Mecz ze Słowenią symbolem klęski polskiego futbolu. "Sięgnęli dna", "Żenada w Mariborze"

Świetnie rozpoczęte eliminacje kończyły się żenująco. Kadra słabła z meczu na mecz, Leo Beenhakker i Grzegorz Lato robili sobie na złość jak dzieci. Aż w końcu w Mariborze, po beznadziejnym 0:3, prezes zwolnił trenera, najpierw mówiąc to przed kamerą telewizji, a nie Beenhakkerowi.
Zobacz wideo

"Sięgnęli dna”, “Żenada w Mariborze”, czy w lżejszym wydaniu: “Pożegnanie z Afryką”. To były tytuły po porażce kończącej eliminacje mundialu w RPA. W Słowenii kadra, która półtora roku wcześniej grała w mistrzostwach Europy, a walkę o mundial zaczęła od pięknego zwycięstwa nad Czechami, wylądowała na dnie. Załamana drużyna, skłócony z szefami trener, prezes PZPN który zwolnił trenera w telewizji, a piłkarze o wszystkim dowiedzieli się na konferencji lub od znajomych przez telefon. Niektórzy dopiero w autobusie.

Od tamtych wydarzeń za moment minie 10 lat.  Polacy tym razem na Słowenię udają się w innych nastrojach jako lider grupy i z trenerem, który ma najlepszy początek kwalifikacji w XXI wieku.

Bajkowy czas reprezentacji

9 września 2009 roku w Mariborze odpadli z walki o mundial piłkarze, którzy dwa lata wcześniej zremisowali z Portugalią, potem wywalczyli historyczny awans na Euro, wywołali euforię. Polska po 16 latach czekania na powrót na wielkie turnieje, od 1986 do 2002, mogła się od początku XXI wieku poczuć jakby karta odwróciła się na długo: mundial 2002, mundial 2006, Euro 2008. Wprawdzie same starty w turniejach wypadły blado, ale wreszcie wróciła nadzieja. I ta nadzieja przetrwała przegrane Euro, ale tylko na kilka miesięcy. W plebiscycie "Piłki Nożnej" za rok 2008 wygrał, po trzech z rzędu triumfach Euzebiusza Smolarka, Jakub Błaszczykowski, namaszczony przez Leo Beenhakkera na polskiego Cristiano Ronaldo. Jesienią w 2008 debiutował w kadrze młody napastnik, który z drugiej ligi przeskoczył do ekstraklasy jakby od niechcenia: Robert Lewandowski.

Sam Beenhakker po awansie do Euro został człowiekiem roku tygodnika “Wprost”, a prezydent przypiął mu do marynarki Order Odrodzenia Polski. I jeszcze przez chwilę po przegranym Euro Beenhakker był bohaterem. Na początku walki o mundial w RPA wprawdzie tylko zremisował ze Słowenią u siebie, ale potem wygrał z Czechami, wówczas drużyną ze ścisłej światowej czołówki. A później sen trwał jeszcze przez 85 minut meczu na Słowacji. Polska prowadziła z późniejszą rewelacją mundialu (Słowacy wygrali tam z Włochami i odesłali ich do domu) 1:0, wydawało się, że kontrolowała mecz. A potem po serii błędów straciła w dwie minuty dwa gole, trzy punkty i już się w tych eliminacjach nie podniosła. Każdy błąd dalej się mścił, w Belfaście Michał Żewłakow strzelił gola Arturowi Borucowi i Polacy przegrali, u siebie z Irlandią Północną zdołali tylko uratować remis. I tylko wygrana w Mariborze dawała realne szanse na zajęcie drugiego miejsca w grupie i podtrzymywała możliwość awansu. Ale w Mariborze na boisku był dramat, a po meczu farsa. Złożyło się na to kilka spraw.

Jasna strona księżyca i drewniane domki

- W trakcie swojego ostatniego roku w kadrze nieco zmienił się sam Beenhakker. Inaczej funkcjonował za rządów Michała Listkiewicza, inaczej za czasów Grzegorza Laty - mówi nam Rafał Ulatowski, który był wtedy asystentem Holendra i pamięta tę elektryczną atmosferę. Ale jego zdaniem inaczej na boisku funkcjonowali też sami piłkarze.

- Mam wrażenie, że zawodnicy po poprzednich sukcesach nie byli już tak spragnieni tego awansu. Traciliśmy punkty na własne życzenie. Prowadziliśmy w Bratysławie 1:0 i pod koniec meczu dostaliśmy dwa gole w 2 minuty. Atmosfera wokół trenera rzeczywiście była kiepska. Związek wysyłał sygnały o chęci zatrudnienia polskiego szkoleniowca - przypomina Ulatowski.

Beenhakker związkowych działaczy sympatią nie darzył. Skonfliktował się z Antonim Piechniczkiem. - Dla mnie ten facet nie istnieje - mówił w jednym z wywiadów. Piechniczek ripostował, że “Holender zrobił sobie z kadry prywatny folwark”. Panowie po jakimś czasie się przeprosili, ale podanie rąk przed kamerami tv wyglądało jak gra aktorów w “Pamiętnikach z wakacji”.

W 2009 toksyczną atmosferę odczuwali też sami piłkarze, których gra martwiła coraz bardziej. Przed 40. tysiącami kibiców w Chorzowie udało im się wyrwać punkt w starciu z Irlandią Płn. dopiero w końcówce meczu.

