Polska - Portugalia. Bartłomiej Drągowski w reprezentacji Polski. "Czas jest po jego stronie"

Latem 2016 roku Bartłomiej Drągowski odszedł z Jagiellonii Białystok do Fiorentiny za 2,5 mln euro, mając zaledwie 19 lat. Ekstraklasa straciła jeden z największych talentów, ale polski kibic mógł o nim zapomnieć. Teraz Drągowski niespodziewanie został powołany do reprezentacji Polski. Zastąpił kontuzjowanego Łukasza Skorupskiego w kadrze na mecze Polska - Portugalia i Polska - Włochy w Lidze Narodów.

Wejście smoka

Chelsea, Juventus, Atletico Madryt, Arsenal, Liverpool, Real Madryt. Te kluby według prezesa Jagiellonii Cezarego Kuleszy interesowały się Drągowskim w 2015 roku. Wówczas 17-letni bramkarz zachwycił ekspertów i kibiców. Został wybrany najlepszym golkiperem i odkryciem sezonu. Zachował aż 10 czystych kont.

Ostatecznie Drągowski wybrał Fiorentinę. Miała ona posłużyć za "trampolinę" do jeszcze większego klubu. Ale sytuacja nie wygląda najlepiej. Przez ponad dwa lata rozegrał zaledwie dziewięć meczów. Puścił 15 goli, zachował tylko jedno czyste konto. Gdy wszedł do bramki w poprzednim sezonie, głośno było o jego fatalnych błędach, chociażby w meczu z Lazio. Włosi nazywali go prześmiewczo "mani di burro", czyli "maślane ręce".

 

Jeszcze gorszą wpadkę zaliczył w meczu młodzieżówki Fiorentiny.

- Drągowski z pewnością miał kilka nieudanych występów w poprzednim sezonie. Wpłynęły one na jego pozycję w Fiorentinie - mówi Giancalo Rinaldi, dziennikarz zajmujący się Fiorentiną. "Drago" - jak jest nazywany we Włoszech - przegrywał rywalizację najpierw z Ciprianem Tatarusanu (obecnie Nantes), a potem z Marco Sportiello (gra we Frosinone, najsłabszym zespole Serie A). - To już jego trzeci sezon w Fiorentinie, ale nigdy nie potwierdził swoich umiejętności, które przekonały Violę do jego kupna - pisało jeszcze niedawno "Corriere dello Sport".

Bartłomiej Drągowski: Nie wiem, czy nie skończę z piłką

- Jeśli będę kolejny rok siedzieć na ławce, to nie wiem, czy nie skończę grać w piłkę. Nie wiem, czy będzie sens się dalej denerwować. Przez ciągłe bycie rezerwowym ucieka chęć grania w piłkę nożną. Trudno się zmusić do treningu - komentował Drągowski swoją sytuację w marcu w rozmowie z "Faktem". Chciał odejść, ale nie udało się do tego samego przekonać Fiorentiny.

Viola pozyskała za to Albana Lafonta. To jeden z największych bramkarskich talentów, 19-latek z Toulouse kosztował 10 mln euro. Na obecnym rynku transferowym to promocja. Francuz doznał urazu na początku sezonu, dlatego Drągowski znowu dostał szansę. - W tym sezonie grał już zdecydowanie lepiej - mówi Rinaldi. Ale to marne pocieszenie dla Polaka. Lafont od razu po powrocie do zdrowia zaczął znowu grać. - Jeśli obaj są zdrowi, to Lafont jest pierwszym wyborem. Lepiej gra nogami, czasami jest nawet zbyt pewny siebie. Drągowski ma za to lepsze warunki fizyczne. Dostanie swoje szanse w Pucharze Włoch, ale domyślam się, że nie będzie to dla niego wystarczające.

Czas jest po stronie

Drągowski niecierpliwi się coraz bardziej. - Ma dopiero 21 lat, więc czas jest po jego stronie, zwłaszcza, że jest bramkarzem. Rozumiem, że chciałby grać więcej. Nadawałby się do słabszego klubu Serie A, lub do któregoś zespołu z Serie B. Może rozwiązaniem jest wyprowadzka z Włoch. Fiorentina z pewnością wypożyczyłaby go przy odpowiednich warunkach transferu. Potrzebne byłoby jednak również zastępstwo dla niego, by jego absencja nie była zbyt dotkliwa. Jednak plan Fiorentiny zakłada awans do europejskich pucharów, co dałoby Polakowi więcej szans na grę - uważa Rinaldi.

- Marzenia się spełniają - napisał Drągowski na Facebooku, dziękując Jerzemu Brzęczkowi za powołanie. Ale to tylko mały krok naprzód. Najważniejszym jest regularna gra na wysokim poziomie. Czas jest po jego stronie, ale zegar będzie tykał coraz szybciej.

***

Krzysztof Piątek ma nowego trenera

Łukasz Fabiański zagra w meczu z Portugalią

Polska - Portugalia. Gdzie obejrzeć mecz?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.