Liga Narodów. Polska - Włochy. Mancini: Maciej Szczęsny? Nie pamiętam. Ale historia jego i jego syna Wojtka jest fajna

Pamiętam mecz z Legią Warszawa, choć nie pamiętam bramkarza [Macieja Szczęsnego]. Ale to fajna historia, że w kadrze najpierw grał ojciec, a teraz gra syn - powiedział na konferencji prasowej przed meczem z Polską selekcjoner reprezentacji Włoch Roberto Mancini.

Gdy przed miesiącem Polacy rozpoczynali podróż na południe, znaków zapytania było wiele. W Bolonii debiut czekał nie tylko trenera Jerzego Brzęczka, ale też kilku jego podopiecznych. Rywalem biało-czerwonych miała być drużyna o wielkiej renomie, ale i z wieloma kłopotami. Potwierdziło się to tuż po pierwszym gwizdku sędziego Felixa Zwayera. Polska jeszcze w pierwszej połowie objęła prowadzenie i przez większość meczu kontrolowała jego przebieg. Po faulu Kuby Błaszczykowskiego, który sprokurował rzut karny, piłkarzom Squadra Azzurra udało się jednak doprowadzić do remisu, który strzałem z rzutu karnego zapewnił Jorginho.

Na sobotniej konferencji prasowej Mancini tak mówił o meczu sprzed czterech tygodni: „Nie uważam, że reprezentacja Polski w tamtym spotkaniu zasłużyła na coś więcej, niż jeden punkt. Moim zdaniem rezultat 1:1 to wynik, który dokładnie odzwierciedla przebieg gry”.

Mecz o drugie miejsce

Na konferencji Mancini mówił przede wszystkim o sprawach włoskich. Wszystko za sprawą rzecznika prasowego reprezentacji Włoch, który do zadawania pytań dopuszczał wyłącznie dziennikarzy z Italii. 53-letni Mancini tłumaczył: „Moim największym celem jest w tej chwili awans do mistrzostw Europy. Chcę odbudować ten zespół, to jest w tej chwili mój priorytet. Chcemy też prezentować się dobrze w każdym meczu. Innych celów nie ma. Czas na bilans i podsumowanie przyjdzie za kilka miesięcy. Na razie możemy tylko i wyłącznie pracować”.

Zapytany o układ naszej grupy Ligi Narodów, której po dwóch zwycięstwach przewodzi Portugalia, Mancini odparł: „W tej chwili walczymy z Polakami o drugie miejsce. To część naszego procesu dorastania. Portugalia jest w tej chwili najsilniejszą drużyną w grupie, z Polską wygrała zasłużenie. To dobry zespół. Nam pozostała już tylko walka o drugą lokatę”.

Mancini: Maciej Szczęsny? Nie pamiętam

Mancini krótko odpowiedział także na pytanie Jacka Kurowskiego z Telewizji Polskiej. Zanim jednak wrócił pamięcią do meczu Sampdorii Genua z Legią Warszawa w Pucharze Zdobywców Pucharów, wybuchnął śmiechem. – Oczywiście, że pamiętam tamto spotkanie, choć nie bardzo pamiętam bramkarza [Macieja Szczęsnego], więc nie wiem czy jest podobny do syna [Wojciecha]. To fajna historia, że w kadrze najpierw występował ojciec, a teraz syn. Nic więcej o tamtym bramkarzu jednak nie powiem, bo nie pamiętam – wzruszył ramionami.

W ćwierćfinale Pucharu Zdobywców w sezonie 1990/1991 Legia sensacyjnie wyeliminowała Sampdorię. Po zwycięstwie w Warszawie 1:0 w Genui ekipa ze Szczęsnym w bramce uzyskała wynik 2:2. Szczęsny grał do 89. minuty. Wtedy gola na 2:2 strzelił Mancini. Chcąc jak najszybciej odzyskać piłkę, zaatakował zawodnika Legii. Szczęsny próbował uderzyć Włocha z pięści. Nie trafił, mimo to Mancini padł, symulował. Sędzia ukarał legionistę czerwoną kartką, a do bramki wszedł Marek Jóźwiak.

Polska - Włochy. Transmisja TV. Stream online. Gdzie obejrzeć?

Cristiano Ronaldo oskarżony o gwałt. Prawnik: Nie będzie ugody

FC Barcelona ma transferową listę życzeń. Jest na niej Krzysztof Piątek

Więcej o:
Copyright © Agora SA