Schodami zamiast windą i bez kalafiora. Kibice tylko taksówkami. Szabat nie ułatwi meczu Izrael-Polska

Do meczu w Izraelu zaplanowanego na listopad PZPN szykuje się już od kwietnia. Chodzi o kwestie organizacyjne. Ekipa Jerzego Brzęczka w Jerozolimie pojawi się w szabat. Polscy kibice żydowskie święto zauważą szybko, ale wpłynie ono też na polskich piłkarzy.

Być może menu dla piłkarzy będzie inne niż zwykle, a być może skończy się tylko na rezygnacji z kalafiora, bo gospodarze polecają w zamian brokuła. Być może sobotnie posiłki trzeba będzie przygotować już w piątek. Udając się na kolację pewnie wygodniej będzie skorzystać ze schodów niż z wind, które przechodzą w inny tryb pracy. Piłkarze przynajmniej na mecz dojadą normalnie (zorganizowaniem transportu zajmą się gospodarze), w przeciwieństwie do kibiców, dla których dostanie się do miasta może być kosztowne. 

Zobacz wideo

Wszystko dlatego, że wyprawa reprezentacji Polski do Izraela po punkty el. Euro (16 listopada) przypada w szabat. Do tego samo spotkanie zaplanowano w Jerozolimie. - To specyficzne miasto, gdzie odsetek osób głęboko wierzących jest większy - przyznaje nam dr Magdalena Kozłowska z Instytutu Historycznego UW ze specjalnością judaistyka.

Dlatego już teraz sprawdziliśmy, co to święto oznacza dla świata sportu i fanów, którzy w tym czasie będą chcieli zobaczyć mecz oraz zwiedzić Jerozolimę.

Tylko produkty koszerne, a zamiast kalafiora...

Szabat zaczyna się w piątek, po zachodzie słońca. Kończy godzinę po sobotnim zachodzie. To dla piłkarskiej reprezentacji Polski będzie najważniejszy czas przed planowanym na 20:45 meczem. Czas, w którym Izraelczycy mają swoje święto, polegające na śpiewaniu, przebywaniu z rodziną, modlitwie, jedzeniu i odpoczywaniu. To głównie ten ostatni aspekt będzie miał konsekwencje dla piłkarzy i kibiców, którzy przybędą do Jerozolimy na czas szabatu.

Gdyby podejść do sprawy restrykcyjnie i prześledzić, co tego dnia Żydom wolno, to wyszłoby, że niewiele. Nie wykonują oni wszelkich prac, które wykonuje się w dzień powszedni, a w szczególności prac twórczych. Zakazane czynności są spisane i jest ich aż 39, a w praktyce nawet więcej, bo można je szeroko interpretować. Dla osób wychowanych w odmiennej kulturze niektóre zakazy mogą wydawać się dziwnie.

Podczas szabatu nie wolno siać, czyli też np. rzucać zjedzonych jabłek na ziemię, bo zawierają one pestki. Nie można młócić, czyli m.in.... wyciskać soku z owoców. Nie można myć owoców, solić, mielić, piec, gotować łączyć ciał stałych z cieczami. Biorąc pod uwagę, że w szabasowej kuchni nie wszystko może się pojawić (zakazane są niektóre rodzaje mięsa) to kucharz kadry Tomasz Leśniak może zostać zmuszony do kombinowania. PZPN zapowiedział, że uszanuje miejscową tradycję. Oznacza to, że prawie na pewno będzie korzystał z tamtejszych produktów. Zresztą przywożenie swoich składników i trzymanie czy przyrządzanie ich w miejscu, gdzie prowadzi się kuchnię koszerną, bywa problematyczne. To, czy sprawa dotyczy hotelu, kwatery prywatnej czy noclegu u znajomego, często nie ma znaczenia.

- Znajoma zawsze prosiła mnie, bym nie wstawiała swoich produktów do jej lodówki - przyznaje nam Agnieszka Żak, która do Izraela podróżuje systematycznie. - Tam dba się nie tylko o jakość składników, ale też sposób ich pozyskiwania czy przechowywania - dodaje.

