5,5 mln euro. Tyle Dinamo Moskwa zapłaciło Legii Warszawa za Sebastiana Szymańskiego. 20-letni pomocnik związał się z rosyjskim klubem pięcioletnim kontraktem. - Legia dostała dobre pieniądze, nawet bardzo dobre. Z jej perspektywy to na pewno dobry ruch - mówi Maciej Rybus, były gracz warszawskiego klubu, z którego w 2012 r. został sprzedany za 2,7 mln euro do Tereka Grozny.
- A czy to dobry ruch ze strony Szymańskiego? To już pytanie bardziej do Sebastiana albo jego menedżera. Myślę jednak, że ze swoją techniką powinien sobie poradzić. Paradoksalnie może mieć nawet łatwiej niż w Polsce, bo trafia do ligi, gdzie są lepsi piłkarze, gdzie nie bazuje się przede wszystkim - jak w ekstraklasie - na przygotowaniu fizycznym - dodaje Rybus.
Rybus w lidze rosyjskiej rozegrał już sześć sezonów. Od dwóch lat jest piłkarzem Lokomotiwu Moskwa, z którym w poprzednim sezonie zdobył mistrzostwo, a w tym Puchar Rosji. - Trudno było powtórzyć sukces z zeszłego roku. Przede wszystkim dlatego, że słabo zaczęliśmy sezon. Po ósmej kolejce, kiedy przegraliśmy 3:5 z Zenitem, byliśmy dopiero na 11. miejscu. Dopiero później złapaliśmy rytm, zaczęliśmy gonić. I choć nie udało się złapać Zenita [osiem punktów straty na koniec sezonu], to swój cel zrealizowaliśmy: mamy Puchar Rosji i znowu zagramy w Lidze Mistrzów - wskazuje Rybus, którego Lokomotiw zakończył sezon na drugim miejscu.
Dinamo, czyli nowy klub Szymańskiego, zajęło 12. miejsce w lidze. - Ledwo się utrzymali, ale mają nowy stadion, nowego sponsora i też nowe bardziej wygórowane ambicje, by w nadchodzącym sezonie powalczyć o coś więcej - podkreśla Rybus. Nowy sezon ligi rosyjskiej startuje 6 lipca: o Superpuchar powalczą wtedy Zenit z Lokomotiwem.