Łukasz Piszczek zakończył swoją reprezentacyjną karierę tak jak chciał, czyli z uśmiechem na ustach. Ale nie w 30. minucie meczu Polska - Słowenia, tak jak było planowane przed spotkaniem, a w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Tak wyglądał ostatni wieczór piłkarza Borussii Dortmund z orzełkiem na piersi.
Prawego obrońcę pożegnał także komentujący mecz w TVP Dariusz Szpakowski. - Myślę, że mogę sobie ostatni raz pozwolić - powiedział. Po czym krzyknął nazwisko Polaka.
Piszczek z boiska zszedł w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. - Nie wiem, jak to będzie wyglądało. Trudno powiedzieć, co się wydarzy jak dostanę zmianę, ale mam nadzieję, że będę mógł zejść z boiska z uśmiechem na ustach - mówił przed meczem. I jak powiedział, tak zrobił. Choć było widać, że z trudem powstrzymywał łzy. Dziękował kibicom, a później przeszedł przez szpaler, w którym stali nie tylko reprezentanci Polski, ale też Słoweńcy. Piękny gest i piękne pożegnanie.