Tylko dwóch Polaków dostało piątki. Kilku zawodników zagrało poniżej oczekiwań [OCENY]

Polska wygrała z Tahiti 5:0, ale należy podkreślić, że najsłabszy w grupie rywal nie był dla biało-czerwonych zbyt wymagający. Kilku naszych zawodników zagrało poniżej oczekiwań. Na piątki w skali szkolnej zasłużyło naszym zdaniem tylko dwóch.

Radosław Majecki: 4. W pierwszej połowie nie miał wiele pracy, bo rywale ani razu nie uderzyli na jego bramkę. W drugiej niewiele się zmieniło, szczególnie jeśli chodzi o strzały celne. Refleksem musiał popisać się w zasadzie raz. Pięknie pofrunął za trudnym i mocnym strzałem rywala. Podczas kolejnego wyskoku po piłkę źle spadł. Doznał urazu, ale kontynuował grę.

Zobacz wideo

Jakub Bednarczyk: 5. Prawy obrońca, który dobrze podłączał się w ofensywnych akcjach. W 8. minucie idealnie dograł do Zylli na siódmy metr. To, że ma dobrze ułożoną nogę zademonstrował w 18 minucie. Przyjął na klatkę wybitą z pola karnego piłkę i mocnym strzałem z dwudziestu kilku metrów umieścił ją w samym okienku bramki Moany Pito. To może być jeden z ładniejszych goli tego mundialu.

Serafin Szota: 4-. Wygrywał nieliczne pojedynki biegowe z Tahitańczykami, interweniował pewnie, choć często asekuracyjnie. Kilka razy wybił futbolówkę na aut nie chcąc ryzykować straty w pobliżu swojej bramki.

Jan Sobociński: 4 Dobrze zneutralizował pierwszy groźny kontratak Tahiti. Rywale często się od niego odbijali. Środkiem boisko nie mogli wiele zdziałać. Grał agresywnie, ale zgodnie z przepisami. Często wyprzedzał rywali. Warto jednak podkreślić, że Tahiti nie zawiesiło poprzeczki wysoko. 

Adrian Stanilewicz: 3-. Na lewej stronie nie był tak przebojowy jak Bednarczyk. Po dobrym zatrzymaniu rywala zdarzało mu się tracić piłkę przy jej wprowadzaniu. W kilku ofensywnych próbach na wysokości pola karnego zamiast celnie podać słał futbolówkę nad bramkę rywala.  

Bartosz Slisz: 4-. Mniej widoczny od Łyszczarza. Kilka razy dobrze odebrał piłkę rywalom. Starał się pomagać w jej wyprowadzeniach, ale nie był to w jego wykonaniu wielki mecz. Był to mecz poprawny. Zmieniony po godzinie gry na Adriana Gryszkiewicza.

Adrian Łyszczarz: 4- Na początku meczu grał zbyt indywidualnie. Zamiast częściej zagrywać, próbował kiwać kilku rywali, choć tego dnia w próbach pokazania technicznej wyższości nad rywalem nie był sam. Zdarzały mu się też niepotrzebne wrzutki piłek bez adresata.

Nicola Zalewski: 4. Często nękał rywali z lewej strony. Właśnie na tym skrzydle miał kilka dobrych dośrodkowań. Schodził też na prawą stronę, gdzie jednak notował niedokładne podania przy wyprowadzaniu piłki czy nawet proste straty w biegu z futbolówką przy nodze. Więcej pożytku było z niego na lewej stronie, gdzie groźnie strzelał z dystansu, czy popisywał się sztuczkami technicznymi napędzającymi nasze akcje. To właśnie tam popisał się asystą do Steczyka.

Marcel Zylla: 4. Na początku meczu nieco irytowały jego indywidualne akcje w sytuacji, gdzie mógł szybciej pozbyć się piłki. W 8. minucie Polska powinna prowadzić 1:0, ale zawodnik Bayernu nie wykorzystał doskonałej sytuacji. Miał chwile czasu, ale z siedmiu metra trafił w bramkarza. Kilkanaście minut później z 11 metrów po opanowaniu piłki w polu karnym trafił w poprzeczkę. Skuteczniejszy był w 37. minucie, gdy strzelił na 2:0.  

Dominik Steczyk: 5.W pierwszej połowie miał jedną akcję, w której popędził prawą stroną i strzelił wprost w bramkarza, ale z upływem minut był pewniejszy. Zaliczył asystę przy golu na 2:0, popisując się idealnym dograniem do Zylli. Sam zdobył bramkę dwie minuty później. Przyjął piłkę w polu karnym wygrał fizyczny pojedynek z rywalem minął bramkarza i zebrał brawa po trafieniu na 3:0. Głową umieścił też piłkę w siatce po godzinie gry.

Dawid Kopacz: 3. Nie był tak skuteczny i pożyteczny w ofensywie jak jego koledzy. Indywidualna akcja po której wpadł w pole karne zakończyła się utratą równowagi i utratą dobrej okazji. W wielu sytuacjach mógł poszukać innych rozwiązań. Jeden ze słabszych punktów naszej ofensywy. Może dlatego Jacek Magiera zdjął go w 57. minucie.

Adrian Benedyczak: 4. Zagrał tylko 33 minuty, ale zdołał wpisać się na listę strzelców. Swojego gola na 5:0 strzelił na raty. Pierwszy raz w rywala, drugi do siatki. Powinien kończyć mecz z dwoma golami, ale jego uderzenie z 78 minuty zostało przyblokowane przez rywali, a piłka lecącą do bramki trafiła w słupek. Z nim na boisku w ofensywie działo się jednak więcej niż z Kopaczem.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.