Austria - Polska. Były reprezentant Polski: Lewandowski powinien usiąść na ławce. Brzęczek nie przekonuje mnie jako selekcjoner

Nie mam przekonania do Jurka Brzęczka. Brakuje mu doświadczenia, nie zdążył go zdobyć. Odkąd pamiętam, Jurek zawsze był kapitanem, ale nie przejawiał cech trenerskich - mówi Sport.pl mieszkający na stałe w Austrii były piłkarz reprezentacji Polski Krzysztof Ratajczyk.
Zobacz wideo

Sebastian Staszewski: Podoba się panu praca, którą wykonuje trener Jerzy Brzęczek?

Krzysztof Ratajczyk: Niezbyt.

Dlaczego? 

Nie jestem przekonany do tego trenera. Nie ma doświadczenia, nie zdążył go zdobyć. Robota w klubie to coś innego, niż w kadrze. Jurek rzuca sobie kłody pod nogi powołując do zespołu zawodników, którzy nie grają na co dzień. Nie wiem, czy to człowiek na właściwym miejscu.

Był pan zaskoczony nominacją Brzęczka na selekcjonera?

Bardzo. Tak, jak wszyscy. Jurek zawsze i wszędzie był kapitanem. Najpierw w reprezentacji olimpijskiej, później w seniorach, w których wygrał demokratyczne wybory przeprowadzone jednoosobowo przez selekcjonera Janusza Wójcika. Ale nie przypominam sobie, by Brzęczek ujawniał wtedy cechy, które sugerowałyby, że w przyszłości może dostać pracę selekcjonera.

Brzęczek to pana kolega z reprezentacji, a także rywal z boisk austriackiej Bundesligi…

Byliśmy znajomymi z szatni, to wszystko. Od tego czasu nie utrzymujemy żadnego kontaktu.

A z członkiem sztabu Brzęczka, Radosławem Gilewiczem? Graliście w Austrii Wiedeń.

Tym bardziej nie. Nie przepadałem za nim, chodził z zadartym nosem. Nie interesuje mnie.

Może dobrze wspomina pan chociaż selekcjonera reprezentacji Austrii Franco Fodę?

Pamiętam tylko, że grał w Strumie Graz, kiedy ten miał swój najlepszy czas. Wysoki obrońca, prezentował niemiecki styl gry. Bardziej kojarzę jednak sylwetkę, niż jego boiskowe popisy.

Kibice od kilku tygodni zadają sobie pytanie: kto powinien zagrać w ataku kadry? Do wyboru ma pan Roberta Lewandowskiego, Arkadiusza Milika oraz Krzysztofa Piątka.

Uważam, że w obecnej sytuacji byłoby lepiej, gdyby Robert Lewandowski usiadł na ławce.

Dla wielu Polaków już sam taki pomysł jest profanacją.

Ja też jestem kibicem, który kiedyś trochę grał w piłkę. I mogę mieć takie zdanie, jakie chcę. Patrząc na ostatnie występy Roberta w kadrze i w Lidze Mistrzów, to jest tragedia. Chodzi po boisku, macha rękoma i na tym kończy się jego gra. Mało co strzela, a jeśli strzela, to głównie do pustej bramki. Statystycznie potrzebuje więcej sytuacji do zdobycia gola, niż kiedyś. W kadrze od jakiegoś czasu wszyscy grają na niego, bo liczą na przełamanie Lewandowskiego.

Nic w tym dziwnego. To lider.

Przypomina to trochę sytuację Argentyny, która szukała Leo Messiego. Uzależnienie się od jednego zawodnika skończyło się tym, że Argentyńczycy grali na mistrzostwach świata piach.

Taki wybór byłby jednak dla trenera, jak atak kamikadze. Szczególnie, że lada moment zaczynamy eliminacje Euro 2020. To naprawdę odpowiedni czas na taki eksperyment?

To jedyna wątpliwość, którą mam: czy aby na pewno teraz powinniśmy podejmować takie radykalne kroki? Może warto poczekać na mecz z kimś słabszym, na przykład Łotwą? Ja spróbowałbym dać szansę Arkowi Milikowi, czy Krzyśkowi Piątkowi na PGE Narodowym.

Jeśli nie Lewandowski, to kto?

