Robert Lewandowski skomentował mecz z Izraelem. "Wcześniej szukaliśmy na siłę czegoś, co nie pasowało do zawodników. Teraz wróciliśmy do fundamentów"

- Wygrana w bardzo dobrym stylu? W dobrym, tak wystarczy. Wróciły schematy i automatyzmy, które wcześniej wyrobiliśmy. Fundament, który wcześniej nie do końca był odbudowany, znowu się pojawił, dzięki czemu było nam łatwiej. Nie kombinowaliśmy, nie szukaliśmy gry, która nam nie pasuje, tylko dostosowaliśmy się do warunków i przeciwnika - powiedział Robert Lewandowski po meczu reprezentacji Polski z Izraelem (4:0).

To trzeci w tych eliminacjach mecz Polski z dwoma napastnikami i druga wygrana wyższa, niż 1:0 (wcześniej w podobnym ustawieniu Polacy wygrali 2:0 z Łotwą, dwójką napastników grali też w Wiedniu, tam wygrali 1:0). W poniedziałkowym spotkaniu 4. kolejki kwalifikacji mistrzostw Europy 2020 Roberta Lewandowskiego w ataku wspierał Krzysztof Piątek (w Wiedniu w podstawowym składzie był Milik), co przypadło do gustu nie tylko kibicom, ale także kapitanowi kadry. - Na pewno zawsze jest łatwiej, gdy gra się dwoma napastnikami. Przeciwko jednemu przeciwnik ma łatwiej, szczególnie taki jak Izrael, który gra trójką obrońców w środku. Wtedy jeden ze stoperów zawsze może iść „na raz”, a dwóch i tak go asekuruje, jest trudniej. Ja dzisiaj grałem bardziej na „dziesiątce”, na rozegraniu, gdzie skupiałem się na dogrywaniu piłek z drugiej linii. Wiedziałem, że zawsze ktoś jest z przodu, co ułatwiało grę mi, a utrudniało obrońcom rywali - powiedział napastnik, który po chwili ocenił grę drużyny Jerzego Brzęczka. - Zdajemy sobie sprawę, że nasz potencjał jest duży. Dzisiaj zagraliśmy na pewno prościej, niż w poprzednich spotkaniach. Mam na myśli to, że wróciły schematy i automatyzmy, które wcześniej wyrobiliśmy. Fundament, który wcześniej nie do końca był odbudowany, znowu się pojawił, dzięki czemu było nam łatwiej grać. Nie kombinowaliśmy, nie szukaliśmy gry, która nam nie pasuje, tylko dostosowaliśmy się do warunków i przeciwnika.

Zobacz wideo

Wygrana 4:0 była pierwszą, tak efektowną za kadencji obecnego selekcjonera. - Podchodzimy do niej spokojnie, cieszmy się, że strzeliliśmy kilka bramek, ale z drugiej strony wiemy, że w meczu z Macedonią Północną dużo rzeczy nie funkcjonowało, trochę zagubiliśmy się w tym, jak mamy grać. W poniedziałek mogliśmy grać prostą piłkę, czyli to, co potrafimy. A wcześniej szukaliśmy na siłę czegoś, co nie było dopasowane do zawodników, tylko odwrotnie, miało być dopasowane pod taktykę. Zabłądziliśmy, ale w meczu z Izraelem wróciliśmy do tego, jak powinniśmy grać.

Pierwszą bramkę w wygranym starciu zdobył Piątek, który w pięciu meczach w kadrze strzelił już cztery gole. - Krzysiek fajnie się zachował, ale cała drużyna zagrała dobrze. To zawodnik, który w polu karnym jest niezwykle groźny, ale w to pole karne ktoś musi dostarczyć piłkę. Pochwała należy się też Tomaszowi Kędziorze, który do niego podawał. Nie da się strzelić gola bez drużyny i rozegrania.

Kolejny rekord w karierze

W poniedziałek Lewandowski wystąpił w reprezentacji po raz 106. Tym samym wyrównał kolejny rekord w karierze, dorównując Jakubowi Błaszczykowskiemu. - Każdy rekord jest wyróżnieniem, z którego bardzo się cieszę, ale zdaję sobie sprawę z tego, że jeszcze wiele lat grania przede mną. Muszę być ciągle głodny kolejnych sukcesów. Muszę też przy tym pamiętać o korzyściach drużyny, tak jak w meczu z Izraelem, gdzie cofałem się do tyłu i rozgrywałem. A najważniejszym celem i tak jest awans na mistrzostwa Europy - zakończył kapitan biało-czerwonych.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.