Przyklaśnijmy i nie traćmy czujności przed Macedonią. Wygraliśmy z drugą najgorszą drużyną całych eliminacji

Ucieszmy się z Lewandowskim z długo wyczekiwanych trafień. Pochwalmy Szymańskiego za kilka ładnych akcji i wielkie ambicje. Uśmiechnijmy, że Krychowiak w kadrze pokazuje to, co znakomicie wychodzi mu w Moskwie. Na koniec pamiętajmy, że Polska wygrała z drugą najsłabszą po San Marino drużyną eliminacji Euro 2020.

Po męczarniach w Warszawie z 24 marca, gdy pierwszego gola Łotyszom Polska strzeliła po 76 minutach, w Rydze kibice szybko odetchnęli z ulgą. Biało-czerwoni grali dokładnie, często na jeden kontakt, co zaowocowało golami już 9 i 13 minucie. W pierwszej akcji Lewandowskiemu podawał ten, który do drużyny dopiero wchodzi, ale czuje się w niej dobrze – Sebastian Szymański. W drugim przypadku kapitanowi dogrywał ten, który za czasów Nawałki dogrywał tak dziesiątki razy, a Robert Lewandowski nabijał wtedy strzelecki licznik zgarniając tytuły najlepszego strzelca eliminacji. W tych kwalifikacjach Kamil Grosicki zapisał na swym koncie dopiero pierwszą asystę. Pod koniec meczu dołożył drugą, już nieco przypadkową, bo próbował strzelać. Królem asyst już pewnie nie zostanie, ale jeśli to przełamanie ma ułatwić funkcjonowanie w kadrze Lewandowskiemu i przypomnieć o tym jak ten duet funkcjonował kiedyś, to jest bardzo ważne. Być może sprawi, że dzięki Grosickiemu, Lewandowski wreszcie odżyje.

Sebastian Szymański rozmawia z dziennikarzami, a tymczasem podchodzi Jędrzejczyk i...

Zobacz wideo

- Co to jest skuteczność? - pytał nasz kapitan na konferencji prasowej zaczepiony przez dziennikarza o to czy nie denerwuje się brakiem skuteczności w kadrze i cyklicznym strzelaniem goli w Bayernie. -Skuteczność to wykorzystywanie sytuacji - dostał odpowiedź. -No właśnie, wykorzystywanie sytuacji - uśmiechnął się napastnik, jakby pytając, ile tych sytuacji w tych eliminacjach miał.

Po meczu z Łotwą do tej uwagi Lewandowskiego warto wrócić. On wie co z piłką ma zrobić w polu karnym, tylko musi tam tę piłkę mieć, a to jest m.in. rolą skrzydłowych.

Moskiewskie uderzenie

Jerzy Brzęczek miał odmłodzić kadrę. Ostatnio robi to wykorzystując Krystiana Bielika (który w Rydze z powodu urazu grać nie mógł) oraz Sebastiana Szymańskiego. Pomocnik Dynama Moskwa pokazał się już w 9. minucie przytomnie zagrywając Lewandowskiemu. To przy jego pierwszym golu zaliczył asystę. W Rydze Szymański sprawiał wrażenie, że chce brać udział w każdym ataku. Dużo biegał, podrywał kolegów swoimi akcjami na skrzydle, czy też zejściami do środka. Miał dwa kluczowe podania. Jak tracił piłkę, nie odpuszczał i kilka razy ja odzyskiwał. Pomagał w obronie. Jeśli 20 minutami w meczu z Austrią mógł zyskać sympatię kibiców i selekcjonera to 90 minutami z Łotwą na pewno jej nie stracił.

Moskwa miała w meczu z Rygą jeszcze jednego ważnego przedstawiciela. Pomocnika Lokomotiwu, który w klubie dostaje sporo swobody w ofensywie, co przekłada się na jego gole i asysty. Choć w kadrze Grzegorz Krychowiak bardziej skupiać musi się na defensywie, widać było, że atakowanie bramki rywala weszło mu w krew. Krychowiak z Łotwą oddał jeden mocny i celny strzał z dalszej odległości, próbował jeszcze jednego uderzenia. Popisał dwoma udanymi dryblingami, mało brakowało, by po jednej z jego wrzutek w pole karne Polska zdobyła gola. Krychowiak meczem w Rydze dał znak, że polska ofensywa na obecnej formie zawodnika Lokomotiwu też może skorzystać.

Najgorszy rywal eliminacji

3:0 i 3 dopisane punkty to najważniejsze zdobycze z wyprawy do Rygi. Warto się nimi cieszyć, ale nie ma ich co przeceniać. “Nie mamy piłkarzy, by oprzeć się Polsce” - pisał przed meczem dziennik “Diena”. “Łotwa nigdy nie miała tak złych eliminacji ME” - dodawali dziennikarze “Latvijas Avize”, bo nasz czwartkowy rywal w 6 meczach nie zdobył punktu. Nikt nie oczekiwał, że po siódmym meczu się to zmieni. Zresztą to z kim graliśmy najlepiej obrazuje ogólny ranking eliminacji Euro 2020. Łotwa zajmowała i dalej zajmuje w nim przedostatnie 54. miejsce, za Andorą czy Wyspami Owczymi. Niżej w rankingu jest już tylko San Marino.

Stratą trzech goli z Polską Łotysze jakoś specjalnie martwić się nie będą. Z Austrią niedawno przegrali 0:6 ze Słowenią 0:5. W czwartek od lidera grupy G nie oberwali jakoś okrutnie. Po stronie wpuszczonych goli mają ich na koncie już 24.

Polacy z Rygi wracać będą ze spokojem i wykonanym zadaniem, choć jak przyznał Robert Lewandowski z przeświadczeniem, że był to mecz, w którym nie wszystko wyszło tak jak wyjść powinno. Macedonia w niedzielę poprzeczkę zawiesi wyżej. Nie popełni tylu błędów co Łotysze, nie będzie tak bezradna. Będzie podbudowana wygraną ze Słowenią (2:1) i za wszelka cenę chętna, by przedłużyć swoje szanse na awans na Euro. Dlatego po Łotwie Polakom, przyklaśnijmy i życzmy, by z Macedonią zagrała dwa razy lepsze zawody.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.