- Nie ma chemii, motywacji, coś się wypaliło. Holender nie obserwował naszej ligi, nie chciał stawiać na młodych. Mieliśmy być po jasnej stronie księżyca, a gdzie jesteśmy? - wyliczał podczas spotkania ze Słowenią Dariusz Szpakowski. - Dawno nie widziałem tak słabo grającej reprezentacji - dodawał.

- Moglibyśmy się schować w tych drewnianych domkach - dopowiadał współkomentujacy zawody w TVP Andrzej Juskowiak, robiąc aluzję do powtarzanych przez Beenhakkera rad, by Polacy wyszli z drewnianych chatek. Porażka oznaczała pożegnanie z możliwością wyjazdu do RPA, ale też koniec selekcjonera.

- Przeczuwaliśmy, czy wręcz wiedzieliśmy, że jak przegramy ze Słowenią, to na stanowisku trenerskim mogą nastąpić zmiany - mówi nam Dariusz Dudka, który w Mariborze zagrał przez 90 minut. - Niestety nie pomogliśmy trenerowi, bo przez cały mecz nie stworzyliśmy chyba żadnego zagrożenia - dodaje.

“Nie chcę podejmować decyzji pochopnie, ale...”

Do końca eliminacji zostały tylko dwie kolejki, ale Grzegorz Lato nie chciał czekać. Tego wieczoru w Mariborze bardzo mu się spieszyło. Stanął do wywiadu dla nSportu i TVN24 tuż po końcowym gwizdku. Przekaz szedł na żywo.

- Jestem na gorąco po meczu i nie chcę podejmować decyzji pochopnie - rozpoczął Lato, po czym równie szybko dokończył. - Ale decyzja już została podjęta i jest nieodwołalna. Trener Beenhakker przestaje być trenerem reprezentacji Polski - usłyszeli telewidzowie.

10 minut później Lato udał się do polskiej szatni, by wraz ze Zdzisławem Kręciną i Adamem Olkowiczem podać wszystkim rękę. Runda wykonana w milczeniu przypominała stypę. Piłkarzy trochę zdziwiła.

- My już wtedy wiedzieliśmy, że on chwilę wcześniej zwolnił Beenhakkera, dlatego zaskoczyło nas, że obaj spokojnie podali sobie rękę - wspomina Dariusz Dudka. - Nam tę informację przekazał ktoś, kto oglądał ten wywiad, chyba do kogoś z nas zadzwonił – dodaje.

Niemal ostatnim, który dowiedział się o swoim losie, był zatem sam trener. Wiadomość przekazali mu na konferencji dziennikarze.

"To miły gest”

- Myślę, że po trzech latach, gdy decydujesz na się rozstanie z kimś, to kwestią szacunku i wychowania jest powiedzieć to najpierw tej osobie. To bardzo miły gest, że dowiaduję się o tym z telewizji. Jeśli jest to prawdą, to wyjdę z tej sali z głową wysoko podniesioną do góry. Mówi to bowiem więcej o poziomie pana Laty i całego PZPN niż o mnie - spuentował zdenerwowany Beenhakker. Podziękował i opuścił salę.

- O tym co się stało, ja dowiedziałem się pół godziny po tej konferencji, już w autokarze. Nikt nam nic oficjalnie nie powiedział - przyznaje Ulatowski. W hotelu w Mariborze po kolacji Beenhakker zrobił rundkę, wyściskał się z każdym, pożyczył powodzenia i pożegnał. Z obecnych reprezentantów uczestniczył w tym Błaszczykowski i Lewandowski.

- Wtedy dla mnie, czyli młodego piłkarza, nie było to tak szokujące. Szokujące jest, jak pomyślę sobie o tym teraz - mówił Lewandowski na obecnym zgrupowaniu. - Bardziej pamiętam jednak całe kulisy niż samo spotkanie – przyznaje napastnik, który w feralnym starciu zagrał pół godziny.

To był koniec ery Beenhakkera w Polsce. Zresztą trener nie dotarł z kadrą do Warszawy, tylko pojechał od razu do Holandii.

- Żeby odnieść sukces w futbolu potrzebujesz trzech rzeczy: narzędzi, warunków do pracy i okoliczności - mówił selekcjoner w filmie “Trzecia część meczu”. Przyjmując jego tezę - z dwiema ostatnimi rzeczywiście polski futbol miał wtedy problem, a Słowenia pozostanie tego symbolem. Symbolem eliminacji, w których Polska wyprzedziła tylko San Marino, i w których wpadła w przeciętność na następnych kilka lat. 

Dotychczasowe mecze Polska - Słowenia:

  • 27.03.1996, Łódź: Polska - Słowenia 0:0
  • 25.03.1998, Warszawa: Polska - Słowenia 2:0
  • 18.02.2004, San Fernando (Hiszpania): Polska - Słowenia 2:0
  • 06.09.2008, Wrocław: Polska – Słowenia 1:1 el. MŚ
  • 09.09.2009, Maribor: Słowenia - Polska 3:0 el. MŚ
  • 14.11.2016, Wrocław: Polska - Słowenia 1:1 Bilans: 6 meczów; 2 zwycięstwa Polski - 3 remisy - 1 porażka; bramki: 6-5 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.