Menu polskiej kadry ciągle nie jest znane. Trwają rozmowy dotyczące dostępności produktów i tego, co i kiedy można z nich przyrządzić. Czasem budzą zaskoczenie. Gospodarze zamiast kalafiora polecali nam brokuła. Na tym drugim przeważnie nie ma robaków, a jak są, to lepiej je widać, więc mniejsze jest prawdopodobieństwo ich zjedzenia. W szabat nie można krzywdzić zwierząt, więc z tym późno zauważonym robakiem i tak w praktyce niewiele można by zrobić. Sprawa kalafiora jest symbolem, pokazującym, jak w Izraelu podchodzi się do żywienia i tradycji. Leśniak był już w Jerozolimie, ale będzie musiał się tam wybrać ponownie. Prawdopodobnie nawet kilka razy.

Zamknięta kuchnia?

Inną sprawą jest, czy w piątek wieczorem i przez pół soboty kucharz kadry będzie miał normalny dostęp do kuchni i czy będzie mógł dowolnie korzystać z tamtejszych urządzeń. W czasie szabatu nie można przygotowywać potraw. Co więcej, nie można też włączać i wyłączać kuchenki, rozpalać czy gasić ognia. Jedną z opcji jest zatem przygotowanie potraw wcześniej i jedzenie części z nich na zimno lub odgrzanie ich w specjalnych podgrzewaczach.

- To nie jest tak, że w sobotę się nie je na ciepło. Wprost przeciwnie. Jest na to rozwiązanie. Używane są podgrzewacze, które włączają się same, lub trzymają ciepło już od piątku. Ci bardziej religijni, którzy nie mogą gotować tego dnia wody mają specjalne, duże termosy, które też pracują automatycznie - mówi nam dr Kozłowska.

Przeważnie jest tak, że kucharzowi naszej kadry pomaga miejscowy personel. Jeśli jednak Leśniak będzie chciał przyrządzać potrawy w sobotę, być może będzie musiał większość rzeczy zrobić sam. Pocieszeniem jest jedynie fakt, że w połowie listopada słońce zachodzi około 17:00. Mecz jest o 20:45, więc przedmeczowy posiłek będzie można przyrządzić w hotelu już bez kombinowania.

Windą po jednym piętrze i prośba o światło

Hotele w Jerozolimie do funkcjonowania w czasie szabatu podchodzą różnie. Z jednej strony starają się respektować jego zasady, z drugiej - nie utrudniać życia gościom. Ale przecież część tych gości stanowią również Żydzi, więc od szabatu nie da się zupełnie uciec.

W przestrzeganiu zasad święta często pomaga automatyka. Ponieważ jako pracę traktuje się też np. naciskanie przycisków w windzie, to dźwigi w wielu hotelach przechodzą w inny tryb pracy (są często nazywane windami szabatowymi). Zatrzymują się na każdym lub co drugim piętrze, jeżdżąc nieustannie z góry na dół tak, by nie trzeba było wykonywać w nich żadnych czynności. Kadrowicze w piątek lub sobotę będą zatem korzystać ze schodów lub dość oryginalnej komunikacji dźwigowej. Na szczęście nie stacjonują w wieżowcu.

Jeśli chodzi o włączanie lub wyłączanie urządzeń i oświetlenia, to w piątek i sobotę szczególnie pomagają w tym fotokomórki, czujniki ruchu czy automaty. Z ciepłą woda w hotelach problemu nie ma, ta grzana jest automatycznie. W prywatnych kwaterach bywa różnie. - Jeśli chodzi o podgrzewanie wody do kąpieli, to w domach urządzenia grzewcze często mają specjalne timery - opisuje dr Kozłowska.

- Ja zostałam poproszona przez znajomą, u której byłam, by wykąpać się przed zachodem słońca, tak by potem nie załączał się płomień w bojlerze. Światło w łazience było natomiast włączone całą noc. Gdybym odruchowo je zgasiła, nie można byłoby go potem włączać - opisuje nam Żak.

- W Beer Szewie miałem sąsiadkę, której dziecko w szabat zapaliło światło. Zapukała do mnie, czy mogę pójść i je zgasić - przypomina sobie Remigiusz Jezierski, który jako piłkarz spędził w Izraelu trzy lata (w Hapoelu i Bene Sachnin) - A może ona tylko chciała się ze mną zapoznać - dodaje już z uśmiechem.

