Polska - Portugalia. Były karateka największym zagrożeniem dla Polaków

Z Polską nie zagrają Cristiano Ronaldo i Goncalo Guedes, więc odpowiedzialność za zdobywanie bramek spadnie na Andre Silvę. Napastnik Sevilli jest w świetnej formie i na pewno nie będzie się bał pojedynków z Kamilem Glikiem.

- Gra Andre Silvy przynosi niesamowite korzyści zespołowi. On w każdym meczu pokazuje, że jest gladiatorem – mówił Pablo Machin. Porównanie, którego użył trener Sevilli jest wyjątkowo trafne, bo Silva w dzieciństwie trenował karate, a mając 15 lat walczył w MMA. Rok później debiutował już w pierwszej drużynie Porto. – Od zawsze bardzo lubiłem konkurować z innymi i lubię też adrenalinę, dlatego walczyłem. Prawda jest taka, że wybrałem piłkę nożną, bo to sport dla wszystkich. Był najbardziej popularny w szkole – przyznaje Silva.

Piłkarzem Sevilli zachwycał się też Cristiano Ronaldo: - Kiedy zakończę karierę, reprezentacja Portugalii pozostanie w dobrych rękach, ponieważ już teraz trenerzy znaleźli świetnego napastnika. Starszemu koledze przypodobał się tym, że i stwarzał mu szanse na zdobycie kolejnych bramek. Pozwalały mu na to umiejętności techniczne, a nie przeszkadzało ego. Ronaldo uwielbia takich napastników jak Benzema i Silva, którzy będąc w cieniu pracują na jego sukces.

Cristiano na mecz z Polską nie został jednak powołany. W Chorzowie nie zagra też Goncalo Guedes, który w meczu z Barceloną złapał kontuzję. Portugalskie media nie mają wątpliwości, że wobec tych absencji najważniejszym piłkarzem w ofensywie będzie Andre Silva. Dodają, że napastnik Sevilli jest w świetnej formie i sprawdzał się już w poprzednich meczach kadry.

Im bliżej domu, tym lepiej

Do ligi hiszpańskiej wszedł razem z drzwiami. Zaczął od strzelenia trzech goli Rayo Vallecano, później zdobył też dwie bramki przeciwko Realowi Madryt i dopiero w miniony weekend przestał być najlepszym strzelcem La Liga. Łącznie strzelił siedem goli, a wyprzedzający go teraz Christian Stuani jest lepszy o jedno trafienie.

W Polsce zachwycamy się formą Krzysztofa Piątka, a w Portugalii podobne reakcje wywołuje gra Andre Silvy, który po wypożyczeniu z Milanu wyraźnie odżył. We Włoszech, jak sam zapowiadał tuż po transferze, miał nawiązać do osiągnięć Ronaldo. - W dzieciństwie kibicowałem il Fenomeno i cieszę się, że klub, w którym grał starał się o mnie. Nie mogłem przepuścić takiej okazji – mówił Portugalczyk. Problem w tym, że później przepuszczał wszystkie okazje, które na boisku stworzyli mu koledzy. W Serie A strzelił tylko dwa gole i Gennaro Gattuso zostawiał go na ławce rezerwowych, a podczas spotkań z dziennikarzami tłumaczył, że potrzebuje skutecznego napastnika.

- Pierwszy raz mieszkam daleko od rodziny i plaży. Wcześniej dużo jeździłem na rowerze lub spacerowałem wzdłuż wybrzeża, a tutaj tego nie ma. Tęsknię za rodziną, jesteśmy sobie bardzo bliscy. Do tego doszła też zmiana nawyków, nowy język, nowi ludzi – tłumaczył niepowodzenie Silva.

Wielkie turnieje nie są dla niego

- Być może wtedy Portugalia nie zostałaby mistrzem Europy - odpowiedział zapytany o to, czy wciąż żałuje, że nie dostał powołania na EURO 2016. Część dziennikarzy wierzyła, że Fernando Santos sensacyjne powoła Silvę na turniej we Francji, mimo że nie miał wówczas nawet jednego meczu w kadrze. Zadebiutował dopiero po wygranym turnieju w meczu z Gibraltarem. Wypadł całkiem nieźle i asystował przy trafieniu Joao Cancelo.

Świetnie radził sobie też w eliminacjach do mundialu w Rosji, strzelił 9 goli w 10 meczach, ale podczas turnieju był tylko zmiennikiem Guedesa. Po odbudowaniu formy i pod nieobecność Cristiano Ronaldo, Silva ma być najważniejszym zawodnikiem reprezentacji. Presję udźwignął już podczas meczu z Włochami, gdy swoim golem zapewnił Portugalii zwycięstwo 1:0.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.