W sobotę Ruch zremisował w Gdyni z Arką (1:1). Opinię publiczną wzburzyła skandaliczna bramka zdobyta w 23. minucie przez Rafała Siemaszkę. Napastnik Arki gola strzelił ręką, czego nie zauważył sędzia Tomasz Musiał. Po chwili wahania arbiter jednak uznał trafienie, a remis sprawił, że Ruch na kolejkę przed końcem sezonu spadł z ekstraklasy.
- Tę rękę było nawet widać z Chorzowa - mówił na konferencji prasowej po sobotnim spotkaniu Krzysztof Warzycha, szkoleniowiec chorzowian. A prezes klubu Janusz Paterman zaapelował o powtórzenie spotkania z Arką od 23. minuty, czyli stanu 1-0 dla Ruchu.
Działacze Ruchu wysłali oficjalny protest w sprawie sobotniego meczu. Niebiescy na podstawie art. 17 Regulaminu Rozgrywek Piłkarskich o Mistrzostwo Ekstraklasy domagają się powtórzenia spotkania, które przesądziło o ich spadku z Ekstraklasy. Chorzowianie nie wykluczają zwrócenia się też w tej sprawie do UEFA.
***
"Nie możemy mówić, że Ruch spadł przez rękę Siemaszki"
- Walka rozegrała się na boisku i nikogo nie będzie interesować to, co działo się wokół klubu. Nie chcemy i nie będziemy się tym usprawiedliwiać. Wychodząc na boisko nie myślisz o tym, czy dostałeś pensję, czy nie - powiedział po spadku do 1. ligi Rafał Grodzicki, kapitan Ruchu Chorzów. CZYTAJ WIĘCEJ >>