Lewandowski i Piątek mniej popularni od... piłkarzy ręcznych. Nasi rywale zadziwiają

- Nasz sport narodowy to piłka ręczna, ale na piątkowy mecz z Polską przyjdzie bardzo dużo kibiców, pewnie 25 tysięcy - mówi Pance Kumbev, były piłkarz m.in. Legii Warszawa i nasz przewodnik po Skopje, stolicy Macedonii Północnej.

Jest środek dnia i środek tygodnia, ale w knajpach w centrum Skopje tłumy. Trudno o wolny stolik. - Normalne - mówi Pance Kumbev, gdy już udaje nam się znaleźć stolik w knajpie tuż obok stadionu, gdzie Polska w piątek o 20.30 zagra z Macedonią Północną. - To najlepszy stadion na całych Bałkanach - mówi Kumbev. - Nie sądzę, by w piątek był komplet. Ale przyjdzie pewnie ok. 25 tys. ludzi, czyli bardzo dużo, bo na meczach ligowych Vardaru bywa tutaj po tysiąc, nie więcej niż dwa tysiące kibiców.

Zobacz wideo

W Skopje jest Vardar i Vardar. Drużyna piłki ręcznej i drużyna piłki nożnej. - Szkoda, że nie przyjechałeś kilka dni wcześniej. Wtedy zrozumiałbyś, na czym polega różnica między macedońską piłką ręczną i nożną. Sto tysięcy ludzi, może nawet więcej, zebrało się na rynku, by świętować wygraną piłkarzy ręcznych w Final Four Ligi Mistrzów. Absolutne szaleństwo. Zresztą sam zobacz:

 

- Samo zwycięstwo Vardaru było sensacyjne, bo w półfinale przegrywaliśmy do przerwy z Barceloną różnicą aż siedmiu goli. Zdołaliśmy jednak odrobić straty i w finale zbiliśmy węgierski Veszprem, który wcześniej uporał się z Vive Kielce. To wszystko jest o tyle dziwne, że rosyjski właściciel Vardaru nie płacił zawodnikom pensji od kilku miesięcy - mówi Kumbev.

Po co nam ta Unia?

- Macedonia Północna to mały kraj, a do Skopje lgnie każdy. Oficjalnie mieszka tu pół miliona ludzi, ale nieoficjalnie milion, czyli połowa naszej populacji - mówi Pance Kumbev.

FOT. KUBA ATYS

W 2010 roku macedoński rząd postanowił przebudować ścisłe centrum stolicy. Nowe Skopje tonie w obfitości kolorów, stylów, pomysłów. Kiczowate fasady z lustrzanych szyb, przerośnięte pomniki jeźdźców na koniach (głównie Aleksandra Wielkiego), las klasycystycznych kolumn. A to wszystko w ramach programu „Skopje 2014” (nazwa wzięła się od roku, w którym planowano jego zakończenie).

Niepodległa Macedonia liczy sobie niespełna 28 lat, podczas których wiele się zmieniało. I nadal się zmienia. W grudniowym losowaniu grup eliminacyjnych Euro 2020 Macedonia była jeszcze - dla Polaków - po prostu Macedonią. A teraz jest już Macedonią Północną. W lutym parlament uchwalił poprawkę do konstytucji, która zmieniła nazwę kraju. - Nie, mamy tylko jedną nazwę. To Macedonia - upiera się Kumbev. - Ta decyzja wymazuje 28 lat naszej państwowości. Nigdy się pod nią nie podpiszę. Grecja dostała to, co chciała, a my nic. Żona czasem mnie namawia, żebyśmy pojechali do Grecji na wakacje, ale nigdy się nie zgodzę - dodaje.

