Przed losowaniem grup eliminacji Polska zostanie umieszczona w pierwszym, najmocniejszym koszyku. To oznacza, że biało-czerwoni unikną teoretycznie najsilniejszych przeciwników. Z drugiego koszyka też można jednak wylosować trudnego przeciwnika, bo znalazła się w nim m.in. reprezentacja Niemiec.
- Z drugiego koszyka Niemców byśmy nie chcieli. Szwecja i Dania? Też niekoniecznie, bo te drużyny nigdy nam nie leżały. Islandia? Ok. Ale ostatnio z Radosławem Gilewiczem, moim asystentem, rozmawialiśmy, że możemy się spotkać z naszym kolegą z boiska, Stanisławem Czerczesowem. A więc Rosja - przyznał selekcjoner reprezentacji w rozmowie z dziennikarzami TVP Sport, którzy zaprosili go do poniedziałkowego magazynu "Gol".
Brzęczek został też poproszony o wskazanie wymarzonych rywali z dalszych koszyków. Z trzeciego wybrał Finlandię, z piątego Estonię lub Litwę, z piątego Gibraltar lub Wyspy Owcze, a z szóstego San Marino.
Brzęczek zauważył jednak, że dobre losowanie nie zawsze oznacza łatwe mecze i eliminacje. - Bez względu na to, na kogo trafimy, trzeba będzie potwierdzić swoją wartość na boisku. Często mieliśmy takie sytuacje, że po losowaniu byliśmy hurraoptymistami. Dla nas zawsze jest bezpieczniej, gdy jesteśmy spokojniejsi i nie nastawieni zbyt entuzjastycznie. Wtedy ten balon nie jest tak mocno pompowany. Za duże oczekiwania i nadzieje w przeszłości nie wpływały na nas zbyt dobrze - przyznał selekcjoner.
W tym samym programie Brzęczek skomentował także słowa prezesa PZPN, który kilka dni temu zarzucił mu powoływanie zawodników niegrających w klubach. - Mamy z prezesem różne zdania - powiedział Brzęczek. - Nikt nie będzie ingerować w moje decyzje personalne - podkreślił.