Zawodnika Arki zabrała karetka. Opuszczając stadion ciągle był nieprzytomny

Mecz Górnika Zabrze z Arką był bardzo pechowy dla dwóch graczy z obydwu drużyn. Po mocnym zderzeniu głowami nieprzytomnego Tadeusza Sochę z boiska zwoziła karetka. Michał Koj z Górnika został natomiast na noszach zniesiony do szatni.

Do feralnego zdarzenia doszło w 55. minucie rozgrywanego w Zabrzu spotkania. Socha i Koj wyskoczyli wysoko, walcząc w powietrzu o piłkę. Z dużym impetem zderzyli się głowami. Socha stracił przytomność i bezwładnie wylądował na murawie. Koj też upadł, ale miał kontakt z otoczeniem.

Do graczy natychmiast podbiegli koledzy, sędzia szybko przerwał grę i wpuścił na boisko lekarzy. Ci zdecydowali o natychmiastowym przewiezieniu Sochy do szpitala. Obrońca Arki ciągle był nieprzytomny. Chociaż na murawie stadionu pojawiła się też druga karetka, sztab medyczny gospodarzy swego piłkarza zniósł na noszach do szatni.  

Przerwa w spotkaniu trwała około 10 minut. Na razie nie ma informacji dotyczących stanu zdrowia obu graczy. Prezes PZPN Zbigniew Boniek 20 minut po wypadku napisał na Twitterze, iż Socha odzyskał przytomność. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.