Problem Jerzego Brzęczka na newralgicznej pozycji. Ale jest alternatywa!

Tak wielkich problemów z lewą obroną reprezentacja Polski nie miała od dawna. Z kontuzją zmaga się z Maciej Rybus, w klubie nie gra Arkadiusz Reca, a Artur Jędrzejczyk częściej niż na flance występuje w środku defensywy. Alternatywą może być 24-letni Paweł Jaroszyński.
Zobacz wideo

Od pierwszych dni pracy z kadrą Jerzy Brzęczek na lewej stronie boiska nie ma komfortu. Gdy zamierzał postawić na Macieja Rybusa, ten na zgrupowanie reprezentacji Polski przed debiutanckimi meczami trenera przyjechał z kontuzją pachwiny, której nabawił się dwa dni wcześniej. Gdy miejsce Rybusa mógł zająć znany Brzęczkowi z Wisły Płock Arkadiusz Reca, obrońca najpierw ugrzązł na ławce Atalanty Bergamo, a później dopadło go zapalenie spojenia łonowego. Jakby kłopotów było mało, Artur Jędrzejczyk, który w Euro 2016 był podstawowym piłkarzem kadry, najpierw nie udźwignął wyzwania w meczu z Portugalią, a chwilę później został przesunięty przez Ricardo Sa Pinto na środek defensywy. Choć od tego czasu minęło kilka miesięcy, to problemy Brzęczek wciąż ma te same: Rybus ma uraz, Reca nie gra, Jędrzejczyk został stoperem. A eliminacyjne mecze z Austrią i Łotwą są tuż za rogiem.

Niezdrów jak Ryba

Ozłocony mistrzostwem Rosji Maciej Rybus szykowany był przez Brzęczka na lewego obrońcę numer 1. W meczu z Krasnodarem 29-latek pechowo uszkodził jednak pachwinę, a leczenie, które wstępnie miało trwać trzy tygodnie, trwało dwa miesiące. Zawodnik Lokomotiwu Moskwa wrócił w końcu do gry, ale ostatnio uraz znów mu dokuczał. – To są stare sprawy, które dawno powinny być wyleczone. Za każdym razem, gdy Maciek pojawiał się na boisku, odczuwał ból. W sobotę rozmawialiśmy i wydaje się, że już wszystko powinno być w porządku – tłumaczy Sport.pl doktor reprezentacji Polski Jacek Jaroszewski.

Po raz ostatni Rybus pojawił się na murawie w lutowym sparingu rosyjskiego zespołu. Przez miesiąc kadrowicz próbował wyleczyć kontuzjowaną pachwinę. Odbył serię konsultacji, m.in. w Katarze i Finlandii, ale efekty wciąż były niezadowalające. Kilka dni temu Polaka zabrakło w kadrze Lokomotiwu na spotkanie z Kryljami Sowietow Samara, w niedzielę nie zagra też z Anży Machaczkałą. Pozytywna jest jednak informacja, że od czwartku trenuje z drużyną. – Przez najbliższe dwa tygodnie chcemy zobaczyć, jak pachwina będzie reagować. Jeżeli do marca nie wydarzy się nic dobrego, to podejmiemy kolejne kroki. Loko jest w kontakcie z lekarzem z Niemiec i wszyscy obserwujemy, co dalej. Zabieg traktujemy jako ostateczność – tłumaczy nam menedżer Mariusz Piekarski. W poprzedniej rundzie niedoleczony uraz zabrał Rybusowi cztery mecze Ligi Mistrzów i kilka spotkań reprezentacji. Wszystko wskazuje na to, że zawodnik nie będzie gotowy również na zbliżające się mecze eliminacji Euro 2020. A nawet jeżeli zostanie na nie powołany, to trudno będzie oczekiwać od niego najwyżej formy.

