- Jakie wnioski po tym meczu? Takie, że jesteśmy krok od awansu. Myślę, że na gorąco to jedyna rzecz, którą można wyciągnąć. Poza tym od oceny jesteście wy, dziennikarze - odparł najpierw Kamil Glik, ale później mówił dalej, no i specjalnie nie gryzł się w język. - Pierwsze 20 minut zagraliśmy super, ale później już każdy pod siebie, jakimiś piętkami, tylko po to, by strzelać bramki. Nie o to w piłce chodzi - narzekał Glik.
I mówił dalej: - Patrzyłem na to z boku, jako obrońca i nie ukrywam, że bardzo mnie to irytowało. Rzadko daję się wyprowadzić z równowagi, ale dziś w szatni podzieliłem się swoimi przemyśleniami na ten temat. Chyba po tylu latach gry w kadrze mogę sobie na to pozwolić. Do każdego meczu podchodzę z wielką pokorą. Piłka tego uczy. A dziś długimi fragmentami nam tej pokory po prostu zabrakło - nie ukrywał Glik.
Kiedy po chwili zapytany został o to, czy brak pokory wynikał z tego, że Polska zlekceważyła Łotwę, odparł: - Nie, mówiłem: pierwsze 20 minut było bardzo dobre - szybko operowaliśmy piłką. Dopiero później każdy grał swoją grę, mniej było podań i wymienności pozycji, czym sami narażaliśmy się na kontry.
Polska w niedzielę na PGE Narodowym zagra z Macedonią Północną. Jeśli wygra, awansuje na przyszłoroczne Euro. - Co jest do poprawy? Nie chcę o tym mówić na gorąco. Już wcześniej powiedziałem - były rzeczy, które musimy wyeliminować. Niektóre dziś bardzo mnie zagrzały, więc powiedziałem wam o tym. Ale już wystarczy, bo nie chciałbym palnąć czegoś mocniejszego. Jeśli będzie coś trzeba dodać, powiem to chłopakom dzisiaj w nocy albo jutro rano - zakończył Glik. Początek meczu Polska - Macedonia Północna w niedzielę o 20.45.