Mecz lepiej rozpoczęła Jagiellonia, który zdecydowanie odważniej operowała piłką i stwarzała zagrożenie za sprawą dobrej gry Ciliana Sheridana. Później inicjatywę przejął Śląsk Wrocław dowodzony przez Michała Chrapka, przez którego przechodziła praktycznie każda akcja drużyny Jana Urbana.
Niestety, w pierwszej połowie żadna z drużyn nie zdołała wyjść na prowadzenie, ale ten stan zmienił się tuż po rozpoczęciu drugiej części gry.
Akcję rozpoczął Frankowski, który dopiero co wszedł na boisko. Skrzydłowy zagrał do Burligi, a ten ładnym płaskim podaniem znalazł Romanczuka. Ukraiński piłkarz nawet się nie zastanawiał i uderzył z pierwszej piłki. Futbolówka wpadła do bramki, a ponad 10 tysięcy kibiców miło chwilę radości.
W 64. minucie mieliśmy jednak odpowiedź Śląska. Najpierw świetne podanie dostał Michał Mak, który wygrał pojedynek biegowy z Łukaszem Burligą, a potem nie miał problemów z pokonaniem Kelemena.
Do końca meczu nie wydarzyło się już nic ciekawego, a drużyny wydawały się być usatysfakcjonowane remisem.
Jagiellonia Białystok awansowała na fotel lidera Ekstraklasy, ale w poniedziałek na pewno z niego spadnie, bo właśnie wtedy swój mecz zagra Zagłębie Lubin i Wisła Kraków, które tracą jedynie jedno oczko do ekipy z Podlasia.