- To cud, że przez te wszystkie lata nikomu nic się nie stało. Nie wiem, chyba musi dojść do jakiegoś nieszczęścia, tragedii, żeby w końcu ktoś to zrozumiał i coś z tym zrobił - mówił o stanie murawy na PGE Narodowym Jerzy Brzęczek. Selekcjoner Polaków był wściekły. Podobnie jak jego piłkarze, którzy we wtorkowy wieczór ślizgali się po niej niemiłosiernie.
- Brakowało tylko grabek i łopatki - ironizował Grzegorz Krychowiak. A po chwili dodał całkowicie poważnie: - Z tym trzeba coś zrobić! Na wyjazdach gramy na dużo lepszych murawach. W tych eliminacjach wszędzie była lepsza trawa niż na Narodowym. Mamy taki piękny stadion, jeden z najpiękniejszych w Europie, i beznadziejną trawę. Każdy na nią narzeka - przyznał środowy pomocnik reprezentacji Polski.
Kadra Jerzego Brzęczka wygrała wtorkowy mecz ze Słowenią 3:2. Gole dla Polaków strzelali: Sebastian Szymański, Robert Lewandowski i Jacek Góralski. Dwie ostatnie bramki dla biało-czerwonych to popis geniuszu Lewandowskiego, który niemal nic nie robił sobie z fatalnego stanu murawy. - Wielki szacunek dla chłopaków, że potrafili konstruować takie akcje na takiej murawie. Patrzyłem na to z ławki rezerwowych i momentami nie dowierzałem. Źle było już na treningu, ale w trakcie meczu było jeszcze gorzej - ocenił Krystian Bielik.
Wojciech Szczęsny dodał na antenie Polsatu Sport, że wolałby grać na Stadionie Śląskim w Chorzowie niż na takiej murawie jak nad Narodowym. - Grać na takim boisku to jest sztuka. To nie jest piłka, tylko łyżwiarstwo figurowe. Przez dwa, trzy mecze to było nawet śmieszne, ale teraz jest żałosne. Tutaj się nie da grać w piłkę. Z chęcią zagram jakiś towarzyski mecz na Stadionie Śląskim, żeby wystąpić na normalnym boisku - stwierdził bramkarz reprezentacji Polski.