Polska - Włochy. Jorginho, włoski dowódca wychowany na brazylijskiej plaży

Jego pierwszym trenerem była mama, z którą spędzał kilka godzin dziennie podając piłkę na plaży. Obecnie Jorginho wymienia ich najwięcej w Premier League i jest jednym z najważniejszych piłkarzy dla Roberto Manciniego. To pierwszy selekcjoner, który nie ma wątpliwości, że zawodnikowi Chelsea należą się powołania.

Niemal każde popołudnie wyglądało tak samo. On przychodził ze szkoły i czekał aż mama wróci z pracy. Wtedy razem szli na pobliską plażę. Nie brali leżaków i kąpielówek, a jedynie piłkę. Na Jorginho nie czekała zabawa jaką znamy znad wody, tylko prawdziwy piłkarski trening na piachu, gdzie każdy krok wymaga większego wysiłku. Mimo to, dla chłopca była to czysta radość, a dla matki droga do spełnienia własnego marzenia nogami swojego dziecka.

Maria Tereza Freitas pragnęła urodzić syna i wychować go na profesjonalnego piłkarza. Kochała futbol, ale sama skończyła grę na amatorskim poziomie. Mąż zostawił ją, gdy Jorginho miał sześć lat, ale Maria nawet przez chwilę nie myślała o rezygnacji z codziennych treningów z synem, chociaż miała teraz znacznie mniej czasu. Po odejściu męża znalazła pracę jako pomoc domowa i żeby utrzymać rodzinę wciąż brała nadgodziny. Starała się zaczynać jak najwcześniej, a popołudnia wciąż spędzać z synem na plaży razem. – Moja mama doskonale rozumie piłkę nożną, do dzisiaj zdarza jej się grać, więc mogłem się od niej dużo nauczyć. Skupialiśmy się przede wszystkim na szkoleniu mojej techniki. Grę w piłkę całkowicie zawdzięczam jej determinacji – mówił Jorginho w 2013 roku.

Lokalna prasa napisała o nich artykuł, gdzie Maria została przestawiona jako matka-potwór. – To było krzywdzące. Mama nie zmuszała mnie do grania w piłkę, wiedziała, że to moja największa pasja i tylko z piłką przy nodze czuję się szczęśliwy – tłumaczył po latach. Miał 13 lat, gdy 180 km od jego domu, włoscy biznesmeni stworzyli szkółkę piłkarską dla młodych Brazylijczyków. Pomysł był prosty – zainwestować w rozwój najzdolniejszych dzieci z Brazylii, a później, tym najlepszym, zaproponować kontrakt we włoskim klubie. Po okolicy niosła się już wtedy wieść, że jest taki młody chłopak, który spędza sporo czasu z piłką na plaży i całkiem nieźle sobie radzi. Ktoś podał Marii gazetę z informacją o powstaniu szkółki, a ona namówiła syna na wyjazd. Pępowina została przecięta.

Zarabiał 18 euro tygodniowo i wciąż blokował linię telefonu mamy. - Gdy o tym wspominam wciąż coś ściska mi gardło. Mam wyjątkową więź z mamą i to normalne, że bardzo za nią tęskniłem. Za wypłatę niewiele dało się kupić. Wystarczało tylko na produkty do higieny, bo reszta szła na doładowania telefonu, żeby móc do niej dzwonić – przyznaje piłkarz Chelsea. Rozłąka nie wpłynęła na jego grę. Jorginho szybko oczarował trenerów i dobrą postawą zapracował na transfer do Hellasu Werona. Miał dość tęsknoty, więc rodzinę zabrał ze sobą.

