"Nie widziałem jeszcze takiej żenady na Narodowym. Piłkarze niech grają, a nie gadają głupoty"

- Ja takiej żenady jak w pierwszej połowie, to na Narodowym jeszcze nie widziałem. Piłkarze niech się wezmą za grę, a nie gadają głupoty o ubrudzonych rękach czy butach - mówi Arkadiusz Gumieniczuk, właściciel firmy, która przygotowała murawę na Narodowym. Twierdzi, że trawa nie była malowana, a piłkarze ślizgali się dlatego, że źle dobrali korki.
Zobacz wideo

Krzysztof Piątek schodząc z boiska pomachał w kierunku trybun, a kibice oglądający mecz w telewizji szybko zauważyli, że jego dłoń była zielona. Żartowano, że jest kosmitą i dopiero podczas meczu z Łotwą się to wydało. Przywoływano też Stanisława Bareję, który w swoich filmach obśmiewał podobne pomysły jak malowanie trawy na specjalne okazje. Mniej zabawnie robiło się, gdy kolejny piłkarz tracił równowagę na śliskiej murawie. - Wszyscy jeździliśmy. I my, i Łotysze. Jakiś problem był – stwierdził po meczu Kamil Glik. - Była malowana. Pierwszy raz grałem na pomalowanej murawie - dodał Mateusz Klich w rozmowie z Eurosport.pl.

- Niech pan napisze do Klicha i zapyta w czym mu ta brudna ręka przeszkadzała? Jak się spoci i mu pot kapnie z czoła, to też mu w grze przeszkadza? Niech piłkarze nie mówią głupot tylko się nauczą grać – odpowiada Arkadiusz Gumieniczuk.

Trawa barwiła, bo sztucznie pobudzano jej wzrost. Nie była malowana

Trawa na Narodowym została położona zaledwie trzy dni przed meczem, więc przygotowanie jej w tak krótkim czasie wymagało specjalnych metod – tym bardziej, że klimat uniemożliwia jej naturalny wzrost. – Proszę się rozejrzeć dookoła, na razie wszędzie trawa jest ruda. Nie rośnie, więc musieliśmy sztucznie pobudzić jej wegetację. Płyta na Narodowym jest podgrzewana, więc ustawiliśmy ją na 20 stopni, używaliśmy różnych nawozów, stymulantów i jeszcze przykryliśmy trawę folią. Przez to rosła pięć-sześć razy szybciej niż naturalnie. I przez to też pięć razy intensywniej wydzielała barwnik – twierdzi właściciel firmy „Trawnik Producent”.

- Można te koszulki dać do badań i żadnej farby tam nie będzie – zaznacza wyraźnie. – Jeśli ktoś się przewrócił w ogrodzie to wie, że trawa naturalnie brudzi, zostawia kolor. Boisko było równe, twarde, piętnastu delegatów musiało je zaakceptować i każdy parametr został oceniony na najwyższą ocenę. Sprawdzano jej sprężystość, giętość, przepuszczalność wody, kolor, czy się nie rwie pod butami. Tyle razy kładliśmy trawę na Narodowym, że doszliśmy w tym do perfekcji, dzięki czemu możemy to robić w tak krótkim czasie – chwali się Gumieniczuk.

- Ja takiej żenady jak w pierwszej połowie, to na Narodowym jeszcze nie widziałem. Piłkarze niech się wezmą za grę, a nie gadają głupoty o ubrudzonych rękach czy butach – stwierdził poirytowany oskarżeniami prezes.

„Ślizgali się przez źle dobrane obuwie”

O ile kwestia barwienia interesowała głównie kibiców, a z piłkarzy skarżył się na nią tylko Klich, o tyle utrata równowagi przez wielu zawodników realnie wpływała na przebieg meczu. Ślizgali się m.in. Kamil Glik i Jakub Błaszczykowski. - Wszyscy jeździliśmy. I my, i Łotysze. Jakiś problem był - powiedział Glik w mixed zonie. - Miałem najwyższe kołki, jakie są, więc obuwie nie było problemem, bo wyższych kołków już nie ma - zastrzegł obrońca reprezentacji Polski i AS Monaco.

- Przed meczem zadzwonił do nas rzecznik PZPN, Jakub Kwiatkowski i powiedział, że piłkarze chcą, żebyśmy dodatkowo podlali trawę, bo jest tępa. Chodziło o to, żeby gra była szybsza – zdradza Gumieniczuk.

Harmonogram przygotowany przez UEFA jest bardzo dokładny i ściśle określa czas na podlanie murawy. Zraszacze włączono o godz. 20.30, po tym jak piłkarze zeszli z rozgrzewki do szatni przygotować się do meczu. – Chcieli, żeby ją dodatkowo podlać. Buty testowali na suchej murawie, a później źle dobrali kołki i się ślizgali. Dlaczego przeciwnicy rzadziej się przewracali? – zastanawia się szef „Trawnik Producent”.

W przerwie meczu murawę podlano jeszcze raz. - Bo tak chciała drużyna. Narodowy ma problem z odprowadzaniem wody, nie jesteśmy za tym, żeby dużo podlewać, bo warstwa ziemi jest dość cienka i może się zrobić grząsko, ale sami piłkarze powiedzieli na rozgrzewce, że murawa była tępa. Chcieli podlać, więc zostało to zrobione. My tylko wciskamy guzik – tłumaczy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA