowani. Należy jednak zauważyć, że obydwaj nie zagrali w niej żadnego pełnego spotkania. Trudno pokazać swoje umiejętności i zdobyć zaufanie kibiców, nie mając na to czasu.

Żadnego pełnego meczu w Legii Warszawa nie rozegrał też Waleri Kazaiszwili, który był uważany za wielki talent, a w Warszawie już go nie ma.

Jarosław Niezgoda pierwszy raz pełne 90 minut rozegrał w Płocku, w meczu z Wisłą. Młody napastnik strzelił tam gola i był jednym z najbardziej aktywnych piłkarzy. Co dostał w nagrodę? Ławkę rezerwowych w kolejnym spotkaniu z Zagłębiem Lubin. Po wygranym, co prawda w słabym stylu, ale jednak, meczu z „Miedziowymi”, Niezgoda do składu wrócił. Znów zagrał na wyjeździe – ze Śląskiem Wrocław, któremu również strzelił gola.

Armando Sadiku też gra w kratkę, a w takiej sytuacji ciężko jest złapać rytm meczowy i pewność siebie napastnika. Ostatnio pojawiło się jednak małe światełko w tunelu. Albańczyk zagrał w pierwszym zespole od pierwszej do ostatniej minuty „aż” trzy razy z rzędu. Efekt? Gol i asysta w dwóch ostatnich meczach.

Piłkarze potrzebują zaufania, potrzebują też czasu. Za doskonały przykład może tu służyć Luis Suarez. Urugwajczyk do Barcelony dołączył w lipcu 2014 roku za niemal 82 mln euro. Pierwszego gola w lidze strzelił dopiero w swoim ósmym występie. W Polsce prawdopodobnie nie miałby nawet szansy rozegrania tylu spotkań z rzędu.

-  Pochodzę z kraju, w którym przede wszystkim gramy w piłkę. Mamy wiele talentów, ale najważniejsza jest ciężka praca, by osiągnąć poziom, którego oczekujemy. Widziałem ostatnie trzy mecze Legii w telewizji i chcę, by zespół bardziej grał w piłkę. Wiem, jak to zrobić. Oczywiście mamy być agresywni, mamy walczyć, ale najbardziej interesuje mnie to, by Legia - mistrz Polski - grała w piłkę – mówił Romeo Jozak zaraz po przyjściu do Legii.

Przed chorwackim trenerem wiele pracy i wiele szkód do naprawienia. Pierwsza okazja do pokazania potencjału drużyny i nowego sztabu już w niedzielę o 18.00. Legia Warszawa zmierzy się u siebie z Cracovią. Relacja na żywo w Sport.pl

Copyright © Agora SA