Kibice, którzy wybrali się do Jerozolimy na mecz z Izraelem, mieli sporo wrażeń. Nie tylko boiskowych i pozaboiskowych, bo okazuje się również, że sporo przepłacili za bilety. PZPN policzył za nie prawie dwa razy więcej, niż wynosiła nominalna cena, która na biletach podana była w szeklach. Po przeliczeniu okazało się, że bilety warte są 60 zł, ale Związek sprzedawał je za 120. Na dodatek wciąż nie zwrócił środków, choć obiecał to prawie trzy tygodnie temu. O sprawie pisze serwis weszło.com.
- Pojawiały się głosy oburzenia. Ludzie pisali maile, dzwonili do związku, komentowali sprawę w mediach społecznościowych i po trzech dniach od otrzymania przez kibiców biletu PZPN, przez swój system sms-owy, rozesłał wiadomości do każdego wplątanego w tę sprawę, że przeprasza za zaistniałą sytuację i wszystko związane jest z błędem niezależnym od związku, a niedługo przyjdzie mail z szerszymi wyjaśnieniami - mówił jeden z kibiców w rozmowie z weszło.com.
Mail przyszedł, ale informacji w nim podobno było niewiele. A drugiego, w którym PZPN prosił o numer konta, aby zwrócić środki, część w ogóle nie dostała. - Cała sprawa faktycznie wypadała niefortunnie, ale to zwykły wynik nieporozumienia w sprawie cen biletów z federacją izraelską. Żadne celowe działanie. Nikt nie został oszukany. Spokojnie - mówi rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski.
- Dostaliśmy inną informację od drugiej strony, zasugerowaliśmy się nią, nie porozumieli się ludzie, którzy ustalali kwestię dystrybucji biletów i pierwotnie podana była inna cena. Błąd ludzki. Nie ma w tym wielkiej filozofii. Wszystko wychwyciliśmy i naprawiamy - przyznał rzecznik, dodając, że pieniądze zwracane są transzami. - Do końca miesiąca planujemy wszystko oddać - zakończył Kwiatkowski.