Losowanie Euro 2020. Zbigniew Boniek dla Sport.pl: - Przez ostatnie pół roku ciągle jeszcze widziałem reprezentację Adama Nawałki. W eliminacjach chcę już zobaczyć drużynę Jerzego Brzęczka

- Nie będę się ścigał na wielkie deklaracje ani z Jackiem Bąkiem ani nikim innym. To jest fajna grupa, która nam stwarza pewne możliwości. Ale wszystko zależy od tego, czy drużyna będzie trzymać gardę - mówi Sport.pl prezes PZPN Zbigniew Boniek

Paweł Wilkowicz: To było szczęśliwe losowanie?

Zbigniew Boniek: No pełnia szczęścia: na kogo w Dublinie nie spojrzałem z naszej grupy, był zadowolony. A czy szczęśliwe dla nas? Szczęściu pomogliśmy, utrzymując się w pierwszym koszyku. I jeszcze przed losowaniem było wiadomo, że kogo nie wyciągniemy, będą nas uważać za faworyta. I uważają nas, choć jednocześnie sę cieszą, że nas wylosowali. Najważniejsze teraz, jak rola faworyta zadziała w połączeniu z naszą mentalnością, z polskim charakterem. Już czytałem u was deklaracje Jacka Bąka, że z takiej grupy tobyśmy awansowali nawet odkurzając jego i wystawiając go do składu. No ja się na takie hasła ścigał nie będę, dyskutujmy poważnie. To jest zdradliwa grupa. Tu jest pełno pułapek nastawionych na polską mentalność. My jak słyszymy: Niemcy, Anglia, Belgia – o nie, co to będzie? Jak tylko rywal jest półkę niżej – losowanie marzeń, musimy to wygrać! Ze skrajności w skrajność, ale tacy jesteśmy, co zrobić. Austriacy mają drużynę piłkarzy z Bundesligi, z europejskich pucharów, piłkarzy którzy w swoich klubach grają, a nie siedzą na ławce. I już to powinno zapalać lampkę ostrzegawczą. Słowenia odprawiła Beenhakkera…

A Łotwa – Bońka.

Okej. Beenhakker nawet w wygranych eliminacjach przegrywał u siebie z Finlandią, na wyjeździe z Armenią. Ale ja będę zawsze zbierał za Łotwę. Nie śmieszy mnie to, prawdę mówiąc. Ale drażni też już coraz mniej. Nie, Łotwa nie skończyła mi trenerskiej kariery, bo po Łotwie były jeszcze dwa mecze, jeden wygrałem, drugi przegrałem i dopiero po tym drugim, z Danią, złożyłem rezygnację. A Łotwa to nie byli wtedy jacyś frajerzy. Wyszli z grupy razem ze Szwecją (Łotwa awansowała do baraży, a w nich pokonała Turcję - red.), zremisowali w Euro z Niemcami, a mogli wygrać gdyby sędzia podyktował im dwa zasłużone karne. Byli wtedy trochę szaloną drużyną, mieli dobry czas, kilku niezłych piłkarzy. No i zdarzyła mi się wpadka. Ale już wracania do tego mam trochę dość. Czasami się przegrywa.  Losowanie było pewnie sentymentalne dla Jurka Brzęczka, bo grał w Austrii i Izraelu. We mnie Łotwa żadnych uczuć nie budzi.

Ale trochę to jeszcze w panu musi siedzieć, bo ostatnio odpowiadając Jerzemu Dudkowi na krytykę wypomniał mu pan bramkę z Łotwą.

No trochę mi nerwy zagrały. Robiliśmy Jurkowi pożegnanie w kadrze, choć od dwóch lat w niej nie grał i nikt inny by do niego tak ręki nie wyciągnął. Zrobiliśmy go ambasadorem finału Ligi Europy. Potem czytam u niego, jaki ten Boniek zły, ogranicza Brzęczkowi wolność. Nie mówię, że Jurek ma się nie wypowiadać. Ale ja też mam prawo mu wtedy odpowiedzieć i przypomnieć: słuchaj Jurek, chyba taki zły to nie jestem. Zawsze mogłeś na mnie liczyć. A to, że Dudek stał w bramce w meczu z Łotwą, jest taką samą prawdą jak to, że Boniek siedział wtedy na ławce. I Dudek wpuścił strzał w środek, no zdarza się. Ale już zostawmy Jurka. On sobie żyje jako ambasador, jest mu tak dobrze, niech będzie.

Cezary Kowalski z Polsatu zasugerował na Twitterze, że to być może pierwsze starcie kampanii wyborczej na prezesa związku. A pan się –sądząc po reakcji na ten wpis – z tym zgodził.

Spokojnie, nie idźmy za daleko w interpretacjach. Jak będę wiedział kto kandyduje, to się będę mógł na temat kandydata wypowiedzieć. A ja według obecnych przepisów w ogóle nie mogę kandydować. Na dzień dzisiejszy nie ma tematu i już przestańmy się w tym babrać, ile można. Nie ma co wracać do przeszłości. Zajmijmy się drużyną.

A jaką drużyną jest dziś Polska?

