Ekstraklasa. Legia nadal zawodzi. Słabe oceny po porażce z Bruk-Betem

Legia znowu - po raz trzeci! - nie wygrała w Niecieczy. Zobacz, jak oceniliśmy piłkarzy Jacka Magiery za przegrany 0:1 mecz z Bruk-Betem (skala 1-6).

Arkadiusz Malarz: 3. W pierwszej połowie trudnych strzałów bronić nie musiał, ale był aktywny, bo koledzy z drużyny często wycofywali do niego piłkę. Po przerwie już nie wycofywali, ale też nie pomogli, wręcz sprowokowali gola dla Bruk-Betu, za którego specjalnie winić go nie można.

Artur Jędrzejczyk: 2+. Zaczął mecz od dwóch dalekich i dokładnych podań. Potem też nieźle wrzucał i nieźle bronił, a na pewno lepiej od Hlouška. Dużo lepiej od Hlouška. Ale to nie znaczy, że grał bezbłędnie. To on był jednym z tych, który nie zdołał zatrzymać szarżującego Vlastimira Jovanovicia przy golu Łukasza Piątka.

Jakub Czerwiński: 2. W rewanżowym meczu z Astaną był najlepszy na boisku. Z Bruk-Betem już najlepszy nie był. Najgorszy też nie, ale to od jego straty zaczęła się akcja, po której padł gol dla Bruk-Betu. Może do straty tej bramki, by nie doszło, gdyby na początku drugiej połowy sam strzelił gola (dodajmy, że ładnego, z dystansu - Jan Mucha z trudem wybił piłkę). W doliczonym czasie gry też miał okazję, by wyrównać i się zrehabilitować, ale tego nie zrobił. Z kilku metrów nie trafił nawet w bramkę.

Michał Pazdan: 2+. W defensywie czujny, agresywnie podchodził do rywali, nie bojąc się z nimi - i to mimo, że szybko zarobił żółtą kartkę (19. minuta) - wchodzić w kontakt. Pod koniec meczu dobrze skasował kontratak Bruk-Betu, kiedy zapędził do rogu Samuela Stefanika. Pewniejszy od Czerwińskiego, ale to żadne wyróżnienie. Pewnie zasłużyłby na nie, gdyby przed golem Piątka zdołał wybić piłkę sprzed bramki Legii - nie zrobił tego.

Adam Hloušek: 1. Z jego wrzutek nie było żadnego, ale to absolutnie żadnego pożytku. W obronie też się mylił. I na tym zakończmy, bo już nie chcemy - kolejny mecz - pastwić się nad lewym obrońcą Legii. Jedyne czego chcemy, to by w kolejnym meczu szansę na jego pozycji dostał ktoś inny. Niech będzie to Łukasz Moneta.

Michał Kopczyński: 1+. Na swojej pozycji, czyli w środku pola, raczej skoncentrowany. Poza tym często cofał się po piłkę do linii obrony, gdzie asekurował kolegów. W 54. minucie jednak nie zaasekurował. Był drugim piłkarzem Legii (po Jędrzejczyku), który nie zdołał zatrzymać Jovanovicia - w polu karnym pozwolił mu dograć piłkę. W 64. minucie zmieniony przez Guilherme. 

Krzysztof Mączyński: 2. Na początku meczu sporo widział, dobrze się ustawiał, ale nie za bardzo miał z kim grać. Przed przerwą zorganizował dwie ofensywne akcje Legii. Dwie, czytaj: wszystkie. Po przerwie wyróżnił się jedną niezłą wrzutką, po której mógł paść przypadkowy gol dla Legii i żółtą kartką, którą zarobił w 80. minucie.

Sebastian Szymański: 2. W pierwszej połowie rzadko przy piłce. Ale jak już przy niej był, to starał się grać szybko, do przodu. Mógł nawet strzelić gola, tuż przed przerwą, ale w polu karnym nie opanował piłki. Po przerwie zmieniony jako pierwszy, w 61. minucie.

Thibault Moulin: 1. Zaczął ten mecz jako najbardziej wysunięty z pomocników. Miał odpowiadać za rozegranie, ale no właśnie, miał. Bo wychodziło mu to raczej średnio. Pod koniec pierwszej i na początku drugiej połowy zaczął grać nieco lepiej, z naciskiem na "nieco". Później, po golu dla Bruk-Betu, już było tylko gorzej.

Kasper Hämäläinen: 1+. Zaczął mecz od nieudanego rajdu z piłką. Potem też popełniał błędy. Nieudanych zagrań miał więcej, niż udanych. A w zasadzie takie naprawdę udane, miał tylko jedno - w 58. minucie, ale o tym za chwilę, przy nocie Sadiku.

Armando Sadiku: 1. Przed przerwą jedyne, co robił, to machał rękami i krzyczał na kolegów, że mu nie podają. Ale prawdę mówiąc, sam nie robił nic, by te podania od nich dostawać. Nie wracał się po piłkę, nie pokazywał się do gry, tylko chował i pałętał się między obrońcami Bruk-Betu. W 58. minucie zabrał Hämäläinenowi asystę - w doskonałej sytuacji nie trafił nawet w bramkę. Zdjęty z boiska w 71. minucie.

Michał Kucharczyk i  Guilherme: obaj się starali, dali dobre zmiany. Mogli strzelić gola, a nawet zaliczyć po asyście. Ale nie strzelili i nie zaliczyli. I choć dali niezłe zmiany - a na pewno lepszą, niż Cristian Pasquato (wszedł na boisko w 71. minucie) - to jednak nie na tyle dobre, by zasłużyć na ocenę. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.