Zamiast tradycyjnych gwiazd, choinek czy jeszcze innych światełek, niektóre ulice przyozdobiono złotymi piłkami i pucharami. Gęsto, bogato. Nawet miejscowi robią sobie zdjęcia przy rozstawionych w różnych częściach Bukaresztu dużych piłkach-biedronkach. Oczywiście - też świecących. I takich nawiązań do Euro 2020, czy bliżej – sobotniego losowania grup – jest mnóstwo. Na dużym rondzie przy Placu Uniwersyteckim rozstawiono ledowe sylwetki piłkarzy. Logo UEFA pojawia się już na lotnisku, w centrum i oczywiście wokół miejsca ceremonii - hali widowiskowo-sportowej ROMEXPO, która w przeszłości gościła m.in. Metallikę, Stinga i Guns N’ Roses.
Podczas zaplanowanego co do sekundy losowania też nie zabraknie występów muzyków. Ale już nie tego kalibru. Najważniejsza ma być piłka: równo o 18 rozpocznie się ceremonia, ale pierwsza piłeczka zostanie wylosowana dopiero o 18:28:15. Karteczka „Poland” pojawi się nie prędzej niż o 18:36:05, bo właśnie wtedy losowane będą drużyny z drugiego koszyka. Niemal po godzinie będzie po wszystkim. Jeśli wierzyć tak szczegółowym wyliczeniom organizatorów – ceremonia skończy się o 18:59:15.
Sytuacja jest kuriozalna: oto grupy Euro 2020 poznamy w Bukareszcie, które jest jednym z dwunastu współgospodarzy, niecałe dziesięć kilometrów od Areny Narodowej, na której odbędą się cztery turniejowe mecze, ale Rumunia nie będzie podczas niego rozlosowywana. UEFA nie zagwarantowała współgospodarzom występu w imprezie, musieli walczyć jak pozostałe zespoły. Rumuni są w barażach i do końcówki marca będą żyć w niepewności, czy w czerwcu będą dopingować swoich, czy tylko pójdą obejrzeć występy innych. Mimo to, radość wydaje się niezmącona. Wielki futbol zagląda tutaj rzadko: były mistrzostwa Europy do lat 19 w 2011 roku, a rok później finał Ligi Europy. Na tym koniec. Teraz zawitali najważniejsi ludzie europejskiego futbolu, więc Bukareszt przywitał ich pięknie przyozdobionym centrum. Na Placu Konstytucji, gdzie teraz trwa bożonarodzeniowy jarmark, w czerwcu powstanie strefa kibica.
- Jesteśmy wdzięczni Uefie za ten wybór. Bez rozszerzonej formuły Euro, Rumunia nie byłaby w stanie zorganizować u siebie tak ważnego turnieju. Ponad 85 proc. Rumunów popiera organizację Euro w Bukareszcie i jest dumnych z organizacji turnieju finałowego – mówi Razvan Burleanu, prezes Rumuńskiego Związku Piłki Nożnej. Szacuje się, że podczas Euro, w Bukareszcie pojawi się ponad 120 tys. turystów z zagranicy. Spędzą w stolicy Rumunii dwa dni i zostawią od 72 milionów do 96 milionów euro.
Losowanie wnosi radość w odpowiednim momencie. Od blisko dwóch lat przewidywane są w Bukareszcie silne trzęsienia ziemi, podczas których ziemia ma zadrżeć z siłą nawet 7,5 w skali Richtera. Im dłużej jest spokojnie, tym większe ryzyko, że drżenia będą mocniejsze. – Trzęsienia ziemi występują tam dość regularnie co 35-40 lat. Takie trzęsienie w Rumunii byłoby odczuwalne nawet na wyższych piętrach w Gdańsku. Kołysałyby się żyrandole, spadałyby drobne rzeczy z półek. Przebywającym w budynkach wydawałoby się, że budynek się wali, zaczęliby uciekać i byłyby przede wszystkim ofiary paniki. Bo, co do samych budynków, to na spękaniach tynków, szczególnie wokół otworów okiennych i drzwiowych, powinno się skończyć – mówił w rozmowie z serwisem "Twoja Pogoda", sejsmolog dr Paweł Wiejacz. Strach przypomniał o sobie kilka dni temu trzęsieniem ziemi w Albanii. Słabszym niż to zapowiadane w Rumunii, a i tak tragicznym w skutkach. Zginęło 49 osób.
Bukareszt, podobnie jak w przeklętym 1977 roku, mógłby zostać zrównany z ziemią. Wtedy zginęło 1400 osób, ponad 10 tys. zostało rannych, zawaliło się 30 wieżowców, a ponad 12 tys. mieszkań nie nadawało się do użytku. Nicolae Ceau?escu, były rumuński dyktator, wykorzystał tę tragedię do zbudowania miasta po swojemu. To jak dzisiaj wygląda Bukareszt, jest pokłosiem wydarzeń sprzed czterdziestu lat.
W samej piłce też nie jest najlepiej. Rumunia zajęła czwarte miejsce w grupie F, siedem punktów za miejscem dającym bezpośredni awans na Euro i o wejście musi walczyć w barażach. Tuż po nieudanych eliminacjach, zakończonych porażką 0:5 z Hiszpanią, selekcjoner Cosmin Contra podał się do dymisji. Wbrew przewidywaniom, nie zastąpił go żaden z utytułowanych byłych piłkarzy (mówiło się o Danie Petrescu i Gheorghe Hagim), a Mirel Radoi, który w zeszłym roku doszedł z rumuńską młodzieżówką do półfinału Euro.
Za granicą więcej niż o jego nominacji, mówi się o oskarżeniach szwedzkiej federacji, która utrzymuje, że podczas przedostatniego meczu eliminacji Euro, jej czarnoskóry piłkarz Aleksander Isak, miał być obrażany przez rumuńskich kibiców. Powiedział o tym sędziemu Daniele Orsato, ale poprosił, by nie przerywał meczu. – Nie powinniśmy w żaden sposób dać się sprowokować tym idiotom – miał powiedzieć włoskiemu arbitrowi. Ale Orsato na kilka minut przerwał spotkanie. Rumuńska federacja broni się przed oskarżeniami o rasizm kibiców w specjalnym oświadczeniu.
Zwraca w nim uwagę, że sędzia nie słyszał rasistowskich okrzyków i w tej sprawie polegał jedynie na odczuciach Isaka. W oficjalnym raporcie, delegat UEFA stwierdza, że nie słyszał małpich dźwięków, a jedynie gwizdy, gdy Isak dostawał piłkę. Nie wspomina o rasizmie w swoim raporcie z tego meczu. Po pomeczowych wypowiedziach Isaka i Emila Forsberga, który stwierdził: „takie zachowanie kibiców sprawia, że człowiek przestaje się cieszyć futbolem. Nie można przejść wobec niego bez żadnej reakcji”, media rzeczywiście zareagowały. O rumuńskich kibicach pisze się źle. A to godzi w federację, która w tych eliminacjach była już karana za rasistowskie zachowanie swoich kibiców. Czy Isakowi tylko się przesłyszało, czy rzeczywiście został zaatakowany na tle rasistowskim – nie sposób ustalić. Ale niesmak pozostał na pewno.
Sobotnim losowaniem Rumunia spróbuje poprawić swoje notowania w Europie, a dobrą organizacją, wymierzonym co do sekundy losowaniem i oprawą całej ceremonii, może zaprosić kibiców na czerwiec. Relację na żywo z losowania przeprowadzimy o godz. 18 na Sport.pl.