MŚ U-20. Meksyk-Włochy 1:2. Siła, technika, dopasowanie - patchworkowa strategia po włosku

Trener Paolo Nicolato bawi się formą. Miesza siłę z techniką, krótkie podania z rozciąganiem gry, a - co najważniejsze - granice między stylami wypełnia wymiennością pozycji i płynnym przejściem z obrony do ataku. Wszystko z taką konsekwencją, że nikt nie ma poczucia, że drużyna powstała z przypadku. Bramki dla Włochów strzelali Davide Frattesi i Luca Ranieri.

Eklektyzm bez zgrzytów

Z jednej strony twarde zastawianie się z piłką, z drugiej podania bez przyjęcia. Szkoleniowiec młodzieżowej kadry Włoch nie wyznaje kompromisowego podejścia do życia. Dlatego żadne albo-albo czy pójście po linii najmniejszego oporu nie wchodziło w grę – a już na pewno nie w pierwszym meczu, w którym trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność. Paolo Nicolato zdecydował się trochę namieszać, zakręcić i jeszcze miał czelność udawać, że tak właśnie ma wyglądać futbol. Tak naprawdę trudno powiedzieć, czy w ogóle musiał przyjmować jakąś maskę, bo wyszło świetnie – z fantazją i lekkością, które przeciwwagę znalazły w konsekwentnej grze.

Zobacz wideo

Spójność była o tyle istotna, że Włosi postawili na 3-5-2 przechodzące w 5-3-2 w defensywie. Dlatego koncentracja stanowiła w tym przypadku kluczowy element strategii. Zwłaszcza że Meksyk dysponuje szybkimi i zwrotnymi zawodnikami, którzy nie boją się dryblingu. Zwykle najniżej, w czasie wstępnej fazy rozegrania, zostawało trio Matteo Gabbia-Enrico Del Prato-Luca Ranieri, z tym że najbardziej środkowy z nich utrzymywał się najbliżej bramkarza, przez co część obronna przypominała odwrócony klin. Jednocześnie Salvatore Esposito poruszał się bezpośrednio przed linią defensywy, stając się łącznikiem między formacjami, a boki drużyny – Alessandro Tripaldelli i Raoul Bellanova – miały możliwość przesunięcia się wyżej (na granicę połów lub jeszcze bardziej w głąb pola).

Wybór takiego ustawienia zakładał, że poszczególni zawodnicy są świadomi swoich obowiązków i role są wyraźnie rozdzielone. I tu zaczyna się paradoks młodzieżówki Włoch. Na pierwszy rzut oka można było odnieść wrażenie, że w ataku (poza kilkoma schematami) panuje dość spora samowola. Kiedy jednak sytuacja wymagała szybkiej odbudowy formacji i przejścia na „piątkę” z tyłu, nagle okazywało się, że każdy z graczy doskonale wie, czego się od niego oczekuje. Jedynym problemem było krycie przy stałych fragmentach gry – przeciwnik na długim słupku zwykle był odsłonięty (tak, jak przy bramce dla Meksyku). Taki styl wymagał od piłkarzy zrozumienia, że mają być świadomi taktyki, ale pod żadnym pozorem nie mogą zapominać o dobrej zabawie. Dlatego strategia opierała się na wymieszaniu różnych stylów: zarówno tych opartych na typowo fizycznej grze, jak i technicznej na jeden kontakt.

Złoty trójkąt na granicy stylów

Pomocne w przejściu z obrony do ataku i odwrotnie było ustawienie, które umożliwiało szybką reakcję. Dobrze było to widoczne na przykładzie duetu Alessandro Tripaldelli-Luca Pellegrini. Pierwszy raczej trzymał się bocznego sektora (poza sytuacjami, kiedy wracał do linii defensywy), natomiast drugi poruszał się po całej szerokości boiska, ale bardzo często można było go zobaczyć właśnie bliżej flanki, ustawionego równolegle do Alessandro Tripaldelliego. Dzięki temu raz, że pojawiało się więcej opcji w ofensywie, np. wyjście na obieg jednego gracza, a dwa, że w razie straty piłki, łatwo można było podwoić krycie i szybko odzyskać inicjatywę.

