Reprezentacja. Polska - Czechy Thiago Cionek: Na mundialu wszystko się rozsypało. Wiem, że zostanę zapamiętany jako ten od samobója w meczu z Senegalem

Wiem, że zostanę zapamiętany jako ten który strzelił bramkę samobójczą w meczu z Senegalem. I jako członek drużyny, która nie wyszła z grupy w mistrzostwach świata - mówi Sport.pl obrońca reprezentacji Polski Thiago Cionek.

Jak przeżył pan to, co wydarzyło się kilka miesięcy temu na mistrzostwach świata w Rosji: samobójczą bramkę w meczu z Senegalem, który zakończył dla pana grę w turnieju, krytykę zrzucającą na pana winę za mundialową porażkę?

Thiago Cionek: Bardziej, niż bramkę samobójczą, przeżyłem nasze odpadnięcie z turnieju. Nie sądziłem, że stanie się to tak szybko. Przez kilka lat budowaliśmy wielkie nadzieje, a na mundialu wszystko się rozsypało. 

Przegrany 1:2 mecz z Senegalem był pana najgorszym rozegranym w reprezentacji?

Każdy musi to ocenić sam.

A pan jak go ocenia?

Nie wyszedł nam ten mecz. Nam – czyli drużynie. Piłka nożna to nie jest tenis, to sport zespołowy. Gramy w jedenastu. W Moskwie nie wszystko w zespole funkcjonowało dobrze i to spowodowało, że indywidualnie nie mogliśmy wejść na wyższy poziom. Każdy z nas grał poniżej możliwości.

Obejrzał pan ten mecz jeszcze raz?

Tak, staram się oglądać wszystkie moje mecze.

I jak ocenił pan swoją grę? Przerosła pana presja?

W reprezentacji jestem od dawna, co tydzień gram na wysokim poziomie. W ogóle nie byłem zestresowany. Boli mnie trochę to, że padło na mnie i strzeliłem samobója. Szkoda. Ale na murawie zawiedliśmy jako zespół. Nie uważam też, że przegraliśmy z powodu presji.

Portugalia kluczowa. Lewandowski krok od najgorszej serii w meczach o punkty

W takim razie co zdecydowało?

Problemów było wiele. Gdyby był tylko jeden, to pewnie łatwo dałoby się go rozwiązać.

Co poczuł pan, kiedy piłka odbiła się od pana i wpadła do bramki Wojtka Szczęsnego?

Wszystko działo się tak szybko, że nie miałem czasu na reakcję. W głowie były myśli o tym, że straciliśmy bramkę, o pechu. Musiałem wyrzucić je z głowy i skupić się na odrabianiu strat. Na tym byłem skoncentrowany. Nie chciałem, żeby samobój przeszkadzał mi w grze.

 

Robert Lewandowski: Jestem zły, że przestałem strzelać, że reprezentacja przestała wygrywać

 

To jedyna w historii występów kadry na mundialach bramka samobójcza.

Będę z tego zapamiętany. Zostanę też zapamiętany jako członek drużyny, która nie wyszła z grupy. Ale koledzy z drużyny czy trener Nawałka po meczu nie mieli do mnie pretensji. Mój gol nie zdecydował o tym, że odpadliśmy z turnieju. Były dwa mecze, mogliśmy to odrobić.

Zaskoczył pana telefon od Jerzego Brzęczka?

Nie spodziewałem się powołania, bo słyszałem kilka głosów, że nie jestem brany pod uwagę.

Na zgrupowaniu w Sopocie Jerzy Brzęczek będzie zajmował się głównie rozwiązywaniem problemów

Selekcjoner powiedział w jednym z wywiadów, że nie zapewnia pan kadrze spokoju przy wyprowadzeniu piłki. W innej rozmowie przyznał, że nie pasuje mu pan do koncepcji.

Piłka jest grą dynamiczną i zdarzają się w niej różne scenariusze. Teraz na przykład kontuzji doznał Glik. Ja w tym samym czasie walczę o utrzymanie w Serie A ze SPAL i nieźle nam idzie. Może dzięki temu trener zdecydował się mnie powołać? Gra w reprezentacji to jak służba, dlatego stawiłem się na zgrupowaniu. Zawsze jestem do dyspozycji naszej drużyny.

Dotknęły pana słowa Brzęczka?

Przede wszystkim po raz pierwszy z selekcjonerem porozmawiałem dopiero, kiedy kontuzji pachwiny doznał Kamil. Wcześniej tylko czytałem jego wypowiedzi, co nieco też słyszałem. Może gdybym to ja prowadził kadrę to zrobiłbym inaczej. Ale szanuję trenera i jego opinię. Przejął drużynę w trudnym momencie. Musi ją odbudować, dać jej energię, świeżą krew.

Tak jak kilka lat temu trener Adam Nawałka?

Trener Nawałka na początku kadencji też powoływał różnych piłkarzy, którzy wcześniej nie byli w reprezentacji. Na przykład mnie. To normalne, że selekcjoner próbuje, testuje, szuka ludzi, którzy pasują mu do koncepcji, założeń, planów. Każdy zawodnik jest przecież inny.

A co z tym rozegraniem? Umie pan wyprowadzić piłkę czy nie?

Od dziesięciu lat gram regularnie, od kilku jestem na poziomie Serie A. W SPAL akcje zaczynamy od bramki, próbujemy rozgrywać piłkę. Jestem doceniany przez szkoleniowców, kibiców. Pracuję ciężko, rozwijam się. Tyle mogę powiedzieć. Trener ma swoje zdanie, może oczekuje ode mnie czegoś innego? Będę miał w końcu okazję dowiedzieć się, czego.

Jerzy Brzęczek: Najważniejszy jest awans na Euro 2020

Od czasu pana ostatniego meczu w kadrze trochę się zmieniło, szczególnie w obronie. W reprezentacji nie gra już Łukasz Piszczek, powołania omijają Michała Pazdana, a Jan Bednarek w Southampton siada już nawet nie na ławce rezerwowych, a na trybunach.

To czy teraz mamy lepszą czy gorszą obronę, pokaże czas. Zaczęła się nowa kadencja, są nowi piłkarze, będzie nowy styl gry. Na razie nie jest łatwo, ale mamy potencjał. Piłkarze grają w dobrych klubach, na wysokim poziomie. Mamy wszystko, aby wrócić na właściwy tor i zacząć wygrywać. Brakuje tylko czasu. Minął już okres eksperymentów, teraz trzeba budować pewność siebie. Przed nami ważny mecz z Portugalią. Walczymy o pierwszy koszyk z którego chcemy być już niedługo losowani w eliminacjach Euro.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.