23 minuty nadziei

Nieciekawa jest też sytuacja Arkadiusza Recy, którego szanse na powołanie są obecnie iluzoryczne. Od wyjazdu do Italii były podopieczny Brzęczka z Wisły Płock rozegrał w lidze dwa mecze. Przez kilka tygodni Reca leczył – także w Polsce – zapalenie spojenia łonowego. Mimo, iż dziś jest zdrowy, jego notowania w klubie stoją w miejscu. W ostatnich dniach zimowego okna transferowego 23-latek mógł odejść na wypożyczenie do przedostatniego zespołu Serie A Frosinone, ale przenosiny w ostatniej chwili zablokował trener Atalanty Gian Piero Gasperini. Trochę nadziei na lepsze jutro teoretycznie dają ostatnie decyzje Włocha, który w tym roku trzykrotnie wysłał polskiego obrońcę do gry: dwa razy w lidze i raz w Coppa Italia. Problem polega na tym, że w trzech spotkaniach Reca zanotował łącznie… 23 minuty.

Zapomniany Paweł z Werony

Być może to jest moment, by przestać pomijać Pawła Jaroszyńskiego. Jeszcze dwa lata temu był podstawowym lewym obrońcą reprezentacji do lat 21. Po mistrzostwach Europy wyjechał do Włoch, gdzie trafił do Chievo Werona. Mimo trudnych początków, nie tylko utrzymał się w klubie, ale także wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. W tym sezonie Serie A Jaroszyński zagrał czternaście meczów (1014 minut). To więcej niż w całych poprzednich rozgrywkach, gdy na boisku był zaledwie jedenaście razy. Na kolana nie rzuca natomiast postawa jego drużyny, która w tabeli zajmuje ostatnie miejsce.

Nazwisko Jaroszyńskiego pojawiało się już na listach Adama Nawałki, ale wtedy powołanie młodego obrońcy mijało się z celem, bo podstawowymi piłkarzami kadry byli Maciej Rybus i Artur Jędrzejczyk. Dziś sytuacja zmieniła się diametralnie. W tej chwili 24-latek to jedyny dość regularnie grający lewonożny obrońca z którego może skorzystać selekcjoner Jerzy Brzęczek. – Ze mną nikt się nie kontaktował… – ku naszemu zaskoczeniu stwierdził Jaroszyński, gdy zapytaliśmy, czy członkowie sztabu szkoleniowego kadry oglądali jego występy w Serie A.

Na problemy Bereszyński?

W trudnej sytuacji w jakiej jest kadra, powołanie Jaroszyńskiego wydaje się rozwiązaniem optymalnym. Pochodzący z Lublina piłkarz w teorii mógłby dać kadrze znacznie więcej niż Rafał Pietrzak z Wisły Kraków czy Hubert Matynia z Pogoni Szczecin. Pytanie brzmi jednak: czy Brzęczek zaryzykuje i powoła niesprawdzonego jeszcze gracza?

Alternatywą jest także przesunięcie Artura Jędrzejczyka z powrotem na bok. Przestawiony przez Ricardo Sa Pinto na środek 31-latek wyrósł na czołowego stopera ligi. Na flance prezentuje się znacznie gorzej, co mogliśmy obserwować w meczu z Portugalią, gdy rywale niemiłosiernie ogrywali reprezentanta Polski. – Wtedy Artur był w gorszej formie. Dziś gra regularnie, jest przygotowany fizycznie, kapitańska opaska mu służy. Wyrósł na lidera drużyny. Jestem przekonany, że może poradzić sobie na boku. Udowadniał już, że daje tam jakość – zapewnia reprezentujący Jędrzejczyka Piekarski.

W kryzysowej sytuacji Brzęczek może też oczywiście jeszcze raz skorzystać z usług strażaka Bartosza Bereszyńskiego, który na tej pozycji wystawiany był już przez Nawałkę. W chwili, gdy lewa obrona jest poraniona, trener musi lubić to, co ma. A wybór ma dziś wyjątkowo ograniczony.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.