MŚ U-20 w Polsce jak piąte koło u wozu. Duże kłopoty dla polskich klubów

Przekładane mecze, gra na wyjazdach, brak dostępu do własnych stadionów i obiektów treningowych w decydującej części sezonu. Zwykle też dodatkowe wydatki czy wręcz finansowe straty dochodzące do 200 tysięcy złotych. W maju w Polsce zaczną się Mistrzostwa Świata U-20. Oprócz prestiżu dla miast i emocji dla kibiców dla goszczących imprezę klubów oznaczają zwykle kłopoty.
Zobacz wideo

Na co wpływ mają rozpoczynające się w Polsce w maju MŚ U-20? Być może na to, że Widzew kwestię awansu do I ligi będzie przeżywał na kanapach przed telewizorem. Podczas ostatniej ligowej kolejki od tygodnia będzie już po sezonie. Prawdopodobnie też na to, że przez mistrzostwa straci 200 tys. złotych.  Być może również na to, że Motor Lublin o awans do II ligi jako gospodarz powalczy w Zamościu, a Arka Gdynia przed decydującym rozstrzygnięciem Ekstraklasy będzie musiała zorganizować sobie wyjazdowy obóz. FIFA w drugim tygodniu maja zabiera na cały juniorski mundial w sumie kilkanaście stadionów i obiektów treningowych. Rezerwuje je na miesiąc. Ich właściciele - czyli zwykle miasta - dostają za to po około 10 tysięcy dolarów, co po cenach rynkowych starczyłoby na wynajem przeciętnego stadionu na... jeden dzień. Z mniejszymi lub większymi problemami zostają kluby, które muszą kombinować.

Widzew nie może biegać po własnym stadionie

Stadion Widzewa będzie najważniejszą areną rozpoczynających się 23 maja MŚ U-20. To tu zaplanowano mecz otwarcia, grupowe mecze Polaków i finał turnieju. Łódź będzie nie tylko w centrum zainteresowania Polski, lecz także Europy i świata. Jednak łódzcy kibice większe emocje mogą przeżywać kilka dni wcześniej. 18 i 19 maja zaplanowano bowiem ostatnią, 34. kolejkę II ligi. Walka o awans na zaplecze Ekstraklasy jest wyrównana. W tej chwili na czele stawki jest Radomiak, Widzew i Olimpia Grudziądz, a w grupie pościgowej z małą stratą punktową Elana, GKS Bełchatów i Górnik Łęczna. Można zakładać, że losy awansu będą zacięte. Widzew 18 i 19 maja na rozstrzygnięcia czekać będzie jednak przed telewizorem. Swoje spotkanie tej kolejki, z głównym konkurentem do awansu, przeniesiono na 8 maja, bo jeszcze wtedy łodzianie będą mogli zagrać na stadionie przy al. Piłsudskiego. Pięć dni później stadion zabiera im FIFA.

Oczywiście może zdarzyć się też tak, że kwestia awansu rozstrzygnie się już wcześniej, ale to nie zmienia faktu, że Widzewiacy przez turniej U-20 mają kilka komplikacji. Już teraz muszą mocno uważać na szykowaną na mistrzostwa murawę. Często kończy się tak, że z przysługującego im - w umowie zawartej z Miejską Areną Kultury i Sportu (MAKIS) -  treningu na swym stadionie są zmuszeni zrezygnować. Zapewne im bliżej mundialu, tym odwiedzin płyty na Piłsudskiego będzie mniej.

- FIFA podchodzi do murawy bardzo poważnie, mieliśmy ostatnio w tej sprawie wizytację. Czasem stadionowy greenkeeper daje znak, byśmy jej nie obciążali - wyjaśnia nam Andrzej Klemba, Dyrektor ds. Komunikacji Widzewa i przyznaje, że klub z trenowaniem ma ogólny problem.  

- Baza treningowa na Małachowskiego, gdzie są dwa boiska, też nie jest w pełni gotowa. Zresztą te tereny też czasem oszczędzaliśmy - przyznaje nasz rozmówca. Komfortu pracy trenerowi Radosławowi Mroczkowskiemu raczej nie ma co zazdrościć. Dowcip, który od niedawna krążył po Widzewie, że drużyna swój stadion widzi tyle razy, ile jej rywal - czyli w dniu meczu - nikogo już na Piłsudskiego nie bawi. 

Inną ważną sprawą, z którą na Widzewie zrobił się problem, jest zupełne oddanie obiektu światowej federacji, bo na stadionie na wiele lat podnajmowane są powierzchnie biurowe czy wyprzedane są loże biznesowe. Teraz wszystkim trzeba będzie te umowy wypowiedzieć.

