- Celem było zwycięstwo, dobrze zaczęliśmy spotkanie - wysokim pressingiem, co spowodowało, że szybko odbieraliśmy rywalom piłkę. To były dobre momenty tego spotkania. Ale od 30. minuty zaczęliśmy się źle ustawiać taktycznie, znowu brakowało płynności w grze. Po przerwie mieliśmy więcej okazji, mogliśmy zdobyć więcej bramek. Skończyło się na trzech. Jest dobrze, wracamy do Warszawy i po krótkiej regeneracji gramy z Macedonią, która wygrała ze Słowenią i walczy o awans - zaczął pomeczową konferencję Jerzy Brzęczek.
Kamil Glik wkurzony po meczu Łotwa - Polska: Każdy grał pod siebie. Nie o to chodzi!
Po czym dodał: - Poziom gry nie jest taki, jak sobie życzę, ale widzę zaangażowanie piłkarzy na treningach i jestem przekonany, że czas zadziała na naszą korzyść. Jeśli chodzi o krytykę, to z nią czujemy się bezpieczniej: dzięki niej jesteśmy czujniejsi - uśmiechnął się Brzęczek.
Do końca eliminacji zostały jeszcze trzy spotkania. - Prawda jest taka, że trener kadry nie ma oddechu. To pierwszej eliminacje, które trwają tylko osiem miesięcy i nie ma meczów towarzyskich, by spróbować nowych rozwiązań. Wiemy, że w czwartek graliśmy z najsłabszym zespołem z naszej grupy, ale cieszą mnie gole Roberta, asysty Grosickiego i występ Szymańskiego - pochwalił trzech piłkarzy Brzęczek.
I dalej mówił o Szymańskim, ale też o innych młodych graczach, którzy w czwartek z Łotwą nie zagrali. - Chcę pochwalić Sebę, bo jestem pewny, że nie odfrunie, nie zacznie bujać w obłokach. Ma wysokie umiejętności i będzie sporo znaczył w kadrze. Ale jest kilku innych młodych graczy, nie tylko Szymański – Bielik i Kownacki też już zagrali w seniorach. Z premedytacją pozwoliłem im wystąpić w czerwcu, w ME do lat 21. Spokojnie ich wprowadzam do zespołu, uczą się od starszych i naciskają. Mam nadzieję, że Bielik będzie gotowy na mecz z Macedonią - zakończył Brzęczek.
Polska z Macedonią Północną zagra w niedzielę na PGE Narodowym. Jeśli wygra, awansuje na przyszłoroczne Euro. Początek meczu w niedzielę o 20.45.