Milik zaczął strzelać bramki, Piątek nie przestaje tego robić. W najsłabszej formie jest dla mnie Lewandowski. To typ zawodnika, który już przestał zasuwać, a zaczął gwiazdorzyć. Jego wymachiwanie rękoma, „sędziowanie”, udawanie różnych historii różni się diametralnie od tego, co widzieliśmy kilka lat temu w kadrze. Gdy padła bramka, na ogół był pierwszym, który gratulował. Gdy teraz pada bramka, jest ostatnim, który się cieszy. Bo Robert walczy o swoje. Przestał pracować dla zespołu. Trzy, cztery lata temu wychodziło mu wszystko i nie musiał zabiegać o uwagę ludzi. Dziś ta uwaga zaczyna się od niego odwracać i chłopak chce ten proces zatrzymać. Choć muszę przyznać, że dzięki Lewandowskiemu kiedyś wygrałem…

Jak to?

Kolega z pracy, Austriak, przyszedł do roboty w koszulce Lewandowskiego i zaczął mówić, że mistrzostwa świata będą należały do Roberta. Ja stwierdziłem, że w Rosji nie wyjdziemy nawet z grupy. I założyliśmy się o, powiedzmy, skrzynkę piwa. Wiecie, jak było na mundialu.

W reprezentacji więcej wątpliwości, od Lewandowski, wzbudza Kuba Błaszczykowski. W ostatnich tygodniach 33-latek zaczął jednak grać w Wiśle Kraków, strzela, asystuje.

Oglądałem jego mecz ze Śląskiem Wrocław, kiedy zdobył bramkę z rzutu karnego, i mnie na kolana nie powalił. Podobno miesiąc później prezentuje się nieco lepiej, zaczął się wyróżniać.

Dla Kuby mecz z Austrią to będzie test? Jesienią spadło na niego bardzo dużo krytyki.

Jeśli zagra, to nie może zrobić nic innego, niż wygrać mecz w pojedynkę. Jeżeli nie wyróżni się, kibice zapytają: po co powoływać gościa, który nic nie wnosi? Ludzie powiedzą, że to kolejne powołanie od wujka. Z jednej strony Kuba już chyba powinien podziękować kadrze, ale z drugiej widzę, że chcę śrubować rekord. Jeśli chodzi mu tylko o to, to jest to egoizm. Za kilka lat ludzie mogą go pamiętać nie z rekordu, ale z tych nieszczęśliwych powołań na siłę.

Kogo ustawiłby pan na lewej obronie?

Macieja Rybusa. Gdy go nie ma, zaczyna się duży problem. Czytałem, że Brzęczek postawi na Bartka Bereszyńskiego, ale nie wiem, czy osłabienie prawej strony ma jakikolwiek sens. Takie rozwiązanie byłoby rozsądne, gdyby Brzęczek miał do dyspozycji Łukasza Piszczka.

Ale nie ma.

Mimo to lepiej wziąć kogoś słabszego na prawą, a Bereszyńskiego dać na lewą stronę. Tylko, że po prawej stronie będzie biegał Marko Arnautović. Facet na boisku chce być jak Zlatan. Przypomina go sylwetką, zachowaniem. Jeśli trafi na „dzień konia”, będzie bardzo trudno go zatrzymać. On kocha się przepychać, dryblować, walczyć. Ważne jest, aby nie pozwolić mu się rozkręcić. Dlatego dobrze byłoby, gdyby na prawej zagrał ktoś z warunkami fizycznymi.

Jesteśmy faworytem meczu z Austrią?

Austriacki futbol przeżywa kryzys, ostatnio zabrakło im sił na awans do mistrzostw świata. Z drugiej strony zagrają u siebie na stadionie, który przynosi im szczęście. Nieważne z kim tu grają, zawsze pokazują dość dobry poziom. Dlatego w czwartek stawiam na remis bramkowy.

Zwycięstwo w Wiedniu sprawi, że będziemy liderem w wyścigu po awans na Euro 2020?

Te eliminacje są tak zrobione, że brak awansu byłby wstydem. Na mistrzostwach zagra cała Europa. To nie będzie turniej najsilniejszych zespołów. Moim zdaniem w tej chwili można byłoby porzucić obowiązującą dotychczas formułę. Skasujmy całe eliminacje i zacznijmy grać systemem  pucharowym. Może wtedy udałoby nam się awansować do strefy medalowej.

Więcej o:
Copyright © Agora SA