Bartosz Bereszyński, po sześciu występach z lewej strony, ma wrócić na prawą obronę. Po drugiej stronie zagrać Maciej Rybus, który dotąd u Jerzego Brzęczka wystąpił 20 minut (w czerwcu w Skopje). Wcześniej i później nie był w pełni sił, selekcjoner opowiadał, że na rozgrzewce w Macedonii musiał dostać zastrzyk z blokadą. Teraz jest zdrowy i w formie, podobnie jak Arkadiusz Reca. To jego Brzęczek, jako trener Wisły Płock, cofnął ze skrzydła do obrony i powoływał nawet, gdy po transferze do Atalanty we włoskim klubie nie mieścił się w składzie. A potem brał do kadry, choć ten nie występował w Serie A. Teraz, po wypożyczeniu do SPAL, Reca gra i się wyróżnia, więc Brzęczek nieprzypadkowo mówi o kłopocie bogactwa na lewej obronie, pozycji dla kadry przeklętej. Dotąd musiał wystawiać tam prawonożnego Bereszyńskiego, teraz wybiera między lewonożnymi Rybusem, a Recą.
Gdyby sugerować się ostatnim i tak naprawdę jedynym treningiem reprezentacji Polski w Warszawie w pełnym składzie (we wtorek na stadionie Polonii przy ulicy Konwiktorskiej), wyjściowa jedenastka na czwartkowy mecz z Łotwą powinna wyglądać tak: Szczęsny - Bereszyński, Glik, Bednarek, Rybus - Krychowiak, Klich - Szymański, Zieliński, Grosicki - Lewandowski. W porównaniu do meczu z Austrią selekcjoner dokona czterech zmian. Do dwóch zmusi go los, bo na zgrupowanie nie przyjechali kontuzjowani Dawid Kownacki i Łukasz Fabiański. A w zasadzie to do trzech, bo kontuzjowany jest także Krystian Bielik. 21-letni pomocnik co prawda wyszedł z drużyną na środowy trening na stadionie Daugava w Rydze, ale na ból mięśnia uskarżał się już we wtorek w Warszawie. Już wtedy jego występ przeciwko Łotwie był wątpliwy. Jego miejsce w środku pola ma zająć Mateusz Klich.
Selekcjoner w środę przekonywał, że w składzie nie będzie rewolucji, ale w porównaniu do dwóch poprzednich meczów szykują się zmiany. Choćby na pozycji bramkarza, gdzie kontuzja wyklucza z gry Fabiańskiego. Do bramki wraca więc Wojciech Szczęsny, który na poprzednim zgrupowaniu został przez Brzęczka wskazany jako ten drugi, za Fabiańskim. Bramkarz Juventusu - delikatnie mówiąc - nie przyjął tej decyzji selekcjonera zbyt dobrze. Znowu wybrał jednak los. Tak samo, jak w czerwcu, kiedy kontuzja Szczęsnego sprawiła, że do bramki wskoczył Fabiański, tak teraz za niego wskakuje Szczęsny.
- Czasu jest zawsze mało, ale za nami sporo zajęć i podczas kolejnych zgrupowań staramy się tylko kontynuować i powtarzać to, co robiliśmy wcześniej. Podczas meczów jeszcze nie realizujemy wszystkich założeń na boisku, ale jestem spokojny, że to w końcu nastąpi, że zaczniemy prezentować to, co w trakcie zajęć - mówił Brzęczek dzień przed meczem z Łotwą.
W ataku selekcjoner powinien w czwartek postawić na Roberta Lewandowskiego. W środku pola wspierać go będzie Piotr Zieliński, a na skrzydłach Kamil Grosicki i Sebastian Szymański. 20-letni pomocnik Dinama Moskwa na poprzednim zgrupowaniu - podobnie, jak Bielik - debiutował w reprezentacji (w meczu z Austrią zmienił Grosickiego). Teraz ma zadebiutować w podstawowym składzie. A to oznacza, że na ławce rezerwowych usiądą Krzysztof Piątek i Arkadiusz Milik. - Arek i Krzysiek może w klubach nie są skuteczni, ale jestem spokojny o ich dyspozycję - mówił w środę Brzęczek.
I dalej wyjaśniał: - To dopiero początek sezonu. Wiele się mówi i pisze o kiepskiej atmosferze w reprezentacji, a ja chcę zwrócić uwagę na rolę rezerwowych. Pięć goli strzelili zawodnicy wprowadzeni z ławki, do tego dołożyli dwie asysty - zmiennicy potrafili rozstrzygnąć wynik. Bez odpowiedniej atmosfery byłoby to niemożliwe. Ja rozumiem tych chłopaków, jest w nich sportowa złość, bo grają w potężnych klubach. Ale na boisku jest tylko jedenaście miejsc. Wybór bramkarza, czy zestawienie linii ofensywnej, to dla mnie pozytywny ból głowy. Drużyna musi to zaakceptować. Rozumiem, że nikt nie lubi siedzieć na ławce albo trybunach, ale najważniejsze jest ich wsparcie dla drużyny po wejściu na boisku.
Na cztery kolejki przed końcem eliminacji zespół Brzęczka ma o dwa punkty więcej od Słowenii i o trzy od Austrii. W czwartek na wyjeździe gra z teoretycznie najsłabszą w grupie Łotwą, a trzy dni później w Warszawie podejmie Macedonię Północną. Jeśli Polacy wygrają oba spotkania, a wyniki innych spotkań ułożą się korzystnie, to z awansu na Euro cieszyć będą się już w ten weekend. By jednak w ogóle o tym myśleć, najpierw w czwartek trzeba pokonać Łotwę. Początek meczu w Rydze o 20.45.
Wojciech Szczęsny - Bartosz Bereszyński (Tomasz Kędziora), Kamil Glik, Jan Bednarek, Maciej Rybus (Arkadiusz Reca) - Grzegorz Krychowiak, Mateusz Klich - Sebastian Szymański, Piotr Zieliński, Kamil Grosicki - Robert Lewandowski.