Przegrany mundial nie wpłynął na moją decyzję o pożegnaniu z kadrą. Przez całe eliminacje się oswajałem z tym, że to będzie mój ostatni turniej. Przygotowywałem się do niego szczególnie i tym bardziej mi żal, że nie wyszło. Myślałem, że kontuzja kolana nie wpłynęła na moje przygotowania. A jednak podczas turnieju odczułem stracony czas - mówi Łukasz Piszczek, gość Pawła Wilkowicza w "Wilkowicz Sam na Sam".
Te niecałe półtora roku od rezygnacji z gry w kadrze tylko mnie utwierdziło, że podjąłem dobrą decyzję. Nie mam już tyle sił, by wszystko pogodzić. Nowy rytm pozwala mi grać dalej w klubie na dobrym poziomie. Byłem trochę zaskoczony telefonem Zbigniewa Bońka i tym, jak to ma się odbyć. Na początku podszedłem może trochę chłodno, bo wiedziałem, że muszę jeszcze zapytać Borussię. Ale nie robili mi żadnego problemu. Przeciwnie, powiedzieli że zasłużyłem na coś takiego. Piotr Zieliński zgodził się oddać mi na ten mecz nr 20, mam zagrać około 30 minut, to jest akurat - powiedział piłkarz Borussii Dortmund.