Liga Narodów. Polska - Portugalia. Damian Kądzior dla Sport.pl: Jeżeli chodzi o skrzydłowych, to statystyki mam najlepsze

- Selekcjoner, który nie pracuje z zawodnikami na co dzień, często patrzy na statystyki piłkarzy ofensywnych w ich klubach. To może zadecydować o wyborze podstawowego składu, a według mnie w tej chwili, spośród wszystkich skrzydłowych powołanych do kadry, liczby mam najlepsze - mówi w rozmowie ze Sport.pl Damian Kądzior, zawodnik Dinama Zagrzeb. Polska - Portugalia w czwartek o 20.45, Polska - Włochy w niedzielę o tej samej godzinie.

W lidze chorwackiej rozegrał dziewięć spotkań, w których zaliczył sześć asyst i strzelił jednego gola. Jednak w Lidze Europy nie gra – w dwóch kolejkach rozegrał zaledwie 14 minut. We wrześniu zadebiutował w reprezentacji Polski, a teraz chce zagrać przynajmniej w jednym z najbliższych spotkań Ligi Narodów. – To moje kolejne marzenie i cel – podkreśla Damian Kądzior, który w tym sezonie ma zdecydowanie najlepsze statystyki bramek i asyst spośród skrzydłowych reprezentacji Polski.

Bartosz Rzemiński: W lidze grasz praktycznie w każdym meczu, w Lidze Europy prawie w ogóle. Z czego to wynika?

Damian Kądzior: Chyba z tego, że nie przepracowałem całego okresu przygotowawczego z drużyną i trener nie wie, czy dałbym radę grać na kilku frontach. A ten skład, który został wystawiony na pierwsze spotkanie w Lidze Europy, poradził sobie bardzo dobrze [wygrana 4:1z Fenerbahce – red.], nie ma więc sensu go zmieniać, bo widać, że dotychczasowe decyzje przynoszą efekty.

W tym sezonie przegraliśmy jedno spotkanie na osiemnaście. Podstawowa jedenastka jest więc nie do ruszenia, ale wiem, że mam szansę, że regularna gra we wszystkich rozgrywkach jest w moim zasięgu, co jest bardzo pozytywne, bo Dinamo to przecież topowy europejski klub, w którym trzeba się napracować, by w ogóle dostać się do meczowej osiemnastki.

 

Rywalizacja jest dużo większa niż w Polsce?

- Oczywiście, tutaj na każdą pozycję jest trzech bardzo dobrych piłkarzy, jest więc zdecydowanie trudniej.

A co z presją?

- Z tym akurat jest dużo lepiej. W ogóle w lidze chorwackiej dużo łatwiej się zaaklimatyzować. Tak naprawdę wydaje mi się, że ja tego procesu aklimatyzacji w ogóle nie potrzebowałem, wszystko przyszło naturalnie. Przyjechałem, zacząłem trenować i już. Jedyne, czego wciąż się uczę, to język, ale staram się, dużo rozmawiam, proszę o rady.

Z drugiej strony, gdzieś tam z tyłu głowy mam świadomość, że w klubie takim jak Dinamo, jest ponad 30 zawodników, więc do kadry nie łapie się ponad 10, i jeśli zmarnuję jakąś szansę, zagram słabo, to nie wiadomo, kiedy będę miał możliwość rehabilitacji.

Jak to wygląda, jeśli chodzi o treningi?

- W tym aspekcie różnic w ogóle nie widzę. Według mnie w Polsce trenerów mamy bardzo dobrych, metody również. Nie ma po prostu takich środków i zaplecza, jak np. w Dinamie, czy klubach z najmocniejszych lig.

 

To w takim razie, która liga jest mocniejsza – chorwacka czy polska?

Ciężko porównywać całą ligę, ale patrząc na poziom, wyniki czy budżet najlepszych klubów chorwackich, m.in. Dinama trzeba stwierdzić, że klubom z polskiej czołówki sporo do nich brakuje. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że my z powodzeniem gramy w Lidze Europy, a żadna drużyna z Ekstraklasy nawet się do niej nie zakwalifikowała.

Różni się też styl gry – w Chorwacji stawia się na technikę, w Polsce na starcia fizyczne. Co nie oznacza oczywiście, że zawodnicy z ekstraklasy nie poradziliby sobie tutaj, a piłkarze stąd mieliby łatwo w Polsce.

Na początku wrześniowego zgrupowania mówiłeś, że twoim celem jest debiut w reprezentacji. To się udało. Jaki jest więc następny cel?

- Teraz chcę dawać trenerowi sygnały, że zasługuję na jeszcze więcej gry. Występuję w dobrym klubie, mam nadzieję, że moja forma będzie rosła, a jeśli to się uda, to w kadrze też będzie łatwiej.

W jakim miejscu w hierarchii selekcjonera widzisz się w tej chwili?

- Trudno mi powiedzieć. Wiadomo, że o grę na razie będzie ciężko, bo ta konkurencja jest duża, a rywalizacja stoi na wysokim poziomie. Z drugiej strony jestem już przyzwyczajony do czegoś takiego, bo w Dinamie też każdy walczy o swoje.

Liczę jednak, że na zgrupowaniu pokażę się z dobrej strony. Reszta zależy już od selekcjonera, od tego jakich zawodników wybierze i jaką formacją będzie chciał zagrać, bo to też bardzo ważny czynnik. Ja muszę tylko pokazać się z jak najlepszej strony, na inne rzeczy nie mam już wpływu.

 

Ale widzisz jakąś przewagę nad innymi?

- Selekcjoner, który nie pracuje z piłkarzami na co dzień, często patrzy na statystyki zawodników ofensywnych, to może zadecydować, a według mnie w tej chwili, spośród wszystkich skrzydłowych powołanych do kadry, liczby mam najlepsze.

U Jerzego Brzęczka będziesz miał łatwiej w tej rywalizacji niż u Adama Nawałki? Czujesz już teraz jakieś różnice?

- Nie wiem czy łatwiej, a różnice na razie ciężko wskazać. Przecież tak naprawdę z nowym selekcjonerem odbyliśmy zaledwie 3-4 treningi. W klubie czasami potrzeba nawet kilku miesięcy pracy, by móc powiedzieć coś więcej o danym trenerze. Obecnie o Jerzym Brzęczku mogę jednak mówić same dobre rzeczy, w końcu dał mi szansę debiutu w kadrze. Mam nadzieję, żę to się nie zmieni. Z wielką chęcią przyjeżdżam na kolejne zgrupowanie.

Przed wami spotkania z Portugalią i Włochami. Czego możemy się po nich spodziewać?

- Weryfikacji naszego poziomu i miejsca, w którym obecnie się znajdujemy. Dobrze, że powstały takie rozgrywki, jak Liga Narodów, bo wiadomo, że moglibyśmy teraz rozegrać kilka sparingów z łatwymi rywalami, ale nie o to chodzi.  Po prostu fajnie jest się sprawdzić na tle tak mocnych drużyn.

 

To gdybyś miał wybierać, z kim chciałbyś zagrać bardziej?

- Z kimkolwiek (śmiech). Występ w reprezentacji Polski przeciwko takiemu rywalowi, to coś niesamowitego.

***

>> Łukasz Zwoliński dla Sport.pl: Wysłannicy Milanu i Borussii byli na jednym meczu. Gdzie wolałbym grać? Pomidor

>> Niko Kovac stracił kontrolę nad zespołem? "Bild" wymienia problemy Bayernu Monachium

>> Real Madryt krytykowany. "To niepoważne", określeniem na wszystko. "Modrić i Varane wyglądają jak finaliści MŚ w piłkarzyki"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.