- Marzenia są na wyciągnięcie ręki, ale to najtrudniejszy krok w mojej karierze, jak i pewnie wszystkich piłkarzy - mówił Czesław Michniewicz, selekcjoner reprezentacji U-21, przed sobotnim spotkaniem z Hiszpanią. I krok faktycznie był trudny, wręcz niemożliwy do postawienia. 22 strzały Hiszpania, 2 - Polska. To statystyki nie z całego meczu, a po pierwszej połowie, kiedy przegrywaliśmy już 0:3.
Hiszpanie na prowadzenie wyszli w 18. minucie (Pablo Fornals), ale prawdę mówiąc, mogli to zrobić wcześniej (był to ich 10. strzał w meczu, Polska w tym czasie oddała jeden). Drugą bramkę zdobył Mikel Oyarzabal, który w 35. minucie oszukał wychodzącego z bramki Kamila Grabarę i pomagającego mu Krystiana Bielika. Cztery minuty później gola strzelił ten, który na niego najbardziej zasłużył (wcześniej dwa razy trafił w poprzeczkę), czyli Fabian Ruiz.
Okej, może jeszcze trafić powinien Dani Ceballos, na którym w pierwszej połowie oparta była cała gra Hiszpanów. Okazje miał. Pierwszą zaraz po przerwie, ale jeszcze wtedy Grabara zdołał odbić jego strzał, a po chwili poradzić sobie z dobitką Marca Rocy. W 71. minucie już sobie jednak nie poradził - Ceballos pokonał Grabarę bezpośrednio z rzutu wolnego.
Polska przegrała z Hiszpanią 0:5 (w 90. minucie trafił jeszcze rezerwowy Borja Mayoral). Nie poleci w przyszłym roku na igrzyska w Tokio. Mimo wcześniejszych zwycięstw z Belgią i Włochami zajęła dopiero trzecie miejsce w grupie A. W tabeli została wyprzedzona przez Włochy, którzy w sobotę wygrały 3:1 z Belgią.