Kibice tylko taksówkami lub...

Do czynności, których nie mogą w szabat wykonywać gorliwi Żydzi zatrudniane są osoby świeckie lub te z zagranicy. Prawdopodobnie właśnie ktoś taki będzie w czasie szabatu woził polskich piłkarzy. Sprawy transportu naszej kadry leżą po stronie gospodarzy. W święto problem z podróżowaniem będą mieli za to kibice, którzy w piątek wieczorem lub sobotę koło południa przylecą tu na mecz. Kłopot zacznie się już na lotnisku.

- Autobusy w szabat nie kursują tam. Samochodów jest na ulicach mniej, sklepy w żydowskiej części Jerozolimy też są w zdecydowanej większości zamknięte. Nie jest jednak tak, że zamiera tam życie. Taksówki jeżdżą normalnie. Jeśli kibice będą chcieli się gdzieś przemieścić, to na pewno będą mieli czym - mówi dr Kozłowska.

Podróżowanie taksówkami to oczywiście znacznie większy wydatek, ale i na to w szabat jest pewien sposób, choć nie wszędzie można z niego skorzystać. - Można próbować łapać arabskie busiki tzw. Sheruty. Mieści się w nich z osiem osób. Jeżdżą one m.in. z portu lotniczego do centrum. Zawiozą pasażera często tam gdzie on chce. Kurs taksówką z lotniska wyniesie ponad 300 złotych, a za Sherut zapłacimy około 70 złotych od osoby - wyjaśnia Żak.

Jeśli ktoś dotrze do Jerozolimy przed szabatem i na kilka dni wypożyczy auto, powinien też uważać, gdzie nim pojedzie. Ortodoksyjni Żydzi w czasie święta w swoich dzielnicach (np. Mea She'arim) raczej nie życzą sobie widoku pędzących samochodów. - Znane są przypadki rzucania w pojazdy kamieniami czy ich opluwania - przyznaje Żak, ale tłumaczy też, że wiele zależy od tego na kogo się w Jerozolimie trafi.

- Ta gradacja ludzi w Jerozolimie jest duża, od ultraortodoksyjnych po niewierzących, a pomiędzy nimi odcieni religijności jest sporo. Każdy ma jakąś własną wrażliwość. Pamiętam sytuację jak jedna osoba zastanawiała się, czy w szabat może pojechać gdzieś rowerem - przypomina sobie Żak. - Chyba ostatecznie z pomysłu zrezygnowała.

Bez telefonu, bez odpowiedzi

Kibice, którzy będą chcieli skorzystać z krótkoterminowego wynajmu prywatnych mieszkań lub apartamentów muszą wziąć pod uwagę, że w czasie samego szabatu utrudniona może być komunikacja z ich właścicielami. Przestrzegający szabatu nie włączają w tym czasie urządzeń elektrycznych, co za tym idzie nie odbierają telefonów czy maili. Ponadto nie mogą pisać.

- Byłam kiedyś zaproszona do kogoś na sobotni obiad. Odwołano mi jednak piątkowy lot do Izraela. Nie bardzo mogłam się z tą osobą skomunikować i poinformować o absencji. Wysłałam informację na komunikatorze. W końcu dostałam odpowiedź w emotikonach. Przyjął to do wiadomości, choć pewnie sięgnięcie po telefon sporo go kosztowało - opisuje Żak, ale podchodzi do tego ze zrozumieniem.

- Z psychologicznego punktu widzenia takie odcięcie się od wszystkiego jest czymś pożądanym. Często widzę jak osoby religijne czekają na ten dzień, w którym rzeczywiście wypoczywają. Spotykają się ze znajomymi, z rodziną, czytają wybrane wcześniej książki. Funkcję szabatu ładnie wyjaśnił w swojej książce filozof i myśliciel Abraham Joshua Heschel. Pisał, że choć Żydzi nie mają już swojej świątyni, bo ta została zburzona, to mają swą świątynię w czasie - inną rzeczywistość. Wydaje mi się, że oni ten szabat odbierają to jako dar, jako ekstra wakacje - wyjaśnia nam podróżniczka.

