Polacy zagrali w większości na trójkę. Tylko jedna piątka! [OCENY]

Reprezentacja Polski w przedostatnim meczu eliminacji do Euro 2020 pokonała na wyjeździe Izrael (2:1). Zobacz, jak oceniliśmy piłkarzy Jerzego Brzęczka za to spotkanie (skala 1-6).

Wojciech Szczęsny: 4. W 17. minucie przerwał dobrze zapowiadającą się akcję Izraela, pod koniec pierwszej połowy zaliczył jedno piąstkowanie piłki (nie do końca udane). I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o jego pracę przed przerwą. Po przerwie było jej więcej. Szczęsny zaliczył dwie bardzo dobre interwencje - w 58. i 68. minucie, kiedy zatrzymywał strzały Munisa Dabbura i Erana Zahaviego. Za straconego gola winić go nie można.

Tomasz Kędziora: 3+. Szukał prostopadłych podań. Z różnym skutkiem, ale jedno powinno zakończyć się bramką i jego asystą. To w 34. minucie, kiedy Kędziora podał do Sebastiana Szymańskiego. Pomocnik Dinama Moskwa w sytuacji sam na sam z bramkarzem Izraela jednak przestrzelił.

Jan Bednarek: 4. Przy pierwszym golu dla Polski zrobił w polu karnym sprytny ruch, czym wyciągnął dwóch obrońców i jeszcze trącił piłkę głową. Podejmował ryzyko w grze do przodu, ale nie zapominał też o defensywie, gdzie zaliczył wiele kluczowych interwencji. Przede wszystkim we własnym polu karnym. Słowem: dobry mecz.

Kamil Glik: 3+. Walczył o każdą piłkę, nie bał się wchodzić w kontakt z przeciwnikami, często grając na granicy przepisów. W 7. minucie ofiarnie - wślizgiem - zatrzymał akcję Izraela. Niewiele brakowało, a sam też strzeliłby gola, ale wyręczył go Piątek. Napisalibyśmy, że w obronie był bezbłędny, gdyby nie sytuacja z 88. minuty, kiedy zagapił się przy strzale Dabbura. I która znacząco obniża jego notę.

Arkadiusz Reca: 3. W pierwszej połowie mało go było z przodu. Ale mogło to wynikać z tego, że Polska z Izraelem sporo grała środkiem albo prawą stroną. W obronie długo bez większych błędów. W zasadzie do 58. minuty, kiedy nie przechwycił piłki po lewej stronie boiska, dopuszczając rywali do oddania strzału (dodajmy, że pierwszego groźnego w tym meczu). Później też zaliczył kilka strat.

Krystian Bielik 4. Zaczął nieporadnie, ospale. Rozkręcał się bardzo powoli, ale z każdą minutą wyglądało to coraz lepiej. Kilka razy pomylił się w środku pola, prowokując ataki Izraela, choć zdarzało się, że potrafił też bronić skutecznie. Jak w 82. minucie, kiedy wybił piłkę z własnego pola karnego. Nie bał się też brać ciężaru gry na siebie i dryblingów, za co też mały plus. Tak samo, jak za sytuację przy drugim golu, kiedy strącił piłkę tyłem głowy na słupek.

Krystian Bielik o kulisach odejścia z Arsenalu:

Zobacz wideo

Grzegorz Krychowiak: 5. W pierwszej połowie można było odnieść wrażenie, że był wszędzie. Raz na prawej, raz na lewej, a za chwilę u siebie w środku. By jeszcze po chwili pobiec z piłką do przodu. Odnajdywał się też przy stałych fragmentach, bo przecież to Krychowiak strzelił gola na 1:0. Zasłużył na piątkę.

Przemysław Frankowski: 3. Druga połowa bez błysku, ale na początku spotkania starał się być aktywny z przodu - podnosił ręce, biegał prawą stroną. Zachęcał Kędziorę biegającego za nim, by też podłączał się do akcji. W 37. minucie źle przyjął piłkę w polu karnym i nie wykorzystał bardzo dobrej okazji, co trochę jednak obniża jego notę.

Piotr Zieliński: 3. Pierwszy strzał oddał już w 3. minucie. Potem próbował dalej, ale choć próby często były celne, trudno oprzeć się wrażeniu, że w kilku sytuacjach mógł się bardziej przyłożyć. Może będziemy jak zdarta płyta, ale jednak od takiego piłkarza jak Zieliński oczekujemy wciąż trochę więcej.

Sebastian Szymański: 3+. Zaczął mecz od straty (podał piłkę do bramkarza Izraela), ale trzeba go też pochwalić. Bo starał się grać szybko, na jeden kontakt. Dużo biegał i pomagał też w defensywie, gdzie zaliczył kilka odbiorów. Schodził z boiska w 63. minucie przy oklaskach z trybun, ale to dlatego, że zmieniał go... Robert Lewandowski.

Krzysztof Piątek: 3. To niesamowite, ale im grał dalej od bramki rywala, tym wyglądał lepiej. Tylko że to żaden komplement. W 27. minucie niby wywalczył rzut wolny pośredni, ale tylko dlatego, że o pół tempa za późno ruszył do piłki. Gdyby był w formie, wykorzystałby sytuację w 52. minucie. Po chwili trafił do siatki (na 2:0, co o pół stopnia podnosi jego notę). I to cieszy, ale wciąż widać, że do formy z zeszłego sezonu mu jeszcze daleko. Może ten gol to zmieni, oby.

Robert Lewandowski wszedł na boisko w 63. minucie. Niby czasu było sporo, ale nie aż tak dużo, by zasłużył na ocenę. Na co wpływ z pewnością ma też gra naszej reprezentacji, która nie dążyła do strzelenia kolejnych goli. Podobnie Mateusz Klich i Dominik Furman, którzy pojawili się na boisku po Lewandowskim - w 70. i 84. minucie. Oni też bez ocen.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.