Powrót do reprezentacji Polski po sześciu latach. "Wtedy to była inna kadra"

Jerzy Brzęczek zrezygnował z zapraszania piłkarzy na zgrupowanie jeszcze w weekend, więc w niedzielę na kadrze było ich tylko kilku - wśród nich lekko zestresowany Dominik Furman. Polska szykuje się na mecze el. ME z Łotwą i Macedonia Północną.

- No stresik jest - przyznał mijając progi hotelu Double Tree by Hilton Dominik Furman. Na kadrę w niedzielne popołudnie odwiozła go narzeczona.

Zobacz wideo

W lobby Furman zameldował się jako drugi, od sobotniego wieczora na miejscu był jeszcze tylko Kamil Grosicki. - Trener powiedział, że mogę przyjechać w niedzielę lub w poniedziałek. Udało się w niedzielę, więc jestem - dodał Furman.

Na kadrze kompletnym debiutantem jednak nie jest. Ostatnie powołanie dostał sześć lat temu. W reprezentacji zagrał jednak tylko dwa spotkania. Dodajmy, że w zupełnie innych okolicznościach. - Wtedy to była kadra złożona z chłopaków z ekstraklasy, dzisiaj to jest kadra najlepszych piłkarzy w Polsce. Ten stres jest więc pozytywny, nie dołujący, dodający nawet trochę pewności siebie. Najważniejsze jest jednak to, co będę robił na boisku. Już chciałbym się tam znaleźć - oznajmił zawodnik Wisły Płock. Furman siedem lat temu debiutował w ekstraklasowej kadrze w meczu z Macedonią. Polska wygrała 4:1 a on zaliczył nawet asystę. Oprócz tego jako senior zagrał jeszcze z Rumunią. Wcześniej w biało-czerwonej koszulce zaliczył też kilkanaście występów w drużynach młodzieżowych.

- Liczyłem to i wyszło, że z sześcioma czy siedmioma zawodnikami powołanymi na te zgrupowanie się znam. Kilu pamiętam z młodzieżowej kadry, paru to moi znajomi z ekstraklasy, a w szczególności z Legii. To na pewno pomoże w aklimatyzacji - oznajmił Furman. Poza tym pomocnik zna się też z Jerzym Brzęczkiem. Z selekcjonerem pracował w Wiśle Płock. Wcześniej występował w Legii, Tuluzie i Weronie. To jednak dobre występy w Płocku przywróciły go do kadry. Pomogło też szczęście. Furman pojawił się na zgrupowaniu kosztem kontuzjowanego Karola Linettego.

- Teraz wszystko zależy ode mnie - dodał. Przyznał, że Brzęczek na razie nie mówił, czego od niego oczekuje. Życzył tylko zdrowia i dobrego ligowego meczu. Furman na kadrę dotarł bez urazów i z wygraną z Arką 4:1, więc pomijając stres, jest w dobrym humorze.

Większość reprezentantów Polski przyjedzie w poniedziałek

W niedzielny wieczór w hotelu kadry był tylko wspomniany Furman i Grosicki, choć przyjazd tego dnia wstępnie zapowiedzieli też Kamil Glik, Maciej Rybus, Arkadiusz Reca i Thiago Cionek. Jerzy Brzęczek tym razem zmienił zasady i nie prosił już piłkarzy, którzy swoje ligowe spotkania mieli w piątek lub sobotę, by na zgrupowaniu stawili się jeszcze w weekend. Te niedzielne przyjazdy góra kilkunastu osób i tak niczemu nie służyły. W weekend nie było przecież zajęć ani żadnych odpraw. Teraz ogłoszono tylko, że wszyscy mają stawić się w poniedziałek do 12:30 i wziąć udział w treningu zaplanowanym na 16:30. Będzie to niemożliwe w przypadku Przemysława Frankowskiego, który swój mecz z Chicago Fire zakończy w niedzielę około północy. Biorąc pod uwagę przesunięcie czasu i około dziesięciogodzinny lot z Florydy (Fire gra w Orlando) na zgrupowaniu stawi się w poniedziałek późnym popołudniem.

Kadrowiczów przed środowym wylotem do Rygi czekają tylko dwie sesje zajęć. Mecz z Łotwą w el. Euro 2020 w czwartek o 20:45, w niedzielę na Stadionie Narodowym Polska podejmie Macedonię Północną.

Więcej o:
Copyright © Agora SA