To właśnie Grecja wymusiła zmianę nazwy, bo przez lata uznawała że starożytna Macedonia, ziemia Aleksandra Wielkiego, to zbyt ważna część greckiej tradycji, by pozwolić sąsiedniemu krajowi na przywłaszczenie takiej nazwy. Grecy nie godzili się na przyjmowanie Macedonii do instytucji międzynarodowych, jeśli sąsiad nie pójdzie na kompromis. Dlatego np. do ONZ przyjęto Macedonię jako FYROM, co jest skrótem od: Była Jugosłowiańska Republika Macedonii. Macedończycy przez kolejne lata testowali cierpliwość Greków, stawiając kolejne pomniki Aleksandra Wielkiego, ale w sprawie nazwy niewiele wskórali. Polska akurat uznawała nazwę Republika Macedonii, ale niektóre kraje Unii Europejskiej nie chciały jej zaakceptować, co przez wiele lat blokowało wejście Macedończyków do UE. Teraz ma się to zmienić. - Tylko co nam po tej Unii? Ja rozumiem zjednoczenie Europy, ale tu są Bałkany - mówi Kumbev.

Macedonia Północna. Pomniki w SkopjeMacedonia Północna. Pomniki w Skopje FOT. KUBA ATYS

Kumbev to były zawodnik m.in. Groclinu i Legii. Po występach w Polsce wrócił do ojczyzny. Dziś mieszka 50 km od Skopje, ale w stolicy Macedonii Północnej bywa często. Karierę piłkarską zakończył osiem lat temu, ale został w futbolu. Teraz jest prezesem związku zawodowego piłkarzy. Kimś takim jest u nas Euzebiusz Smolarek, a w Serbii Mirko Poledica, inny były piłkarz Legii. - Mogłem zostać skautem, ale nie umiałbym kłamać. Czasem dzwoni do mnie menedżer z Polski i pyta o konkretnego piłkarza. Odpowiadam szczerze, co sądzę.

Największy sukces w historii

Kiedy pytamy Kumbeva o najsłabsze ogniwo w kadrze Macedonii Północnej, odpowiada bez wahania, że jest nim selekcjoner. - Igor Angelovski pracuje cztery lata z tą drużyną, ale nie ma bogatej przeszłości. Wcześniej przez dwa lata był trenerem tylko w Rabotnicki Skopje - tłumaczy Kumbew. A najsłabszy punkt w polskiej kadrze? - Chyba obrona. Zresztą u nas w sumie podobnie, bo stoperów mamy młodych i niedoświadczonych [23-letni Darko Velkovski z Rijeki i rok starszy Visar Musliu ze Shkendiji Tetovo]. Im bliżej ataku, tym lepiej. Ale to w ogóle jest młoda drużyna, głodna zwycięstw. Enis Bardhi z Levante, Boban Nikolov z Vidi FC, Eljif Elmas z Fenerbahce, a pewnie zaraz z Interu Mediolan. To zawodnicy, którzy dwa lata temu grali w Polsce na mistrzostwach Europy do lat 21, co było największym sukcesem w historii naszej piłki - mówi Kumbev.

- Fakt, zajęliśmy tam ostatnie miejsce w grupie, z jednym remisem i dwoma porażkami. Jednak sama świadomość udziału w wielkim turnieju po wygraniu kwalifikacji, podniosła nas na duchu. Dziś filary tamtej młodzieżówki grają w seniorskiej kadrze. Cel jest podobny: zagrać w finałach EURO 2020 - mówi Kumbev, ale od razu dodaje, że w kraju wszyscy nastawiają się nie na bezpośredni awans (do Euro kwalifikują się po dwie najlepsze drużyny z każdej grupy eliminacyjnej), a na zdobycie kwalifikacji w barażu w Lidze Narodów. Macedończycy wygrali swoją grupę LN i w marcu 2020 roku zagrają w barażach o Euro (o ile oczywiście nie sprawią sensacji, zdobywając bezpośredni awans z grupy eliminacyjnej), mierząc się w półfinale z Kosowem. Jeśli wygrają, o awans na Euro 2020 powalczą w finale z Białorusią albo Gruzją.

- W eliminacjach raczej każdy spodziewa się trzeciego miejsca, naszą szansą ma być ta dodatkowa ścieżka z Ligi Narodów. Faworytem grupy jest Polska. Zwycięstwami w dwóch pierwszych meczach pokazała, że zasługuje, by ją tak traktować. Okej, może w poprzedniej kolejce z Łotwą się męczyliście, ale spokojnie: jeśli w piątek urwiemy wam punkty, to będzie sukces. Ludzie będą świętować, Lewandowskiego i Piątka znają tutaj wszyscy. Choć oczywiście - kończy Kumbev - popularnością piłkarzy ręcznych nie przebiją.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.