W marcu nie odebrał telefonu od Michniewicza. Dziś jest podstawowym zawodnikiem kadry. "Wyszło strasznie głupio"

Jeszcze w marcu Karolowi Fili zdarzyło się nie odebrać telefonu od Czesława Michniewicza, który chciał powołać go na towarzyskie mecze z Anglią i Serbią. - Na szczęście trener się nie obraził - uśmiecha się piłkarz Lechii Gdańsk, który w dwóch meczach młodzieżowego Euro zastąpił chorego Roberta Gumnego.

Kiedy rok temu Karol Fila wracał do Lechii Gdańsk z wypożyczenia do Chojniczanki Chojnice, wydawało się, że kolejne miesiące też spędzi poza klubem, do którego trafił w 2011 roku, w wieku niespełna 13 lat. Ostatni rok dla Fili okazał się jednak szalony.

Zobacz wideo

21-latek przebił się do składu Lechii, rzutem na taśmę wywalczył też powołanie do reprezentacji Polski na młodzieżowe mistrzostwa Europy. W nich skorzystał na chorobie Roberta Gumnego i mecze z Belgią (3:2) oraz Włochami (1:0) rozegrał od pierwszej do ostatniej minuty. - Nie spodziewałem się, że ten rok będzie aż tak owocny. Jestem zadowolony z tego, co się wydarzyło, ale nie mam zamiaru się zatrzymywać. Chcę więcej - zapewnia Fila.

Stokowiec rzucił go na głęboką wodę

Na wypożyczenie do pierwszej ligi Fila szedł jeszcze jako defensywny pomocnik. Dopiero trener Chojniczanki Chojnice - Krzysztof Brede - przestawił go na prawą obronę. - Myślę, że największy wpływ na decyzję trenera miał fakt, że motorycznie i wydolnościowo należałem do czołówki zespołu. Mogę biegać w tę i z powrotem. Spróbowaliśmy i ten ruch okazał się strzałem w dziesiątkę. Na prawej obronie czuję się dziś doskonale - opowiada Fila.

Sezon w Chojniczance zawodnik Lechii zakończył z 15 występami na koncie, siedem z nich zaczynał w podstawowej jedenastce. Kiedy przed rokiem wracał do Gdańska wydawało się, że kolejny rok również spędzi na wypożyczeniu. Zwłaszcza, że Piotr Stokowiec na prawej obronie miał do dyspozycji Pawła Stolarskiego i Joao Nunesa. Sporo zmieniło się jednak wraz z odejściem tego pierwszego do Legii Warszawa.

- Trener Stokowiec rzucił mnie na głęboką wodę, bo po trzech krótkich epizodach na boisku w roli zmiennika, wystawił mnie w podstawowym składzie na mecz z Górnikiem Zabrze. Wygraliśmy wtedy na wyjeździe, nie straciliśmy gola, a po moim strzale padła pierwsza bramka. Chyba więc nie zawiodłem - wspomina z uśmiechem Fila.

Nie odebrał telefonu od Michniewicza

Debiutancki sezon w ekstraklasie 21-latek zakończył z 29 występami, 17 w podstawowym składzie. Do tego Fila dorzucił trzy mecze w Pucharze Polski, w którym Lechia ostatecznie triumfowała, pokonując w finale Jagiellonię Białystok. Fila na tyle wyróżniał się w lidze, że wpadł w oko Czesławowi Michniewiczowi.
Selekcjoner reprezentacji Polski do lat 21 powołał zawodnika Lechii na marcowe mecze towarzyskie z Anglią i Serbią. Dla Fili było to pierwsze powołanie do kadry, która spotykała się ostatni raz przed młodzieżowymi mistrzostwami Europy. Prawy obrońca skorzystał na tym, że etatowy defensor drużyny Michniewicza - Robert Gumny - przebywał wtedy z zespołem Jerzego Brzęczka, który przygotowywał się co meczów z Austrią i Łotwą.

- Nie spodziewałem się powołania, bo wcześniej, za każdym razem, mnie one omijały. Nie spodziewałem się go do tego stopnia, że pierwszego telefonu od selekcjonera w ogóle nie odebrałem. Nie miałem na to szans, bo miałem rozładowaną baterię. Później oddzwoniłem i przeprosiłem, ale wyszło strasznie głupio. Na szczęście trener się nie obraził i żartował z całej sytuacji - wspomina Fila.

- Tamto powołanie dużo mi dało w kontekście wyjazdu na turniej. Zobaczyłem jak drużyna wygląda od wewnątrz, poznałem chłopaków i zwyczaje zespołu. Dużo pomógł mi Konrad Michalak, który wprowadził mnie do drużyny. Chociaż chłopaki grali ze sobą od dawna, to ze zrozumieniem wymagań trenera nie miałem żadnych problemów. Dobry piłkarz obroni się wszędzie i tego się trzymam - dodaje.

Daje radę przeciwko najlepszym

Zawodnik Lechii pojechał na Euro kosztem... Stolarskiego, który miał problemy z regularną grą w Legii. Wydawało się, że Fila we Włoszech będzie głównie pełnił rolę rezerwowego. Tymczasem 21-latek skorzystał na nieszczęściu Gumnego. Piłkarz Lecha Poznań zatruł się przed wyjazdem do Italii, przez co nie zagrał w meczach z Belgią i Włochami. Jego miejsce, z powodzeniem, zajął Fila.

- O tym, że zagram przeciwko Belgom, dowiedziałem się na odprawie w dniu meczu. Chociaż nie życzę nikomu źle i chciałem wygrać rywalizację sportowo, to radość była duża. Spodziewałem się, że może dojść do takiej sytuacji, bo Robert wyglądał naprawdę kiepsko. Byłem jednak gotowy, zawsze jestem. Na boisku wielkiego stresu już nie było. Mocniej denerwowałem się przed debiutanckim występem przeciwko Anglii - zdradza Fila.

Zawodnik Lechii nie rozczarował, w meczu z Belgią poradził sobie m.in. z klubowym kolegą Dawida Kownackiego z Fortuny Duesseldorf - Dodim Lukebakio. Chociaż dzień po pierwszym meczu mistrzostw wydawało się, że do pełni sił wraca Gumny, to dzień przed spotkaniem z Włochami problemy żołądkowe piłkarza Lecha wróciły. W Bolonii, w podstawowym składzie, znów zagrał Fila.

- No i przyszło mi walczyć z Federico Chiesą... Doskonały piłkarz, dla mnie najlepszy na tym turnieju. Włoch jest bardzo szybki, mobilny, ma bardzo dobry drybling. Wszystko to sprawia, że jest niesamowicie trudny do upilnowania. Ale chyba znowu dałem radę, skoro zagraliśmy na zero? - uśmiecha się Fila.

Młodzieżowa reprezentacja Polski jest o krok od awansu do półfinału mistrzostw Europy i zapewnienia sobie przepustki na igrzyska olimpijskie w Tokio (po raz ostatni na igrzyskach byliśmy w Barcelonie w 1992, gdzie zdobyliśmy srebrny medal). Do pełni szczęścia zespół Michniewicza potrzebuje już tylko punktu w ostatnim meczu grupowym z Hiszpanią. - Przed nami kolejny trudny mecz, ale spokojnie. Pokazaliśmy, że umiemy sobie radzić z faworytami. Na pewno nie odpuścimy i do końca będziemy walczyć o spełnienie marzeń. To byłoby idealne podsumowanie tego zwariowanego roku. Najbardziej zwariowanego w moim życiu - mówi Fila.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.