Lewandowski irytuje się na niedokładne podania. Dawid Kownacki reaguje inaczej

Dawid Kownacki nie ma w reprezentacji Polski do lat 21 łatwego życia, ale przez eliminacje do mistrzostw Europy zdążył się już do tego przyzwyczaić i doskonale dostosować. Polska niczym nie zaskoczyła swoich kibiców. To wielki komplement, bo dotychczas, niezależnie od kategorii wiekowej, miała duży problem z przeniesieniem gry z eliminacji i sparingów na wielki turniej.

Młodzieżowa reprezentacja Czesława Michniewicza to drużyna z najbardziej wyraźnym stylem gry w Polsce. Jej mecz jest jak setna wizyta w ulubionej restauracji: wchodzisz i doskonale wiesz, czego się spodziewać. A Dawid Kownacki, kapitan, rozumie ten styl najlepiej ze wszystkich. Trochę w nim cierpi, bo taktyka zaprogramowana głównie na utrudnienie gry przeciwnikowi, sprawia, że napastnik częściej przepycha się z obrońcami i goni za piłką, niż ma akcji z nią przy nodze. W pierwszym meczu mistrzostw Europy do lat 21, dobrze zorganizowana taktycznie Polska wygrała z faworyzowaną Belgią 3:2 i jej styl gry, jak w pigułce, dałoby się sprowadzić do występu Kownackiego.

Zobacz wideo

Dawid Kownacki, jak cała reprezentacja: waleczny, świetny taktycznie, coraz odważniejszy

To dziesiątki startów za niedokładnymi podaniami i prób wywarcia presji na obrońcach, kilka pojedynków główkowych, może dwie sytuacje strzeleckie. Życie napastnika w reprezentacji Polski U-21 nie należy do najprzyjemniejszych i najłatwiejszych, ale Kownacki zdążył już to życie dobrze poznać i zrozumieć, dlaczego tak właśnie wygląda. W meczu z Belgią potrzebował pół godziny, żeby odnaleźć się na boisku, bo i cała reprezentacja w tym czasie była nieco zagubiona. Kownacki najpierw cofał się, wzorem Roberta Lewandowskiego, do środka pola, a później ustawiał się bliżej lewej strony, gdzie najczęściej grał w swoim klubie. Ale podań konsekwentnie nie otrzymywał, był zostawiony sam sobie i skazany na walkę ze środkowymi obrońcami rywala. Rękami nie machał, pretensji nie miał, biegał od jednego obrońcy do drugiego, żeby zmusić ich do popełnienia błędu.

W tym meczu rósł razem z całą drużyną i gdy już wskoczył na właściwe tory wielokrotnie uczestniczył w rozegraniu – przyjmował piłkę ustawiony plecami do bramki rywala, zastawiał piłkę przed Belgami i albo zgrywał do środkowych pomocników, albo dogrywał bezpośrednio do skrzydłowych. O wiele częściej wylewał fundamenty pod budowę akcji niż uczestniczył w jej finalizacji. Polska wszystkie trzy gole strzeliła bez jego udziału. Ale w przekroju całego meczu nie sposób go nie dostrzec. Kownacki to napastnik walczący, poświęcający się dla reprezentacji bez żadnego sprzeciwu czy frustracji. O ile Lewandowski niekiedy irytuje się na niecelne podania od partnerów, tak Kownacki do takich niedokładnych zagrań biegnie.

Za ambicję, wolę walki można go tylko chwalić. Za niezłe rozegranie w pierwszej fazie akcji też, ale pewne mankamenty w meczu z Belgią były widoczne. Choćby w 31. minucie, gdy otrzymał piłkę od Konrada Michalaka i długo zwlekał z podjęciem decyzji, co dalej. Gdyby wcześniej zgrał do nabiegającego Szymona Żurkowskiego, ten miałby szasnę zdobyć identyczną bramkę, jak kilka minut wcześniej. W drugiej połowie brakowało mu szczęścia – dobrze zbiegał na bliższy słupek i tylko ofiarna, fartowna, interwencja obrońcy nie pozwoliła mu oddać strzału z raptem pięciu metrów. Jeśliby trafił, jego dobry występ miały puentę.

Dawid Kownacki przed Euro złapał kontuzję. Miał nie zdążyć na pierwszy mecz

Tym większe słowa uznania należą się kapitanowi młodzieżówki po tym, jak przygotowywał się do tego meczu. Fizjoterapeuci, lekarze i sam zawodnik ciężko pracowali, żeby w ogóle na nie zdążył. Kownacki został powołany do dorosłej reprezentacji i – jak deklarował selekcjoner Jerzy Brzęczek w programie „Sekcja Piłkarska” – miał zagrać w pierwszym składzie w meczu z Macedonią Północną. Uniemożliwiła to odniesiona na treningu kontuzja, po której Czesław Michniewicz pocieszał go mówiąc, że czeka na niego w Grodzisku Wielkopolskim i na turniej na pewno pojedzie. Jak nie na drugi mecz, to na trzeci. O pierwszym nie było wtedy mowy.

Polska zaczęła mistrzostwa Europy od zwycięstwa i zagrała tak, jak jej kapitan. Zaczęła stremowana, nieco niemrawa, ale z minuty na minutę grała coraz agresywniej, lepiej taktycznie i odważniej. Przed nią mecze z Hiszpanią i Włochami, czyli faworytami do wyjścia z grupy. Przeciwko nim przyda się nie tylko taki występ Kownackiego, ale i jego gole.

Więcej o:
Copyright © Agora SA