Ekstraklasa. W Kielcach bez prądu, a potem pięć goli. Korona dała popis z Wisłą

Korona dwukrotnie odrabiała straty w meczu z Wisłą Kraków, ostatecznie wygrała 3:2. Mecz w Kielcach był emocjonującym widowiskiem, zaczął się jednak z pół godzinnym opóźnieniem.

Spotkanie rozpoczęto 30 minut później niż planowano przez awarię prądu na stadionie w Kielcach. Po usunięciu awarii, kibice gospodarzy na brak emocji narzekać nie mogli, chociaż ich drużyna rozpoczęła źle.

Odrabianie strat

Gospodarze pierwszy raz straty w spotkaniu musieli odrabiać już po 6 minutach gry. Wtedy to Zdenek Ondrasek zgrał do Petara Brleka, a młody gracz z Krakowa nie zaprzepaścił dobrej okazji.

Korona wyrównała po 12 minutach. Po rzucie różnym piłkę głowa trącił Radek Dejmek. Wisła znów wyszła na prowadzenie za sprawą silnego uderzenia z dystansu Krzysztofa Mączyńskiego. Korona wyrównała w drugiej połowie za sprawą jeszcze ładniejszej bramki Mateusza Możdżenia. Piłka po jego strzale poszła prosto pod poprzeczkę. To był okres przewagi kielczan, którzy kolejnego gola strzelili po 180 sekundach. Pomógł w tym arbiter. Uznał że w polu karnym faulowany był Maciej Górski i odgwizdał  "jedenastkę". Na bramkę zamienił ją Jacek Kiełb.

Faul był mocno wątpliwy, podobnie jak druga żółta kratka dla Ivana Gonzaleza. Wisła kończyła mecz w dziesiątkę i strat nie odrobiła. Dzięki zwycięstwu Korona awansowała na 5. lokatę w tabeli wyprzedzając w niej właśnie Białą Gwiazdę.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA