Po meczu ze Słowenią (3:2), Izraelem (2:1), Macedonia Płn. (2:0) czy Łotwą (3:0). Właściwie po każdym meczu w ostatnich miesiącach eksperci i kibice krytykują Piotra Zielińskiego. O tym, że czasami jest to krytyka niesłuszna, pisaliśmy podczas wrześniowego zgrupowania reprezentacji Polski. Wówczas grę 25-latka różnymi argumentami dało się obronić. Teraz jest z tym jednak coraz trudniej.
W grze pomocnika Napoli widać coraz mniej pozytywów. Niezależnie od pozycji, na której ustawia go Jerzy Brzęczek, Zieliński nie zachwyca. Notuje wiele strat, przegranych pojedynków i złych decyzji. To sprawia, że coraz więcej osób twierdzi, iż powinien on usiąść na ławce rezerwowych. - Łatwo mi wygłaszać taką opinię w kawiarni, kiedy nie odpowiadam za nic jako trener. Czas oczekiwania i nadziei, że się przełamie i wreszcie stanie się osobowością kadry, na jaką niektórzy mają nadzieję, że będzie - definitywnie się skończył. Nigdy w życiu nie da reprezentacji tego, czego oczekujemy, więc przestańmy się na niego oglądać, tylko szukajmy innych wariantów - w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" powiedział Maciej Szczęsny, były reprezentant Polski.
I dodał odnosząc się do słów selekcjonera, który jakiś czas temu powiedział, że jeśli "Zielińskiemu przeskoczy coś w głowie, będzie z niego piłkarz klasy światowej": Czekamy już 50 meczów i mamy czekać kolejne 50? Bez problemu bym z niego zrezygnował. Powołując Zielińskiego selekcjoner utrzymuje się w nieustannym stanie niepewności. Skoro go bierze, to po to, by dać mu szansę. A on ją znowu marnuje. I tak w kółko...