Strzela w Battlefield, na boisku podaje

We Włoszech rozegrał dziewięć sezonów i przeszedł drogę od Serie C do Napoli walczącego do ostatnich kolejek o Scudetto z Juventusem. Trener pokochał go od pierwszego wejrzenia. - Nie jest fizycznym graczem, a technicznym. Najważniejsze jest to, że błyskawicznie myśli na boisku – mówi o nim Maurizio Sarri, który wziął Jorginho ze sobą do Chelsea. O jego podpis na umowie musiał walczyć z Pepem Guardiolą. – No cóż, Chelsea kupiła bardzo dobrego piłkarza – stwierdził Katalończyk, gdy Włoch zdecydował się podążyć za swoim dotychczasowym szkoleniowcem. – Nie musieliśmy nawet rozmawiać przez telefon. Maurizio nie jest typem trenera, który do ciebie dzwoni i na coś namawia. Znamy się, mamy świetne relacje i wiedziałem, że mnie chce. To wystarczyło – mówił już po dołączeniu do Chelsea.

Kilka tygodni temu Jorginho ustanowił nowy rekord w liczbie podań podczas jednego meczu Premier League. W spotkaniu z West Hamem podawał piłkę 180 razy z dokładnością aż 90 proc. Co więcej, zdecydowana większość tych podań została wykonana na połowie „Młotów”. – Na treningu cały czas gra z pierwszej piłki. Zobaczyłem go i pomyślałem „o mój Boże, co za piłkarz!”. Przyjął piłkę może raz podczas całej sesji – mówił w Nathaniel Chalobah w audycji „Golazzo”. Anglik mniej zachwycony był tym, co Jorginho robi po zajęciach. – Jest uzależniony od Battlefielda. Gra non stop, czasami zarywa noce. Mieszkaliśmy razem w pokoju podczas zgrupowań, więc gdy chciałem iść spać, musiałem odpiąć konsolę – zdradził.

Mancini jako jedyny nie ma wątpliwości

Jorginho przeniósł się do Włoch mając 15 lat, a po upływie kilku kolejnych stanął przed wyborem reprezentacji, w której zagra. Zdecydował się na Włochy. – To w tym kraju stałem się profesjonalnym piłkarzem, tu się wychowałem, więc chcę się za to odpłacić – wyjaśniał swój wybór.

Z kibicami poszło łatwo, bo Jorginho perfekcyjnie mówi po włosku, grał w Serie A od dawna i wydawał się idealnym kandydatem do zastąpienia Andrei Pirlo. Wątpliwości mieli za to kolejni selekcjonerzy „Squadra Azzurra”. Conte nie zabrał go na Euro 2016, a Ventura od razu zapowiedział, że „Brazylijczyka – bo to nie Włoch” nie powoła, bo ten zupełnie nie pasuje do jego koncepcji. Ta wypowiedź wywołała w Italii burzę tak wielką, że Ventura w końcu uległ i Jorginho zadebiutował w „najczarniejszym dniu włoskiego futbolu” jak napisała po meczu z Szwecją „La Gazetta Dello Sport”. Agent Jorginho straszył, że jeśli jego klient nie zostanie powołany, to rozważy propozycję brazylijskiej federacji. – Kilka tygodni wcześniej dzwonił do mnie Tite i proponował grę dla Brazylii, nie mogłem tego zignorować. Ostatecznie wybrałem Włochy i czuję, że to dobra decyzja – mówił po bezbramkowym remisie ze Szwecją.

Roberto Mancini wątpliwości nie ma żadnych i od początku swojej kadencji regularnie wysyła Jorginho powołania do kadry. We wrześniowym spotkaniu z Polską, piłkarz Chelsea wykorzystał rzut karny i w niedzielę ponownie będzie dowodził grą Włochów. Relację LIVE z tego meczu można śledzić na Sport.pl i w aplikacji mobilnej. Początek spotkania o 20:45.

Liga Narodów. Polska - Włochy. Paweł Golański: Jerzy Brzęczek źle robi, że eksperymentuje. My gramy o utrzymanie w elicie, prestiż i zaufanie kibiców

Transfery. Wzrosła wartość Krzysztofa Piątka

Liga Narodów. Polska - Włochy. Rewolucji nie ma, jest ewolucja problemów

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.