Luca Pellegrini, poza swoimi zadaniami na boku, odgrywał istotną rolę w środku pola, razem z Salvatore Esposito i Gianlucą Scamaccą. Od tego trio zaczynały się roszady na boisku. Przede wszystkim należy podkreślić, że cała trójka potrafi dobrze zastawić się z piłką, poradzić sobie pod presją i wygrać pojedynek bark w bark. Zdecydowanie najczęściej to Gianluca Scamacca ustawiał się tyłem do bramki gdzieś w okolicach 20.-30. metra, zgrywając w ten sposób piłkę (tak jak przy akcji bramkowej – bez zastawiania się, na jeden kontakt). W ten sposób łapał również kilka cennych sekund, które były niezbędne do przeorganizowania ustawienia. Poza tym, że twardo utrzymywał się na nogach, nie miał także żadnych trudności z wywalczeniem sobie miejsca w polu karnym (przewrotka w 38. minucie). Podobny styl gry preferował Luca Pellegrini, tylko że on faktycznie poruszał się po całej szerokości i długości boiska. Podłączał się i do boku (wyżej wspomniana współpraca z Alessandro Tripaldellim), i zapewniał asekurację defensywy (przy przejściu na piątkę).

Warto również poświęcić chwilę Salvatore Esposito, który był swego rodzaju metronomem drużyny. Wykorzystywał swoje warunki fizyczne do wygrywania pojedynków, ale chyba jeszcze bardziej zwracał na siebie uwagę czytaniem gry. Przede wszystkim to właśnie on miał za zadanie wybrać kierunek ataku po tym, jak dostał piłkę od swoich obrońców. W pierwszej fazie rozegrania trzymał się dość blisko nich, ale od razu po podaniu, startował do przodu. Bardzo często wybierał te rozwiązania, które były mniej oczywiste, czyli np. bezpośrednie rozrzucenie na flankę, chociaż w środkowej strefie do gry pokazywał mu się Davide Frattesi. Jego podania były bardzo precyzyjne, zagrane w odpowiednim momencie. Jednocześnie należy podkreślić, że kiedy gra toczyła się jeszcze na połowie Włochów, cały czas Gianluca Scamacca i Andrea Pinamonti szukali sobie miejsca z przodu, a zawodnicy w bocznych sektorach ciągle korygowali swoje ustawienie itd. Jeżeli więc Salvatore Esposito posyłał długą piłkę w kierunku Gianluki Scamacci, Andrea Pinamonti meldował się na jej zebraniu (nawet jeżeli napastnik przegrał pojedynek główkowy). Dlatego kiedy jeden gracz zastawiał się z piłką – a mogło to zrobić aż trzech – wiedział, że robi to w konkretnym celu.

Futbol wyważony

Nie tylko wyżej wspomniane trio przystało na zasady gry ustalone przez trenera Paolo Nicolato. Zarówno Luca Ranieri, jak i Enrico Del Prato byli w stanie przesunąć się z piłką w głąb pola, dynamizując akcje. W tym samym czasie na asekuracji z tyłu zostawał Salvatore Esposito – tak, aby po obrońcach nie została luka, którą z powodzeniem mógłby się przedrzeć przeciwnik. Warto jednak podkreślić, że dynamiczna gra nie była równoznaczna z wysoką intensywnością przez całe spotkanie. Zawodnicy co jakiś czas zwalniali, wymieniali podania bez ruchu (bazując na dobrej pozycji wyjściowej), tylko po to, żeby po chwili zmienić tempo akcji.

Najwyraźniej było to widoczne między 45. a 60.-70. minutą, kiedy Włosi wyraźnie się cofnęli i znacznie częściej grali z pominięciem środka, kierując piłki bezpośrednio na atak. Wówczas w grę wkradło się więcej błędów, ponieważ odległości między graczami były większe i między liniami z powodzeniem ustawiał się rywal gotowy do kontrataku. Co jednak istotne, potrafili w odpowiedni sposób zareagować, powrócić do mieszanki stylów prezentowanej w pierwszej połowie i wyjść na prowadzenie.

Eklektyczna koncepcja Italii nie miałaby racji bytu właśnie bez tej fantazji, szybkich decyzji o strzałach sprzed pola karnego i wymienności pozycji. U podstaw tego zwycięstwa leżała zarówno konsekwentna gra wynikająca ze świadomości taktycznej wszystkich zawodników, jak i właśnie ten niemalże całkowity brak ograniczeń. Jedni potraktują to jako samowolę, inni powiedzą, że taki powinien być futbol – szczególnie w młodzieżowych kadrach.

Więcej o:
Copyright © Agora SA