Łukasz Fabiański - najskromniejszy kadrowicz. "Bohater? Dobrze wykonałem swoją robotę. Tyle"

"Bez jednej spektakularnej interwencji, za to z tuzinem solidnych. Czujny na przedpolu i dobry na linii, wykonał swoją robotę tak, jak trzeba. Nie dał się zaskoczyć po strzale Lazaro z ostrego kąta, skoncentrowany od samego początku i strzału Arnatuovicia, do samego końca. Mógłby celniej wznawiać grę - zdarzało się, że piłka lądowała poza boiskiem". Występ Łukasza Fabiańskiego przeciwko Austrii oceniliśmy na piątkę - najwyżej ze wszystkich piłkarzy.
Zobacz wideo

Wojciech Szczęsny żartował, że skoro w Romie posadził na ławce Alissona, to znaczy, że jest najlepszy na świecie. A skoro jego zmiennikiem jest w Juventusie jest Gianlugi Buffon, to znaczy, że jest też najlepszy w historii. Pan posadził go na ławce w reprezentacji, więc to chyba pan jest najlepszy, prawda?

Nie! Nic z tych rzeczy!

A jak się pan poczuł, gdy selekcjoner powiedział, że to pan będzie numerem jeden w najbliższych meczach?

Zupełnie normalnie. Zawsze staram się być przygotowanym na wszystkie możliwe decyzje i cieszę się, że selekcjoner na mnie postawił. Postaram się odwdzięczyć skutecznymi interwencjami.

Czuje się pan bohaterem dzisiejszego spotkania?

Absolutnie nie. Odegrałem ważną rolę w tym spotkaniu, ale bohaterem na pewno nie jestem. Nie ma sensu przesadzać ani w jedną, ani w drugą stronę. Dobrze wykonałem swoją robotę. Tyle.

Z jednej strony zachował pan czyste konto, z drugiej miał mnóstwo pracy. Jak ocenia pan grę defensywy w tym spotkaniu?

Dobrze. Wiadomo, że były sytuacje, w których musiałem interweniować, ale jako zespół broniliśmy nieźle. A gdy musiałem bronić? Od tego jestem. Cieszę się, że w piątym meczu eliminacyjnym z sześciu zachowaliśmy czyste konto. To imponujący wynik.

Tęsknił pan za Kamilem Glikiem? Jak ważny był on w zachowaniu czystego konta? Bo we wszystkich meczach eliminacyjnych do Euro, w których udało się zachować czyste konto, był na boisku.

Każdy ma świadomość jak ważną jest postacią. Ma bardzo duże przełożenie na naszą grę w defensywie. Czasami wystarczy do tego sama jego obecność, bo jest bardzo doświadczony, jest jednym z liderów i na pewno w tym meczu pokazał jak jest ważny. Reszta obrońców gra przy nim lepiej, bo dobrze się ustawia, trafnie podpowiada i podejmuje odpowiednie decyzje. Czujemy się dzięki niemu pewniejsi.

Różne były losy pana i Wojciecha Szczęsnego. Teraz to pan jest numerem jeden. Co to dla pana znaczy?

To dla mnie motywacja, żeby ciężko pracować. Żeby swoimi występami udowadniać, że na to zasługuję, ale na pewno ta rywalizacja cały czas trwa. Po tym zgrupowaniu na jest pewien niedosyt, bo chcieliśmy zdobyć więcej punktów, ale nie zapominajmy, że nadal jesteśmy liderami i jesteśmy w najbardziej komfortowej sytuacji ze wszystkich zespołów. Były dobre momenty, złe też i na pewno musimy to przeanalizować. Mamy świadomość, że przed nami ważne mecze, musimy dać z siebie wszystko, być lepszą drużyną i awansować.

Jak oceniał pan swój występ przeciwko Słowenii?

Zawsze mam do siebie pretensje, jeśli puszczam bramki. Przede wszystkim ta druga pozostawiła spory niedosyt, bo wydawało mi się, że zachowałem się optymalnie, ale jednak nie udało mi się „zamknąć” nóg. Przeciwko Austrii była podobna sytuacja i udało się skutecznie interweniować. Człowiek cały czas się uczy.

Jest pan jednym z najbardziej doświadczonych reprezentantów. Jak oceniłby pan wejście młodych piłkarzy do kadry?

Na pewno Krystian Bielik dobrze wszedł w Słowenii i przeciwko Austrii też pokazał się z dobrej strony. Jedno to jego umiejętności, ważna jest też osobowość, bo widać po nim, że dzięki niej może na dłużej zadomowić się w reprezentacji i być jej ważną postacią. Bierze na siebie rozegranie piłki, przy tym jest bardzo inteligentny, jest dobry technicznie i ma fajną wizję. Szymański też narobił trochę wiatru jak wszedł. Dobrze, że pojawiają się w tej reprezentacji nowe osoby.

Więcej o:
Copyright © Agora SA