Mocną, jeżeli czujemy głód. Jeśli jesteśmy wyposzczeni i przygotowani, to możemy pokonać każdego. A jak się rozluźnimy, to możemy z każdym wpaść w kłopoty.  Deklaracje mogą nam tylko zaszkodzić. Jeśli będziemy w formie i będziemy cały czas skoncentrowani, to z każdym tu możemy powalczyć. To jest grupa, w której każdy będzie miał ogromne kłopoty na wyjeździe. Więc możemy sobie bardzo mocno pomóc, starając się wygrać wszystkie mecze u siebie. Wiele zależy od tego, jak te eliminacje zaczniemy. Czy uda się zacząć zwycięsko, dodać sobie trochę animuszu. A dostaliśmy na początek Austrię na wyjeździe. Czyli z założenia najtrudniejszy mecz eliminacji. Nie potrafię powiedzieć, czy to dobrze czy źle, że UEFA tak to ułożyła. Jeśli wygramy, to bardzo dobrze. Jeśli przegramy, to bardzo źle. Czasem wystarczy  jedno zwycięstwo, żeby zyskać napęd, a czasami się zaczyna od remisu z Kazachstanem jak w eliminacjach ostatniego mundialu i trzeba od razu się ścigać z czasem. Ja w ostatnim półroczu jeszcze ciągle widziałem drużynę Adama Nawałki. A w eliminacjach już chciałbym zobaczyć drużynę Jerzego Brzęczka. Coś nowego się zaczyna.

Pan powtarza, że zaczyna się coś nowego i ci którzy nie grają w klubach nie powinni być powoływani. A trener Jerzy Brzęczek odpowiada, że szanuje to zdanie, ale będzie sam decydował, czy powoływać np. Kubę Błaszczykowskiego. Jego ryzyko?

No tak się poziomu kadry nie podniesie, póki Kuba nie będzie znów grał w klubie.

I rzeczywiście Jerzemu Brzęczkowi na to nie pozwolicie, jak pan zapowiedział w rozmowie z Rafałem Stecem w „Gazecie Wyborczej”?

Panowie, wy to się tak czasem podniecicie jednym zdaniem… Wywiad miał początek i koniec, swoją logikę, było tam wiele słów zrozumienia dla Jurka, a żyje w mediach ten jeden fragment o pozwalaniu i niepozwalaniu. Jakby większość w ogóle tego wywiadu nie czytała, tylko to zdanie.

Czytałem cały wywiad. To po prostu był bardzo mocny fragment: o niepozwalaniu i o profanowaniu kadry powoływaniem niegrających w klubie. Nie dziwne, że wywołał taką dyskusję.

Tak, to piłkarze mają pomagać kadrze, a nie kadra piłkarzom. Tak, żeby grać w kadrze, trzeba grać w klubie, bo wtedy jest się w formie. Budowanie na tym piętrowych opowieści o tym, że Boniek odbiera Brzęczkowi wolność, jest nie fair. Ale rozumiem, jak to działa. Tak, pewnie nie powinienem użyć słowa profanacja. Ale już go z wywiadu nie wykasuję. Może tam nie powinno być: już Jurkowi nie pozwolimy na to, na co pozwalaliśmy jesienią. Pewnie powinno być łagodniej. Ale tego słowa też już nie wykasuję.

To Jerzy Brzęczek ma tę pełną wolność twórczą, czy jej nie ma?

Jerzy Brzęczek ma pełną wolność robienia tego, co kadrze pomaga. Przecież żaden pracownik w żadnej firmie nie ma pełnej swobody działania. Musi się zawsze mieścić w jakichś wyznaczonych widełkach, realizować cele. A my jako PZPN jesteśmy od tego, żeby mu stworzyć dobre warunki pracy, dać narzędzia, i kontrolować, czy to wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Czyli nie ma swobody.

No moment. To się przecież wszystko odbywa w dialogu. My się modlimy do jakiejś zasady absolutnej swobody, ale gdzie taka zasada jest w piłce? Szef nie może rozmawiać ze swoim pracownikiem? Nie bądźmy hipokrytami: tak, w PZPN szef rozmawia z pracownikiem o tym, jaką drogą dojść do celu. I mówi mu również, co mu się nie podoba. Dlaczego miałbym nie mówić? On może robić co chce, ale wie, że pewne rzeczy mi się nie podobają i uważam je za błąd. Tak samo było z Adamem Nawałką. Znał moje zdanie i czasem się z nim zgadzał, a czasem robił po swojemu. Ale zawsze ze mną o tym rozmawiał. I Jurek też rozmawia. Jest oburzenie, bo powiedziałem publicznie, że tak jest. Może ktoś wolałby posłuchać o polskich klubach, w których przez pół roku nikt się trenerowi nie wtrącał do pracy, nikt nie kontrolował. I potem prezes się budził z piłkarzami, o których nie wiadomo było, po co przyszli i dlaczego. U nas tak nie będzie. Rozmawiamy, a Jurek ma pełne wsparcie. Ja go wybrałem, ja chcę żeby poprowadził dobrze drużynę w eliminacjach i ja jestem tym, który życzy mu najlepiej. Porażka Brzęczka będzie też moją porażką. A nagle się okazuje, że już nawet Dudek życzy Brzęczkowi lepiej niż Boniek. No za dużo tego jest. Roztrząsamy każde słowo, już nie mogę.

Awans z tej grupy jest obowiązkiem?

Co to znaczy? My zrobimy wszystko żeby awansować, nie musimy robić z tego obowiązku. Bo co będzie, jeśli nie awansujemy?

Wtedy będzie klęska.

Powiedziałem już: nie będę się ścigał na deklaracje, czego to nie zrobimy w tych eliminacjach. Ani z Jackiem Bąkiem, ani nikim innym. Nie bawi mnie to i nie uważam tego za celowe.  Wylosowaliśmy fajną grupę, która stwarza nam pewne możliwości. Ale jak je wykorzystamy, zależy od tego jak potraktujemy rywali. Jeśli będzie pokora, to będzie dobrze. Jeśli będzie rozluźnienie, to będzie źle. Chcę kadry trzymającej gardę wysoko. Ale tego się obiecać nie da. To trzeba zrobić.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.