Alex Gorgon: Miałem świadomość, że w kolejce do powołania stoi przede mną kilku innych chłopaków. Wielkich nadziei więc nie miałem, nie czuwałem przy telefonie. Nie zmienia to natomiast faktu, że nawet obecność na liście rezerwowej jest dla mnie dużym wyróżnieniem.
O powołaniu dowiedziałem się od pracowników Rijeki, którzy odebrali maila z austriackiej federacji. Nie ukrywam, że byłem zaskoczony, bo pogodziłem się już z myślą, że nie jestem w gronie piłkarzy obserwowanych przez kadrę. Trener ma wybór, ale mimo wszystko znalazł na liście miejsce na moje nazwisko. Wcześniej nie udało mi się przekonać do siebie Marcela Kollera, który tylko raz wpisał mnie na listę rezerwową. To było chyba w 2013 roku, gdy z Austrią Wiedeń zdobyliśmy mistrzostwo. Dlatego decyzja Fody to dla mnie niespodzianka.
Wiedziałem, ile mi brakuje, abym w ogóle miał szansę na wyjazd na zgrupowanie, więc nie chciałem nastawiać się na ten mecz. Wystarczająco ucieszył mnie już sam sygnał z kadry.
Nie, trener nie miałby takiej możliwości, bo w tej chwili posiadam tylko paszport austriacki.
Dla mnie nigdy nie było tematu gry w reprezentacji Polski…
Nie, nigdy. Był moment, kiedy dzwonili do mnie dziennikarze, ale z federacji nikt się nigdy nie odezwał. Mam świadomość tego, jakich macie piłkarzy i jak potoczyła się moja kariera.
Austrii. Tu się urodziłem, wychowałem. Z tym krajem jestem bardziej związany niż z Polską.
Oj, nie mam pojęcia, trzeba ich zapytać. Ale dla całej rodziny ten mecz będzie arcyciekawy. Bo nie ma co ukrywać, że w moich żyłach płynie nie tylko krew austriacka, ale także polska.
To będzie bardzo wyrównany pojedynek, chociaż przed meczem nieco większą przewagę ma Polska. Na przykład dzięki piłkarzom, którzy występują w tych samych ligach, co piłkarze z Austrii, ale są w znacznie lepszych klubach. Większość Austriaków gra w Bundeslidze, ale to wasz Robert Lewandowski jest największą gwiazdą Bayernu Monachium i całych rozgrywek. A macie jeszcze kilku innych zawodników o podobnej klasie: Krzysztof Piątek, Arek Milik, Wojciech Szczęsny, Kamil Glik. To oni sprawiają, że Polacy mają dziś trochę lepszą drużynę.
Tak uważam. Myślę, że obie reprezentacje mają na tyle kreatywnych zawodników, że może to być mecz w którym będzie dużo sytuacji bramkowych. Z drugiej strony to dopiero start eliminacji i nikt nie chce przegrać. Jeśli oba zespoły skupią się na tym, aby nie stracić bramki, to będziemy mieli sytuację patową. Ale od takich drużyn musimy oczekiwać efektownej gry.
Takie trio może zdecydować o losach meczu. Wszyscy w Austrii o tym wiedzą. Ale nie jest tak, że przygotowują się tylko na napastników. Robert czy Krzysiek mogą zrobić różnicę, ale kiedy obrońcy za bardzo się na nich skupią, skrzydłowi i pomocnicy są w stanie wykorzystać powstałe przestrzenie. Jestem jednak przekonany, że Foda rozpracował już waszą drużynę.
Spośród austriackich piłkarzy ofensywnych Arnautović na pewno wyróżnia się najbardziej.
Damian to bardzo ciekawy zawodnik. W Dinamie udowodnił, jak wysokie ma umiejętności. Życzę mu, by w końcu otrzymał kredyt zaufania od trenera Brzęczka i pojawił się na boisku. Ja takiej szansy mieć nie będę, ale mecz na pewno obejrzę w telewizji. Może padnie remis?