Ekstraklasa. Korona - Legia. Grzegorz Piechna: Nie lubię Legii, ale życzę jej mistrzostwa

- Nie lubię Legii, ale życzę jej mistrzostwa. W Warszawie mają poukładany zespół i organizacyjnie są gotowi na Europę. Jagiellonia to kopciuszek, który już nie wyszykuje się ładnie po tym jak odejdzie Michał Probierz - mówi Grzegorz Piechna, który w niedzielę wybiera się na mecz Korona Kielce - Legia Warszawa w przedostatniej kolejce ekstraklasy. Jeśli Legia nie wygra, na pozycję lidera może awansować Jagiellonia, która równolegle będzie walczyć w Niecieczy z Bruk-Betem. Relacje na żywo w Sport.pl o godz. 18

Łukasz Jachimiak: - Będzie niespodzianka w Kielcach?

Grzegorz Piechna: Jadę na mecz z nadzieją, że Korona urwie Legii punkty. Będzie o to ciężko, ale to nie jest niemożliwe. W Kielcach zainteresowanie tym meczem jest bardzo duże, mi się udało zdobyć bilety tylko na gorszą trybunę, nie na główną. Będzie 15 tysięcy kibiców, komplet. Przy takiej otoczce chłopaki Bartoszka na pewno się sprężą. To jest charakterny zespół, będzie chciał zabrać Legii mistrzostwo. Bo jak Legia w Kielcach wygra, to będzie pozamiatane, na 90 proc. zdobędzie tytuł, przecież w ostatniej kolejce nie przegra u siebie z Lechią. Ale jak w Kielcach zgubi punkty, to mistrzem zostanie Jagiellonia.

- Z Jagiellonią Korona w Kielcach zremisowała 1:1, punkty zabrała też Lechii, remisując z nią bezbramkowo w Gdańsku, a w Poznaniu była bliska zdobyczy w przegranym 2:3 meczu z Lechem. Te wyniki z kandydatami do tytułu chyba zapowiadają trudne zadanie dla Legii?

- Na pewno Legia nie wyjdzie na boisko Korony jak po swoje, nie będzie miała przekonania, że jest o dwie klasy lepsza i że spokojnie wygra. Korona umie się postawić mocniejszym. Naprawdę może pomóc Jagiellonii.

- Nie zakłada Pan, że w meczu, który będzie się odbywał równolegle w Niecieczy Jagiellonia może mieć problemy z Bruk-Betem?

- Od odejścia Czesława Michniewicza Termalica to już nie ten zespół. Oczywiście pamiętam mecz Korony z Niecieczą w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego. Byłem na nim, widziałem, że Termalica prezentuje się naprawdę dobrze, była lepsza od Korony, która przecież u siebie jest dobrym zespołem. W środku pola dużo nie biega, ale za to dużo myśli Jovanović, mają też Nowaczka, który potrafi i zgrać, i wyjść na pozycję, i strzelić gola [Dawid Nowak zdobył jedyną bramkę w tamtym spotkaniu], ale ostatnio Nieciecza wyglądała dobrze chyba tylko w tym jednym meczu w Kielcach. Przecież w poprzednich kolejkach przegrała u siebie z Koroną 0:2, a wcześniej m.in. 0:6 z Legią w Warszawie i 0:3 u siebie z Lechem. Morale tam poleciało, na pewno po sezonie będą zmiany. Na karuzeli trenerzy już przebierają nogami, jakiś ze znanym nazwiskiem przyjdzie i będzie budował po swojemu.

- Jeździ Pan na wszystkie mecze Korony?

- Nie, ale ostatnio często na stadionie bywam. Ostatni mecz, wygrany 3:2 z Wisłą, bardzo mi się podobał. Mam blisko, 75 km, więc na ważniejsze spotkania jeżdżę. Miło się spotkać z kolegami z dawnej drużyny i z kibicami, bo naprawdę mnie szanują. Dobrze, że chociaż oni.

- Rozumiem, że o klubie tego samego Pan nie powie?

- Jak mogę uważać, że w klubie mnie szanują, skoro nie ma dla mnie miejsca na głównej trybunie? Widać za mało dla Korony zrobiłem. Pewnie tytuł króla strzelców ekstraklasy zdobyty w jej barwach się nie liczy, pewnie powinienem dalej dziubać.

- Której z drużyn walczących o tytuł Pan kibicuje?

- Legii nie lubię, ale tym razem jestem za Legią.

- Dlatego, że ma teoretycznie największe szanse na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów?

- W Warszawie mają poukładany zespół i przede wszystkim organizacyjnie są przygotowani. Jagiellonia, która wygląda na drugiego z głównych kandydatów, to Kopciuszek, który już nie wyszykuje się ładnie po tym jak odejdzie Michał Probierz. Czuję, że wszystko tam legnie w gruzach, bo to Probierz wszystko trzyma w ryzach.

- Dlaczego nie lubi Pan Legii?

- Miałem z nią różne przejścia, spięcia np. z Dicksonem Choto, ale miałem też propozycję przejścia do niej. Chcieli mnie wtedy, kiedy byłem królem strzelców. Kontraktu nie podpisaliśmy, bo prezes Klicki powiedział, że nie puści mnie do ligowego rywala. W sumie kiedyś Legii nie lubiłem, a teraz patrzę na nią inaczej. Podoba mi się, że szanuje się tam byłych zawodników. Trenerem jest Jacek Magiera, w sztabie ma Vukovicia, Kowalewskiego, Żewłakow jest dyrektorem – Legia stawia na swoich ludzi, daje przykład innym klubom. W Koronie nie szanuje się tych, którzy dla niej grali. Dzwoniłem teraz do klubu i pytałem czy mogę dostać dwa bilety, dla siebie i dla syna. „Biletów już nie ma, na lożę też nie wejdziesz, bo już nawet gości nie wpuszczamy” – usłyszałem. To co, ja nie jestem gość? To jest przykre.

- To może żałuje Pan, że Klicki nie puścił Pana do Legii?

- Proponowana kasa była dobra, ale prezes Klicki powiedział stanowczo, że nie będzie wzmacniał Legii. W sumie zachował się dobrze, zaraz puścił mnie do Torpedo Moskwa, a Rosjanie dali dużo więcej i mi, i Koronie. Podejrzewam, że jeszcze teraz Legia ofertą by Rosjan nie przebiła.

- W Torpedo wielkiej kariery Pan nie zrobił, po powrocie do Polski już też nie przypominał Pan z siebie z najlepszych czasów w Koronie i w końcu wrócił Pan do rozwożenia węgla – taki skrót ostatnich lat Grzegorza Piechny jest prawdziwy?

- Węgiel rozwoziłem nawet wtedy, kiedy byłem królem strzelców ekstraklasy. Tyle że wtedy robiłem to po pracy, a teraz to moja główna praca.

- I jest Pan z niej zadowolony?

- Nie narzekam. Mam już 41 lat, więc w piłkę mogę pograć najwyżej rekreacyjnie. I gram w odlbojach Ceramiki Opoczno. A węgiel to rodzinny biznes, biedy nie klepię, na chleb mam.

- A na kiełbasę?

- Ha, ha, „Kiełbasie” i na to nie może zabraknąć.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.