Na stadionie bez szabatu

Kilka czynności, których w czasie szabatu Żydom robić nie wolno, stoi w sprzeczności z przygotowaniem do piłkarskiego meczu. Skoro zakaz wiązania stałych węzłów współcześnie przekłada się np. na zakaz wiązania butów to piłkarzowi trudno byłoby porządnie ubrać się na trening czy mecz. Sportowe wydarzenie, na którym podczas szabatu ktoś musi włączyć też trochę elektroniki w tym potężne jupitery, też wydaje się problemem.

 - W Jerozolimie rzeczywiście jest sporo religijnych ludzi, ale większość z nas podczas szabatu żyje normalnie. Określiłbym to tak, że na stadionie szabat nie obowiązuje - mówi nam Dani Porath, dziennikarz izraelskiej telewizji Sport5.

To, że podczas samych meczów szabat sportowcom nie dawał się we znaki potwierdzają też nasi piłkarze, którzy niegdyś grali w lidze izraelskiej. - Pamiętam tylko, że wtedy było wszędzie bardzo spokojnie. Oni mieli te swoje uroczyste posiłki, ale na mecze i wszystko co z nimi związane to raczej nie wpływało - mówi nam Łukasz Surma, który grał w Maccabi Hajfa i Bene Sachnin.

- Treningi w piątki mieliśmy tylko do południa. Potem rzeczywiście było wolne. Wyglądało to co tydzień jak nasz 1 maja, ale dało się do tego przyzwyczaić - tłumaczy natomiast Remigiusz Jezierski i przyznaje, że nie pamięta meczów rozgrywanych w piątek. - Wtedy były one planowane w sobotę o 14:00, 16:00, 18:00 i 20:00 oraz w niedzielę. W piątek po południu zawodnicy niemal zawsze mieli wolne. Izrael to mały kraj na palcach jednej ręki mógłbym policzyć piątkowe wyjazdy na sobotnie mecze. W praktyce niemal ich nie było, bo wszędzie dało się tam dojechać w ciągu kilku godzin - przypomina.

- Jak już musieliśmy gdzieś jechać w piątek, to była wspólna wieczorna kolacja, jakieś modlitwy i to wszystko. Wydaje mi się że piłkarze podchodzili do tego elastycznie - mówi Jezierski. - Przecież taki mają zawód. Patrząc na kalendarz gier z ostatnich 20 lat meczów piątkowych rzeczywiście starano się w Izraelu unikać. Obecnie już zupełnie z nich zrezygnowano. Regularnie za to gra się w poniedziałki.

W piątek w Izraelu raczej nie gra też narodowa reprezentacja. A jak gra to w dziwnej dla futbolu porze, czyli tej przed szabatem. To dlatego ostatni piątkowy mecz w Izraelu odbył się o 13:45 (w 2013 roku przeciwko Portugalii). Tamto spotkanie zaplanowano w Ramat Gan, na stadionie narodowym. Obecnie reprezentacja kraju takiego nie ma. Gra w Hajfie, Tel Awiwie, Netanji i czasem w Jerozolimie. W największym mieście kraju obiekt piłkarski też jest spory - może pomieścić 32 tys. widzów, więc federacja chętnie organizuje tu spotkania z mocnymi rywalami. Ostatnio, czyli na jesieni 2017 roku, byli tam Hiszpanie.

- To bardzo ładny obiekt, ale ludzie nie lubią na niego jeździć z powodu korków i kłopotów z transportem. Kibice w Jerozolimie są znakomici, choć najlepsza atmosfera jest w Beer Szewie, tylko że tam są mniejsze trybuny - tłumaczy nam Porath.

Polskich kibiców do przyjazdu do Izraela jednak zachęca. Nie tylko on. Tamtejsza federacja w doceniła brawa podczas izraelskiego hymnu i podziękowała fanom w Warszawie za “inspirujący sportowy spektakl”, zaprosiła ich do Jerozolimy. Dla naszych piłkarzy przedostatni mecz w grupie G może być już tylko formalnością i ciekawą kulturowo wyprawą.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.