Kamil Glik opowiada o hejcie, który dotknął reprezentację Polski. Interwencja rzecznika

- W ostatnich tygodniach wylało się na reprezentację sporo hejtu. Czy był uzasadniony? Na pewno było go dużo. Mamy świadomość, że w ostatnich dwóch spotkaniach nasza gra nie była najlepsza, więc krytyka się należała. Część opinii w moim odczuciu była jednak przesadzona i nieco krzywdząca - powiedział Kamil Glik, obrońca reprezentacji Polski, która w czwartek o 20.45 zagra z Łotwą.

Trzy punkty i odzyskanie kontroli nad sytuacją w grupie. Takie zadanie stało przed Polską na poprzednim zgrupowaniu. Nie udało się. Na początku września piłkarze Jerzego Brzęczka najpierw przegrali 0:2 na wyjeździe ze Słowenią, a trzy dni później na PGE Narodowym bezbramkowo zremisowali z Austrią.

- W ostatnich tygodniach wylało się na reprezentację sporo hejtu. Czy był uzasadniony? Na pewno było go dużo. Mamy świadomość, że w ostatnich dwóch spotkaniach nasza gra nie była najlepsza, więc krytyka się należała. Część opinii w moim odczuciu była jednak przesadzona i nieco krzywdząca - powiedział Kamil Glik, który wraz z Jerzym Brzęczkiem pojawił się w Rydze na środowej konferencji prasowej.

Problemy Brzęczka z zawodnikami. Jak przedstawia się statystyka?

Zobacz wideo

Zanim jednak mówił selekcjoner, na pytania dziennikarzy odpowiadał Glik. A te nawiązywały do poprzednich meczów i krytyki, które spadła na reprezentację. - Nie wszystkie informacje do mnie dopływały, bo na co dzień mieszkam za granicą, gdzie też mam swoje problemy [AS Monaco zajmuje dopiero 16. miejsce w tabeli]. Ale wiadomo: część docierała - mówił dalej Glik, a rzecznik reprezentacji Polski po chwili prosił dziennikarzy, by skupili się bardziej na przyszłości, rozmowach o najbliższym meczu.

Glik jednak dalej był pytany o przeszłość

- No cóż, takie jest życie sportowca: raz jesteś chwalony, a raz krytykowany. A jeśli chodzi o mnie, to przez 3/4 kariery jestem krytykowany. Ale też jestem na tyle mocny mentalnie, że sobie z tym radzę - przyznał stoper reprezentacji Polski.

Po czym dodał: - Czasami porażki są bardziej pożyteczne niż zwycięstwa. Pojawiały się opinie, że wygramy wszystkie mecze, przejdziemy jak burza przez eliminacje. I może nawet dobrze, że ta porażka ostatnio nam się przytrafiła. Na pewno każdy z nas, jak wrócił do klubów po poprzednim zgrupowaniu, miał o czym myśleć. To nam może teraz tylko pomóc, liczę na to.

Początek meczu z Łotwą w czwartek o 20.45. - Najważniejsze to w Rydze zagrać dobry mecz, wrócić do Polski z trzema punktami. Oczekujemy zwycięstwa. Chcemy też, by oczywiście styl szedł w parze z wynikiem, ale nie mogę tego obiecać - zaznaczył Glik.

- Klasyk mówi, że nie ma dziś łatwych spotkań. No, ale coś w tym jest. W dużej mierze to zdanie jest prawdziwe. Bo jeśli w czwartek nie podejdziemy do meczu w 100 proc. skoncentrowani, jeśli będziemy liczyć, że Łotysze się przed nami położą, to możemy się przeliczyć. Musimy być maksymalnie zaangażowani. Strzelić jednego gola, potem drugiego i kontrolować mecz. A przede wszystkim to go wygrać - zakończył Glik

Więcej o:
Copyright © Agora SA