- Zarówno klub, jak i najemcy komercyjni poniosą wymierne straty. To organizatorzy mistrzostw powinni zrekompensować jednym i drugim. Przychody z najmu mamy zapisane w budżecie i trudno sobie wyobrazić takie jego uszczuplenie pod koniec sezonu - wyjaśnia Tomasz Stamirowski, prezes Stowarzyszenia RTS Widzew dla klubowej strony. Twierdzi, że miasto powinno być po stronie klubu i płacących tu podatki przedsiębiorców, a nie FIFA.

- Klub miesięcznie otrzymuje 6 tys. złotych netto od najemcy każdej z lóż (jest ich 25 - przyp. red). W wypadku wypowiedzenia umów zgodnie z życzeniem MAKiS jako Widzew jesteśmy pozbawieni tych przychodów i uważamy, że powinniśmy dostać rekompensatę w wysokości utraconych wpływów - dodaje zastanawiając się też jak ta sytuacja wpływa na relacje ze sponsorami i przedsiębiorcami.

Stamirowski liczy, że razem z utraconymi wpływami za wynajem powierzchni Widzew do MŚ U-20 dołoży nawet 200 tys. złotych, a właściwie będzie o te pieniądze uboższy. To kalkulacja nie uwzględniająca strat z zamknięcia klubowego sklepu, który też przecież nie będzie mógł na stadionie funkcjonować.

Sprawa z MŚ U-20 robi się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy zejdziemy na niższe poziomy rozgrywkowe. W III lidze sezon kończy się dopiero w drugim tygodniu czerwca. Motor Lublin tak jak Widzew oddaje swój stadion 13 maja.

Motor musi wyjechać

- Jesienią nie było jeszcze dokładnych terminów kolejek na rundę wiosenną, ale już wtedy kierowaliśmy do MZPN prowadzącego nasze rozgrywki prośby, by kalendarz ułożyć tak, abyśmy jak najwięcej domowych meczów zdążyli zagrać na Arenie Lublin - mówi nam prezes Motoru, Leszek Bartnicki. Sprawa była ważna, w III lidze w grupie 2, rywalizacja kończy się 15 czerwca, w grupie 1. trwa aż do 22 czerwca. Jeśli podobnie byłoby w grupie 4., gdzie gra Motor, drużyna byłaby zmuszona na niemal półtoramiesięczną banicję. Przy grze do 9 czerwca będzie musiała znaleźć sobie stadion tylko na dwa domowe mecze. 

- 11 maja gramy ze Stalą Rzeszów i to będzie ostatni ligowy mecz Motoru na Arenie Lublin w tym sezonie. Później się przynosimy. Gdzie? To się jeszcze okaże. Pierwotny plan zakładał występy na starym stadionie przy Al. Zygmuntowskich. Obecnie użytkują go żużlowcy i po przeprowadzonych zimą pracach raczej boisko nie będzie się nadawało do gry w lidze. Opcją, którą najpoważniej bierzemy pod uwagę, jest odległy o 90 kilometrów obiekt Hetmana Zamość. Niebawem będę rozmawiał o szczegółach z władzami zamojskiego OSiR-u - dodaje Bartnicki, którego drużyna jest w czubie tabeli i gra o awans, ale działacze sporo czasu muszą poświęcać ostatnio właśnie na jej funkcjonowanie podczas mundialu.

Perspektywa decydujących o awansie do II ligi meczów na obcych boiskach nie jest różowa. Do tego dochodzi też cała logistyka związana z przeniesieniem sprzętu piłkarzy czy choćby komputerową obsługą meczu - zainstalowaniem czy też wdrożeniem systemu, który wpuści na mecz kibiców. Zajęte na potrzeby FIFA będą też obiekty treningowe Motoru.

- Tuż po Świętach Wielkanocnych musimy zwolnić szatnię i nie będziemy już korzystać z boiska treningowego przy Arenie Lublin. Naszą tymczasową szatnię zorganizujemy na stadionie lekkoatletycznym, a trenować będziemy prawdopodobnie na leżącym obok stadionie przy Al. Zygmuntowskich oraz na boiskach treningowych naszej Akademii - sugeruje Bartnicki.

Majówkowe rozterki będą mieć nie tylko kluby z miast organizatorów MŚ (Tychy, Bielsko-Biała, Łódź, Lublin, Bydgoszcz i Gdynia), ale też kilka drużyn z innych miejscowości, które oddają dla FIFA swoje stadiony jako obiekty treningowe dla reprezentacji uczestniczących w mistrzostwach. Tak jest m.in w Puławach. Miejscowa Wisła (III liga) czeka na ostatnie ustalenie do kiedy ostatecznie będzie musiała opuścić swój nowoczesny Stadion Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Puławach.

- Jeśli będzie to do 13 maja, to będziemy mieć problem z dwoma meczami domowymi, jakby udało się po 14, to byłby to tylko jeden - tłumaczy nam Michał Świderski z biura prasowego klubu i przyznaje, że z tą przeprowadzką robi się problem. - W naszej okolicy trudno znaleźć inne obiekty spełniające wymogi trzeciej ligi. Na razie nie wiemy, gdzie zagramy i ile nas to będzie kosztowało - dodaje.

