Polska - Irlandia. Jakub Błaszczykowski rozczarował w rekordowym meczu

Jakub Błaszczykowski zagrał w reprezentacji po raz 102. i zrównał się w liczbie występów z Michałem Żewłakowem. Polska zremisowała z Irlandią 1:1, a Kuba znów miał udział przy utracie bramki.

Po meczu z Włochami wsparcia Jakubowi Błaszczykowskiemu udzielił selekcjoner Jerzy Brzęczek, który w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” skarżył się na to, że jego podopieczny jest niedoceniany. - Od czterech czy pięciu lat Kuba jest traktowany w sposób poniżej krytyki. Miał nie jechać na mistrzostwa Europy, a był tam naszym najlepszym zawodnikiem. Media nie piszą tak o osobie, która nic nie znaczy. Robią to, bo jest jedną z największych osobowości w ostatnich dziesięcioleciach naszej piłki. Zrobił bardzo wiele dla kadry i wiem, że uczyni jeszcze dużo – mówił. Bezpośrednio przed meczem z Irlandią, Kuba otrzymał koszulkę i paterę upamiętniającą jego setny występ w reprezentacji Polski, a obieraniu nagrody z rąk prezesa Bońka towarzyszyły oklaski kibiców. Wtorkowy mecz był wyjątkowy z powodu jeszcze jednej cyfry, Błaszczykowski zagrał bowiem dla kadry po raz 102. i zrównał się liczbą występów z rekordzistą Michałem Żewłakowem.

Do pierwszego gwizdka było całkiem miło

Po rozpoczęciu meczu okazji do oklasków już nie było. Mniej uważni kibice podczas celebry widzieli Błaszczykowskiego po raz ostatni, bo skrzydłowy Wolfsburga był w tym spotkaniu zupełnie niewidoczny. Jerzy Brzęczek pamiętając, że Kubie brakuje w tym sezonie minut (w oficjalnych spotkaniach w klubie uzbierał ich tylko siedem), wystawił go po raz drugi z rzędu od początku meczu. Tak, jak w meczu z Włochami na lewej pomocy, by grający po raz drugi w kadrze Reca miał przed sobą kogoś bardziej doświadczonego. Oczekiwania wobec niego, z uwagi na klasę rywala, były jednak zdecydowanie inne. Przeciwko Włochom chodziło przede wszystkim o pomoc w zatrzymywaniu Bernardeschiego i podwajającego akcje z prawej strony Zappacostę.

Irlandczycy o takich piłkarzach mogą tylko pomarzyć, więc od Błaszczykowskiego kibice mieli prawo oczekiwać aktywności przede wszystkim w ofensywie. Tych było jednak, jak na lekarstwo, bo polski skrzydłowy po raz kolejny grał bardzo zachowawczo, nie podejmował ryzyka i niczym nie wyróżniał się na tle słabo grających partnerów. Nie zadziałała na nich jego charyzma, bo przez 80. minut nie udało się nikogo pobudzić do lepszej gry. Ustawienie Kuby po tej stronie boiska miało jeszcze jeden cel. Błaszczykowski wycofując się i schodząc bliżej środka boiska znów robił miejsce z boku boiska dla wbiegającego tam Arkadiusza Recy, ale w ich współpracy zbyt dużo było niedokładności. Takie dwójkowe akcje można policzyć na palcach jednej ręki, a co gorsza, nie przyniosły one żadnej korzyści.

Drugi mecz, drugi błąd przy stracie bramki

Z Włochami cieniem na solidnym występie w defensywie rzucił się spowodowany rzut karny, po którym Polacy stracili prowadzenie i zremisowali 1:1. We wtorek odbiorów było już znacznie mniej, wpadek więcej, a udział przy straconej bramce znów wyraźnie widoczny. Błaszczykowski w statycznej sytuacji dał się minąć jednym popchnięciem piłki do boku. O’Dowda nie wykonał nawet żadnego zwodu, a i tak wyczyścił sobie pole do dośrodkowania. Zagrał precyzyjnie, krycie zgubił Glik i po strzale głową O’Briena, O’Dowda zanotował asystę.

W akcji poprzedzającej tą bramkową Błaszczykowski, Linetty i Reca dali się łatwo ograć prawemu wahadłowemu Christie, ale wówczas nie zawiódł Glik, który w ostatnim momencie zablokował jego szarżę w polu karnym.

Jerzy Brzęczek chciał tymi dwoma meczami kadry pomóc swojemu piłkarzowi w poprawie sytuacji w klubie. Od początku roku, Błaszczykowski rozegrał w Wolfsburgu zaledwie 101 minut, czyli mniej niż w tym tygodniu. 160 minut, które otrzymał od nowego selekcjonera mogą okazać się niedźwiedzią przysługą, bo obnażyły jego niedostatki. O miejsce w kadrze Wolfburga może być jeszcze trudniej. Szkoda, że wspomnienia z rekordowego 102. meczu będą dotyczyły głównie tego co wydarzyło się przed pierwszym gwizdkiem.
***
Polska - Irlandia. Wymarzonego debiutu nie było. Krzysztof Piątek zawiódł, podobnie jak cały zespół

Nieudane eksperymenty Jerzego Brzęczka. "Tato, a gdzie jest Robert Lewandowski?"

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.