Trudno wyobrazić sobie reprezentację Polski bez Zielińskiego. Ale chemii z Lewandowskim nie ma

Polska pokonała na PGE Narodowym 2:0 Macedonię Północną. Piotr Zieliński znowu zagrał poniżej oczekiwań, ale i tak trudno sobie wyobrazić pierwszy skład reprezentacji bez niego. Pomocnika Napoli można pochwalić za współpracę z Sebastianem Szymańskim. Szkoda tylko, że zabrakło na boisku chemii między Zielińskim a Robertem Lewandowskim, choć niedzielny mecz był do tego świetną okazją.
Zobacz wideo

- Jeżeli Piotr Zieliński wstanie pewnego dnia i coś mu przeskoczy w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie - oświadczył Jerzy Brzęczek po wrześniowych meczach kadry. Selekcjoner zasugerował, że głównym problemem pomocnika Napoli jest jego głowa, a nie umiejętności techniczne. Rok temu w podobnym tonie wypowiadał się Carlo Ancelotti, zarzucając Zielińskiemu, że nie ma odpowiedniej mentalności, aby stać się prawdziwym liderem. 

Tyle tylko, że do tej pory Brzęczek nie pomaga Zielińskiemu, bo od kiedy został selekcjonerem, to wciąż nie znalazł mu konkretnej pozycji na boisku. W każdym meczu eliminacyjnym do Euro 2020 zawodnik Napoli występował od pierwszej minuty, ale ciągle był próbowany na różnych pozycjach. Grał już jako: lewy i prawy pomocnik, ale także na pozycji nr. "8" i "10", jak - przynajmniej teoretycznie - w niedzielnym meczu z Macedonią Północną. OK, wysokiej klasy środkowy pomocnik powinien sobie w różnych ustawieniach i na różnych pozycjach. Ale nieustanne wymyślanie mu nowej pozycji (czasem nawet w trakcie meczu!) nie działa na korzyść Zielińskiego.

Spotkanie z Macedonią rozpoczął obiecująco. W 9. minucie zanotował efektownie przyjęcie kierunkowe piłki, czym zgubił dwóch obrońców. Chwilę później podłączył się do ataku i strzałem z około 13. metra huknął w poprzeczkę. To była najlepsza okazja Polaków w pierwszej połowie, która zakończyła się bezbramkowym remisem.

Zieliński nie pomógł Lewandowskiemu

Choć Zieliński teoretycznie był ustawiony na "10", to grał bliżej prawej flanki boiska, tuż obok Sebastiana Szymańskiego. Ich współpraca wyglądała obiecująco i być może w przyszłości Brzęczek znowu będzie starał się wystawiać ich obok siebie. Często grali na jeden kontrakt i wymieniali się pozycjami. Szkoda tylko, że nie zobaczyliśmy duetu Lewandowski - Zieliński. Na boisku nie było między nimi chemii, zabrakło gry na z klepki i wybiegania na wolne pole. A wydawało się, że spotkanie z Macedonią będzie do tego świetną okazją, bo Zieliński mógł się skupić tylko na ofensywie, gdyż nie musiał zbyt wiele harować w obronie, skoro świetnie asekurował go Jacek Góralski. 

Gdy Zieliński miał przy sobie piłkę, to starał się nakręcać akcje Polaków; zanotował dwa udane dryblingi, jednak bywał niedokładny. Podawał z celnością 81 procent, czyli niższą niż Krychowiak (86%), Góralski (87%) i Szymański (84%). Trzeba też odnotować, że pomocnik Napoli nie zanotował żadnego kluczowego podania. Zieliński nie miał bezpośredniego udziału przy golach Frankowskiego i Milika, ale w 70. minucie powinien zaliczyć asystę drugiego stopnia, jednak Kamil Grosicki fatalnie dośrodkował w pole karne, choć Arkadiusz Milik był niepilnowany i miał przed sobą tylko bramkarza.

W doliczonym czasie gry Zielińskiego zmienił Krzysztof Piątek. Trudno, po niedzielnym zwycięstwie nad Macedonią, napisać coś odkrywczego o graczu Napoli. Znowu nie okazał się kluczowym zawodnikiem, ale też nie należał do najgorszych wśród Polaków. Kolejny raz nie zagrał w kadrze na miarę swojego potencjału, ale i tak trudno sobie wyobrazić bez niego pierwszy skład. Podsumowując grę pomocników biało-czerwonych trzeba wspomnieć o Grzegorzu Krychowiaku i Jacku Góralskim, którzy należeli do najlepszych na murawie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA