Formella zrobił awanturę w knajpie? "Chciałem porozmawiać, a pan redaktor nie mógł sklecić dwóch zdań

Arka Gdynia walczy o utrzymanie w Lotto Ekstraklasie. Zdaniem serwisu Arkowcy.pl nie wszyscy piłkarze gdynian wytrzymują ciśnienie. Portal poinformował, że Dariusz Formella, młodzieżowy reprezentant Polski miał rzekomo awanturować się w jednej z trójmiejskich restauracji. - Przypadkiem spotkałem redaktora tej strony i chciałem z nim porozmawiać. Zamiast dyskusji dostałem stek kłamstw na mój temat - tłumaczy Sport.pl Formella.

Sebastian Staszewski: Jak ocenia pan szansę na utrzymanie się Arki w LOTTO Ekstraklasie? W ostatniej kolejce zmierzycie się z Zagłębiem Lubin, które jest liderem grupy spadkowej.

Dariusz Formella: Zgadza się, ale mamy ten komfort, że wszystko zależy od nas. Nie musimy się na nikogo oglądać. Zadanie jest bardzo trudne, ale możemy je wykonać.

Z Lubina docierają głosy kibiców, że klub, którego fani są zaprzyjaźnieni z Arką, nie będzie robił wam w piątek pod górkę.

- Nie interesuje nas to, jakim składem zagra Zagłębie. Atmosfera w naszym zespole jest bojowa. Do meczu przygotowujemy się w Gniewinie, wszyscy nie mogą doczekać się piątku. Nikt w zespole nie wyobraża sobie, że przegramy. Ale skupieni jesteśmy tylko na sobie.

W spotkaniu z Zagłębiem presja będzie większa, niż w finale Pucharu Polski?

- Zdecydowanie. Puchar od samego początku był fajnym dodatkiem, ale cel się nie zmienił. Jest nim utrzymanie. Jestem wychowankiem Arki, wychowałem się w Gdyni, więc dla mnie ten mecz będzie miał wyjątkowe znaczenie. Zrobię wszystko, aby utrzymać zespół w lidze.

Podobno chodzi pan po Gdyni i atakuje kibiców, którzy pana krytykują…

- Widziałem, że ktoś napisał na mój temat stek bzdur.

Portal Arkowcy.pl opisał w poniedziałek sytuację, gdy w jednej z trójmiejskich restauracji podszedł pan do sympatyka Arki, który skrytykował pana na Twitterze i zrobił pan awanturę. To prawda?

- Samo spotkanie faktycznie miało miejsce. Ale w tej knajpie nie podszedłem do przypadkowego kibica, tylko do jednego z redaktorów tej strony. Chciałem z nim normalnie porozmawiać, zapytać, o co konkretnie ma pretensje. Mógł powiedzieć mi wszystko w twarz. Ale zamiast tego chłopak nie potrafił sklecić dwóch zdań. Uśmiechał się tylko i powtarzał, że to, co miał do powiedzenia, napisał na portalu. Nie chciał dyskutować. Po chwili wstał i wyszedł na zewnątrz.

Możemy znaleźć jednak cytaty Pana rzekomych słów. Jeden z nich: „Ty nigdy nie grałeś i co, myślisz, że możesz pisać o zawodnikach, że źle grają?”. Inny: „A kucharzowi, który gotuje tu od X lat też powiesz, że jedzenie było chu… i ci nie smakowało?”.

- Same bzdury. Wszystko jest zmyślone. Kiedy ten gość odchodził, rzuciłem do niego, że miał okazję, aby powiedzieć mi co myśli i poprosiłem, aby po powrocie do domu nie siadał od razu przed komputerem, żeby opisać nasze spotkanie. Okazało się, że nie tylko to zrobił, ale jeszcze dołożył od siebie garść zmyślonych cytatów. Kpina.

W tym samym artykule opisane jest, jak schodząc do szatni po meczu z Ruchem Chorzów miał pan powiedzieć kibicowi na stadionie „spier…”.

- I co ja mam powiedzieć? Na meczu jest dwadzieścia kamer i, co za przypadek, żadna z nich tego nie zarejestrowała. Nie jestem samobójcą, żeby tak odzywać się do kibica przy tunelu, gdzie zawsze stoją dziennikarze i ludzie z klubu.

Ale przyzna pan, że w meczu z Ruchem Chorzów nie zachwycił pan formą. Gdyby pana lepsza skuteczność, Arka miałaby dwa punkty więcej.

- Zgadzam się z tym, że nie jestem w najlepszej dyspozycji. Mimo to, co jakiś czas dorzucam coś ekstra. A to strzelę bramkę, a to dam asystę. Na koncie mam 3 gole i 5 asyst. To dramat? Wiem, że nie jest to szczytowy czas mojej kariery, ale nie wolno przesadzać. Nie mam problemu z normalną krytyką, ale nie godzę się na złośliwe walenie na oślep.

Co myśli pan o słowach, a może przede wszystkim zachowaniu Rafała Siemaszki, który wepchnął piłkę do bramki Ruchu ręką?

- Ręka była ewidentna, fakt, ale będę bronił Rafała. W piłce takie sytuacje zdarzają się. I tyle.

A co z pana przyszłością? Do Gdyni jest pan wypożyczony z Lecha Poznań.

- Na razie istotny dla mnie jest tylko mecz z Zagłębiem Lubin.

Redakcja Arkowcy.pl odmówiła nam komentarza.

Howard Webb w "Wilkowicz Sam na Sam". Na lotnisku podchodzi do mnie szef policji: "Witamy w Salzburgu, panie Webb. Tutaj nie pozwolimy, żeby Polacy pana zabili"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.