Dwójka napastników na mecz Łotwą? Kusząca możliwość, ale w przypadku Polaków to bez sensu

Choć o stylu gry polskiej reprezentacji w ostatnim czasie pisało się niewiele pozytywnego, nadal pozostaje ona zdecydowanym faworytem starcia z Łotwą. Jak Biało-Czerwoni powinni zagrać w tym meczu?

Lewandowski potrzebuje pomocy. Brzęczek odwróci nastroje w kadrze? [SEKCJA PIŁKARSKA]

Zobacz wideo

1. Przewaga w okolicy piłki a nie pod bramką

W meczu z wyraźnie słabszym rywalem, który postawi na głęboką defensywę, kuszącym wydaje się wykorzystanie ustawienia z dwójką napastników. Miałoby to sens, gdyby pozostali zawodnicy byli w stanie zagwarantować dostarczenie im odpowiedniej liczby piłek, pozwalających na wykończenie sytuacji. Tutaj jednak widoczna jest największa bolączka naszej reprezentacji. Zwrócił na to uwagę Robert Lewandowski, który na pytanie o brak skuteczności zasugerował, że ciężko mówić o skuteczności, kiedy nie stwarza się sytuacji. W interesie Polaków będzie zaangażowanie jak największej liczby zawodników w środku pola i stopniowe przybliżanie się do bramki rywali wraz z cierpliwym wyciąganiem ich z pozycji. Bardziej bezpośrednia gra nie przyniesie raczej większych sukcesów, gdyż przeciwnicy i tak zawsze będą mieć wyraźną przewagę liczebną na własnej połowie. Dodatkowo przy wyprowadzaniu ataku pozycyjnego kolejny napastnik będzie z miejsca oznaczać jeszcze więcej ścisku w okolicy pola karnego, a niekoniecznie przełoży się na większą liczbę opcji rozegrania.

2. Utrzymanie szybkości wyprowadzania akcji

By jakiekolwiek rozprowadzenie piłki funkcjonowało poprawnie, konieczna jest odpowiednia szybkość wykonania. Przy gęstej defensywie graczy z Łotwy niezbędne staje się szybkie wykorzystanie każdej luki w szeregach ich defensywy, jaką tylko uda się wypracować. Istotne jest tu przy tym operowanie piłką, gdyż spowolnienie akcji próbą indywidualnego przedarcia się przez szeregi rywala nie przyniesie raczej zbyt wiele korzyści. Minięty zawodnik zostanie natychmiast zaasekurowany, a Łotysze będą opóźniać akcję na tyle długo, by ponownie odbudować przewagę za linią piłki. Konieczna jest więc duża ruchliwość zawodników bez piłki, by stworzyć opcje podania w tych rzadkich sytuacjach, kiedy uda się otworzyć nieco miejsca.

3. Zmiany strefy ataku

By to miejsce stworzyć Polacy muszą jak najczęściej przenosić ciężar gry pomiędzy strefami. Łatwo wyobrazić sobie rywali pracowicie przesuwających się za linią piłki i zamykających krycie w jej pobliżu. Tym samym nasi reprezentanci muszą jak najszybciej z takiej strefy piłkę wyprowadzić. Przy angażowaniu w ataki dużej liczby zawodników nie powinno stanowić to problemu, jednak nadal kluczowe pozostaje odpowiednie tempo takich zagrań. Spokojne przenoszenie gry w jednej strony boiska na drugą z całą pewnością nie przyczyni się do otwarcia przestrzeni, podobnie jak brak przyspieszenia akcji w momencie dostarczenia piłki w wolną stref. Konieczna jest tu kombinacja umiejętności znalezienia pola do gry, jak i szybkiego ruchu w kierunku bramki, by nie pozwolić rywalom na powrót.

4. Ostrożność przy pressingu przeciwnika

W poprzednim spotkaniu kilka razy Łotysze zaskoczyli Polaków zrywami pressingowymi, w które zaangażowanych było kilku zawodników. W sytuacji jednak, gdy w głębi pola znajdowało się również niewielu naszych graczy, takie wypady pozwalały zablokować opcje podania i groziły odbiorami. By tego uniknąć Biało-Czerwoni muszą dbać o to, by wyprowadzenie akcji z własnej połowy było stopniowe, a rozegranie nie spoczywało na barkach dwójki stoperów i jednego środkowego pomocnika, podczas gdy reszta zespołu będzie ustawiona wysoko. W tym (skądinąd dość często stosowanym) ustawieniu przeciwnikom łatwo będzie zablokować nasze poczynania.

5. Kontrola przejścia do ofensywy rywali

Choć trudno mówić o tym, by ekipa, która strzeliła w eliminacjach do tej pory jedną bramkę mogła być groźna w czymkolwiek, wyraźnie więcej sytuacji Łotysze stwarzają sobie po kontratakach. W przypadku ataków pozycyjnych ledwie 6 procent kończyło się strzałem. Dla porównania co piąta kontra przynosiła finalizację. Niska skuteczność ataku pozycyjnego sprawia, że spowalnianie ich akcji zwykle wystarcza do utrzymania w bezpiecznej odległości od bramki. Tym niemniej jednak na wypadek kontr warto zadbać o głębie w defensywie, gdyż wyprowadzanie szybkich akcji sprowadza się zwykle do długich zagrań na przeciwległą flankę. Gdy defensywa nie będzie ustawiona przesadnie wysoko, nie powinno być problemem przechwycenie takiej piłki, a co najmniej spowolnienie akcji i wymuszenie przejścia na atak pozycyjny.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.