W samym tylko województwie lubelskim oprócz Wisły Puławy i Motoru Lublin swój stadion na treningi dla zagranicznych gości odda też KS Lublinianka i Górnik Łęczna, który walcząc o I ligę, też będzie musiał się ze swego obiektu wyprowadzić, na razie jednak Górnik skupiony był na zmianie trenera. MŚ nie będą już "problemem" zwolnionego Franciszka Smudy, tylko zatrudnionego Marcina Broniszewskiego.

Lampy nie pomogły. W Tychach zmieniają murawę

MŚ dają się we znaki także klubom z wyższych klas rozgrywkowych. W I lidze kalendarz został tak ułożony, że Podbeskidzie Bielsko Biała i GKS Tychy kończą sezon meczami na wyjeździe, ale ten drugi klub przed mundialem musi wymienić na stadionie murawę. Do tej pory w Tychach zrobiono i wydano już sporo, by poprawić dotychczasową nawierzchnię. Na boisku pojawiły się m.in specjalistyczne lampy, dostarczone przez jedną z największych firm na świecie. Kolejna inspekcja światowych władz uznała jednak, że murawę najlepiej wymienić.

- Niestabilna murawa zwiększa szanse i ryzyko wystąpienia kontuzji u zawodników, co może doprowadzić do odwołania meczu, a w rezultacie zakończyć się fiaskiem całego turnieju, narażając PZPN, FIFA oraz Miasto Tychy na nieodwracalną stratę wizerunku i zaufania - czytamy w uzasadnieniu decyzji PZPN i FIFA. Dlatego gmina Tychy rozpoczęła właśnie przetarg i wyłoni firmę, która położy nową murawę. W innym terminie klub będzie musiał rozegrać jeden mecz, no ale GKS Tychy w porównaniu do innych ogólnie nie narzeka, a raczej stara się mundialem chwalić. Może dlatego, że raczej nie grozi mu ani awans ani spadek, a i sprawę z kalendarzem rozgrywek udało się jakoś rozwiązać. Udało się tez rozwiązać problem dużej strefy dla mediów. Na czas mundialu będzie ona... na trzech kondygnacjach w stadionowym pubie. 

W Tychach i Gdyni sprawę oddawania stadionów na mistrzostwa mają już przetrenowaną. Podobnie jak w Lublinie i Bydgoszczy odbywały się tam ME U-21. Na Arce pamiętają, co się z tym wiąże.

Arka zabiera rzeczy z szaf

- Przenosimy ze stadionu nasze biura. Dostajemy inne pomieszczenia od Gdyńskiego Centrum Sportu. Zabieramy rzeczy z naszych szaf i tyle - uśmiecha się rzecznik Arki Tomasz Rybiński. Choć operacja z punktu widzenia sportowego będzie bardziej skomplikowana. Ekstraklasa gra w terminach 14/15 oraz 18/19 maja. Kiedy będzie grała Arka? To się dopiero okaże po podziale na grupy. Wstępny pomysł ułożenia kalendarza rundy finałowej zakłada, iż Gdynianie dwa ostatnie spotkania rozegrają na wyjeździe, ale klub i tak musi w tym czasie gdzieś ćwiczyć, bo traci swoje obiekty treningowe.

- W zależności od tego, jak ułoży się terminarz, zrobimy pewnie przygotowawczy obóz w Cetniewie lub Gniewinie. Jak będziemy grać gdzieś dalej, to możliwe, że wcześniej na ten wyjazd pojedziemy i tam znajdziemy bazę na przygotowania do meczu - głośno myśli Wojciech Pertkiewicz, prezes Arki. To oczywiście też oznacza sięgnięcie do klubowej kasy.

Wspólnym mianownikiem dla wszystkich klubów, których obiekty związane są z mistrzostwami świata, są niedogodności i ponoszone wydatki. Operatorami większości stadionów są jednak miasta. One oprócz prestiżu, reklamy i wzrostu wpływów związanych z turystyką na oddaniu FIFA sportowych obiektów raczej też nie zarobią. Według naszych ustaleń sumy, które światowa organizacja płaci za wynajem, są małe. Wynoszą około 10 tysięcy dolarów, czyli około 40 tys. złotych za miesięczne użytkowanie boiska treningowego czy też stadionu, które pełni taką rolę. Dodajmy, że to zwykle suma odpowiadająca wynajmowi kilkunastotysięcznego obiektu na jeden mecz. Około 50 tys, złotych kosztuje rozegranie meczu na płycie Widzewa, a 45 tysięcy złotych spotkanie na obiekcie Wisły Kraków. Sporo operatorów zaczyna jednak rozmowy od jeszcze wyższych kwot.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.